Białystok: Skazani prezesi AZS odwołali się od wyroku - zakończył sie proces apelacyjny

Byli prezesi siatkarskiego klubu AZS Białystok nie zgadzają się z wyrokiem skazującym. Sąd pierwszej instancji uznał, że podczas przetargu na promocje miasta przez sport zataili ważne informacje. W czwartek (17.03) zakończył się proces apelacyjny.

Białystok nic na tym nie stracił, a działania władz to "festiwal hipokryzji" - tak mówił w sądzie obrońca byłych prezesów klubu
siatkarskiego AZS. Chodzi o dotację na promocję miasta poprzez sport, którą otrzymał klub, ale - zdaniem urzędników - niesłusznie. Miał bowiem gigantyczne długi, co wykluczało go z ubiegania się o te pieniądze.

Zdaniem obrony - przetarg ten był jednak przygotowany specjalnie pod AZS Białystok. "No bo kto wygra przetarg, gdzie jednym z wymogów jest, żeby wygrał klub pierwszej ligi siatkówki kobiet, a po drugie żeby miał na koszulce logo Wschodzący Białystok. No to wyobraźmy sobie konkurencyjny klub gdzieś z Bielska Białej, czy z Muszyny, który ma na koszulce logo swojego przeciwnika" - mówił mec. Skalimowski.

Miasto wypłaciło klubowi 600 tys. zł. Zdaniem obrony - AZS wywiązał się z umowy, bo na rozgrywkach promował logo "Wschodzący Białystok".

Prokurator Małgorzata Zińczuk podkreślała jednak, że ta umowa nigdy nie powinna być podpisana. "Panowie doprowadzili do podpisania umowy, która z oczywistych względów nie doszłaby do skutków, gdyby zamawiający zdawał sobie sprawę z tego, że oferent jest niewypłacalny" - mówił prokurator.

Oskarżeni zapewniają, że nie wiedzieli o zaległościach klubu. W pierwszej instancji sąd skazał Aleksandra P. na pół roku, a Sebastiana H. na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu. Oni domagają się uniewinnienia. Wyrok sąd ogłosi za dwa tygodnie. (mn/koi)

Zobacz też:
Białystok: Byli prezesi siatkarskiego klubu AZS winni zatajenia ważnych informacji przy przetargu
Białystok: Prezydent żąda zwrotu 600 tys. zł od byłych prezesów AZS