Czy są wśród nas słuchacze, którzy pamiętają genialny serial Davida Lyncha "Miasteczko Twin Peaks" albo film "Miasteczko Salem"? Jeśli tak, moja dzisiejsza propozycja na pewno przypadnie Wam do gustu, chociaż daleko jej do opowieści o agencie Dale’u Cooperze.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Serial "From", czyli "Stamtąd", zabiera nas do przedziwnego miejsca: odciętej od świata miejscowości, która niczym szczególnym się nie wyróżnia. Jest tam główna droga w kiepskim stanie, bar, szpital, kilkanaście domów i poczta, w której rezyduje szeryf z zastępcą. Problem polega na tym, że z tego miejsca nie można się wydostać, bo jeśli ktokolwiek dotrze do centrum, wpadnie w przedziwną pętlę i za każdym razem, wyjeżdżając z miasteczka, będzie do niego wracać.
Ale życie z dala od cywilizacji nie byłoby jeszcze takie złe, gdyby nie upiory, które co noc atakują bezbronnych mieszkańców, rozrywając na strzępy tych, którzy nabiorą się na ich niewinne podszepty (istoty z pogranicza jawy i snu wyglądają bowiem jak typowi ludzie, dopóki nie przeobrażą się w krwiożercze demony). Pozbawieni jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz, bohaterowie serialu muszą jakoś sobie radzić, zabijając gwoździami okna i wieszając na drzwiach amulety, bo tylko one są w stanie odstraszyć odpornych na kule zombiaków.
Mieszkańcy nie wiedzą, czy to, co ich spotkało, to kara za grzechy, a może znaleźli się tu przez przypadek, skręcając w niewłaściwą drogę w niewłaściwym czasie. Znajdzie się jednak kilka osób, które będą chciały wyrwać się z tej pułapki, odkrywając tajemnicze miejsca w lesie otaczającym miasteczko. Czy im się to uda? Tego oczywiście Państwu nie zdradzę. Powiem tylko, że serial "From" wciąga za sprawą pierwszego odcinka, który jest, według mnie, fabularnym mistrzostwem świata.
Niestety, serial, dysponujący olbrzymim potencjałem narracyjnym, w pewnym momencie zaczyna rozmieniać się na drobne. Z jednej więc strony chciałbym zachęcić do jego obejrzenia a z drugiej - wyeksponować błędy, których producenci niestety się nie ustrzegli, nadmiernie ufając w genialność swojego pomysłu.
Pierwszy sezon serialu to 10 odcinków o długości 50 minut każdy. Przypuszczam, że chodziło o to, by wpisać się w serialowe przyzwyczajenia użytkowników platform streamingowych, chcąc na dłużej przykuć ich uwagę. Niestety twórcom zabrakło pomysłów i na fabułę, i na dobre, autentyczne dialogi, których w serialu jest żenująco mało. A przecież, zamiast 10 części można było nakręcić 5 lub 6 o podobnej długości, finalizując opowieść w ostatnim odcinku, a nie przedłużając jej na kolejny sezon (którego premiera odbędzie się, na szczęście, w tym roku). W ten sposób otrzymalibyśmy dynamiczną opowieść bez irytujących dialogów.
A tak twórca scenariusza wypełnia serial rozmowami, w których bohaterowie nieustannie analizują swoje myśli i emocje, chociaż wcześniej dali nam do jasno zrozumienia, co siedzi w ich głowach i sercach. I zamiast skupiać się na rozwiązaniu problemów, opowiadają o tym, jak cierpią i jak bardzo chcieliby wrócić do normalnego życia.
Pamiętacie może moją krytyczną recenzję dwóch bardzo popularnych serial "Dark" i "1899"? Skrytykowałem ich twórców za to, że kombinują na siłę, komplikując fabułę do granic możliwości. Twórcy "From" także poszli w tę stronę, odbierając nam przyjemność rozwiązania zagadki tajemniczego miasteczka. W ten sposób zamiast dobrego horroru, otrzymujemy słabiutką opowieść o tym, co zamknięcie, stres i poczucie bezsensu robi z człowieka.
Oczywiście takie psychologiczne dłużyzny, chociaż pojawiają się w każdym odcinku, nie odbierają nam całkowicie frajdy z oglądania serialu. Nie jest to na pewno kino na ocenę celującą, ale propozycja na poziomie silnej oceny dostatecznej. Można ją obejrzeć, wiedzą, że w pewnym momencie pojawi się w nas odczucie głębokiego niedosytu.
Niestety dziś rzadko pojawiają się seriale perfekcyjne od pierwszej do ostatniej minuty, bo kłopot polega na tym, że twórcy swoje fabuły muszę podporządkować formatom narzuconym przez platformy streamingowe. A tym zależy chyba wyłącznie na kasie. Bądźmy więc krytyczni, nawet jeśli ktoś zapowiada genialną produkcję. Krytyczny umysł zachowajmy także w przypadku nieprzejednanych krytyków, chociażby takich jak ja.
W Nie Teatrze - premiera białostockich twórców. Zacięta winda, niezręczna cisza... i co dalej? W spektaklu "Winda" jesteśmy obserwatorami "wymuszonej" rozmowy i rodzącej się znajomości, która z każdą minutą zmierza coraz głębiej we wnętrza dwójki bohaterów.
- Amerykański reżyser Quentin Tarantino ma godnego następcę, jest nim fiński twórca Jalmari Helander. By się o tym przekonać wystarczy obejrzeć film, który można znaleźć na jednej z popularnych platform streamingowych. Tytuł obrazu jest równie tajemniczy co jego bohater - tak o filmie "Sisu" i jego reżyserze mówi Dominik Sołowiej.
- Daleki jestem od pesymistycznego myślenia jeśli chodzi o młodych, bo statystyki pokazują, że jest to grupa czytająca - mówi profesor Marek Kochanowski, literaturoznawca z Uniwersytetu w Białymstoku.
Niech pojawi się jak pąki na wiosnę sztuka w uzdrowisku! Apelują lokalni twórcy i mieszkańcy Supraśla.
To 24 minuty opowieści o unikatowej przyrodzie, którą można zobaczyć tuż obok Białegostoku.
Mocno lokalnym akcentem rozpoczął się festiwal Underground/Independent. W Białostockim Ośrodku Kultury można oglądać obrazy Michała Ciruka, którego także nasi słuchacze z anteny znają z muzycznej strony jako Cirę, a po wernisażu był pokaz filmu Cezarego Chwicewskiego "Czy pamiętasz ten Białystok?".
Pierwsza powieść historyczna o Obławie Augustowskiej. Debiut literacki Adama Białousa, to opowieść o bohaterstwie, miłości, zdradzie, ale przede wszystkim – o cenie jaką przyszło zapłacić za wierność Bogu i Ojczyźnie.
Odbył się oryginalny wernisaż prac Doroty Roszkowskiej zatytułowany "Planety". Kosmos wydarzył się w restauracji "Kwestia Czasu", przy Akademickiej - i tam właśnie dotarła Miłka Malzahn, by oglądających wypytać o planetarne wrażenia.
To pierwszy komiks w finale w historii Nagrody Literackiej Prezydenta Białegostoku im. Wiesława Kazaneckiego. Ostatnio też po raz pierwszy w historii dostał on Paszport Polityki w kategorii "książka".
Prowadzący:
Andrzej Bajguz