Pewnie zauważyliście, że rzadko piszę o rodzimych produkcjach, godnie rywalizujących ze światowymi tytułami, gdyż ich ilość jest bardziej niż skromna. Dziś więc mam dla słuchaczy Radia Białystok propozycję, pod którą mogę się podpisać obiema rękami (choć jestem leworęczny). To “Rojst” w reżyserii Jana Holoubka - twórcy takich hitów jak “Wielka woda” czy “25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy”.
Przede mną trudne, chociaż wdzięczne zadanie, bo w jednym felietonie chciałbym opowiedzieć o trzech sezonach doskonałego serialu, zrealizowanego od początku do końca przez polskich twórców. Kiedy uruchomiłem pierwszy odcinek trzeciego sezonu “Rojsta” (jego premiera odbyła się w lutym tego roku) miałem mnóstwo obaw: ceniąc sobie filmy Holoubka, zastanawiałem się, czy fachowiec znany za sprawą długiego metrażu poradzi sobie z wymogami współczesnej serialowej opowieści, która, by pojawić się w streamingu, musi spełniać wyśrubowane wymogi dystrybutora, sprzeczne często z tym, co reżyser naprawdę chciałby opowiedzieć. Ale i tym razem Jan Holoubek okazał się mistrzem świata.
Akcja wszystkich trzech serii dzieje się w bliżej nieokreślonym mieście, otoczonym dzikim, bagnistym lasem. To właśnie tam, na przestrzeni lat, policja odnajduje zwłoki ludzi, którzy utonęli, zostali brutalnie zamordowani albo popełnili samobójstwo. Niestety śledczy, zajmujący się zagadkowymi zgonami, nie mają ani ochoty, ani umiejętności, by szybko rozwiązać poszczególne sprawy, “przypadkowo” związane z lokalnym polityczno-biznesowym półświatkiem. Wśród mieszkańców pechowego miasta znajdą się jednak ludzie, którym zależeć będzie na poznaniu sekretów zagadkowych śmierci. I to oni najsilniej przykują naszą uwagę.
Na czym polega sukces serialu “Rojst”? To przede wszystkim doskonale skonstruowana fabuła, której nie powstydziliby się twórcy skandynawskich kryminałów - “Mostu nad Sundem” i serialu “The Killing”. Składają się na nią historie kilkunastu osób, pochodzących z różnych środowisk - osób w różnym wieku, z odmiennym bagażem doświadczeń i poglądami na świat. Wspólnym elementem ich biografii jest las, w którym kiedyś, w czasach II wojny światowej, miały miejsce wstrząsające, zapomniane przez wszystkich wydarzenia. To one w zaskakujący, metafizyczny sposób wpływać będą na ponurą teraźniejszość miasta, wysysającego z bohaterów każdy przejaw życia.
Ten fenomen połączonych wydarzeń i biografii nie miałby takiej mocy przekonywania, gdyby nie najlepsi polscy aktorzy. Wśród nich jest Andrzej Seweryn i Dawid Ogrodnik, wcielający się w role dziennikarzy lokalnej gazety. W “Rojście” zobaczymy także Magdalenę Różczkę i Łukasza Simlata - grających różnych od siebie, ale świetnie uzupełniających się policjantów. “Rojst” to także Janusz Gajos, Piotr Fronczewski, Ireneusz Czop, Tomasz Schimscheiner, Gabriela Muskała, Zdzisław Wardejn, Artur Dziurman, Piotr Trojan i Agnieszka Żulewska. Nazwiska gwiazd można by wymieniać w nieskończoność. "[...] pierwszy Rojst był otwarciem dla mnie nowego życia. On mi otworzył drogę do wszystkiego, co potem robiłem i robię do dziś, więc patrzę na trylogię rojstową z wielką wdzięcznością" - powiedział Jan Holoubek w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej. I trudno mu się dziwić, bo “Rojst” to naprawdę kawał dobrej roboty.
Smaczku dodaje również fenomenalna scenografia, perfekcyjnie oddająca klimat 1984, 1997 i 1999 roku (w tych latach dzieje się akcja poszczególnych sezonów). Dzięki niej obcujemy z charakterystyczną dla czasów PRL architekturą i siermiężnym wystrojem wnętrz biur, urzędów, komisariatów i szpitali oraz przemieszczamy się ulicami zniszczonymi przez powódź tysiąclecia. Ten klimat to także piosenki, emitowane w radiu i telewizji, atmosfera hoteli i podrzędnych knajp, rozklekotane, zardzewiałe samochody i archaiczne jak na dzisiejsze czasy telefony komórkowe. Wszystko przemyślane, autentyczne, spójne z opowiadaną historią. Zapraszam więc do obejrzenia “Rojsta”. Nie będziecie Państwo zawiedzeni.
W tym roku przypominamy historię programów kulturalnych Polskiego Radia Białystok. Już wiemy, że wszystko zaczęło się 1975 roku (najprawdopodobniej), czyli przed nami półwiecze istnienia tematyki kulturalnej na naszej antenie.
"Szastały i Stryki. Mój pierwszy świat" - to tytuł książki opisującej historię dwóch mieszczańskich wsi Bielska autorstwa Iwony Zinkiewicz.
Abiturienci odebrali pod koniec tygodnia świadectwa i czekają na maturę, a szkoły artystyczne zaprezentowały prace dyplomowe uczniów. Są wyjątkowe: świeże, energetyczne, pracochłonne i bardzo oryginalne.
Czy można zobaczyć dźwięk? Jak opisać dźwięk ciszy? I co ma to wspólnego z artyzmem? Na te pytania odpowiadają twórcy najnowszej wystawy w Galerii Marszand.
Publiczność ma okazje poznać polski musical sprzed wielu lat, a studenci szansę na sceniczne szlify. Uniwersytet Muzyczny w Białymstoku przygotował premierę musicalu "Błękitny zamek".
Moja koleżanka stwierdziła, że ten serial - cytuję - "mocno ryje beret", czyli, w tłumaczeniu na literacką polszczyznę, intensywnie wpływa na stan naszego umysłu. Jego tematem są bowiem problemy natury psychicznej, z którymi zmagają się ludzie pod każdą szerokością geograficzną, bez względu na wykształcenie, pochodzenie i zamożność.
Błyskotliwe dialogi bohaterów i nieoczekiwane zmiany akcji, czyli opowieść o dwojgu ludziach, których łączy miłość i… nienawiść już za kilka dni w Teatrze Dramatycznym.
Czy moda to niedoceniana dziedzina sztuki? W Białymstoku, mieście o bogatej tradycji włókienniczej, na pewno tak. Szkoda, że nie przyjęły się na dobre pomysły sprowadzania do miasta gwiazd - projektantów i organizowania fashion weeku. Ale na szczęście raz na jakiś czas możemy podziwiać wzory białostockich artystek w dziedzinie projektowania mody.
To pierwsza wystawa tego artysty w jego rodzinnym Białymstoku. A od lat prezentuje on swoje prace w całej Polsce i Europie. W Centrum im. Zamenhofa możemy oglądać "Obiekty wybrane" Jerzego Sadowskiego.
Prowadzący:
Andrzej Bajguz