Radio Białystok | Wiadomości | Sąd umorzył postępowanie ws. właścicielki augustowskiego hotelu, która miała grozić Jarosławowi Zielińskiemu
Sąd umorzył postępowanie w sprawie właścicielki augustowskiego hotelu, która miała grozić byłemu wiceszefowi MSWiA - Jarosławowi Zielińskiemu.
Kobieta domagała się od polityka interwencji związanej z odbudową spalonego budynku. W ciągu dwóch dni dzwoniła do niego ponad 60 razy, wysłała też kilkadziesiąt wiadomości, nawet w środku nocy, twierdząc, że jeśli nie zacznie działać, "rozpęta mu piekło”. Właścicielka hotelu - Katarzyna Ambrożej - ma za złe posłowi PiS-u, że jej nie pomógł.
- Od dnia pożaru próbowaliśmy wyjaśnić sprawę drogą służbową. Trwało to wiele miesięcy. W dniu wysłania wiadomości wciąż nie mieliśmy dachu na budynku. Wysłałam mu smsy, że proszę i błagam. Znam się z nim bardzo dobrze. Uważam więc, że powinien przyjechać i zobaczyć miejsce tej tragedii. Spalił się przecież drugi trzygwiazdkowy hotel w Augustowie. Nie zainteresował się tym jednak, a powinien zaproponować mi pomoc i zapewnić, ze nie będzie utrudnień - mówi Katarzyna Ambrożej.
W czwartek (5.12) augustowska sędzia Krystyna Osewska orzekła, że zachowanie Katarzyny Ambrożej nie wyczerpuje znamion czynu zabronionego. Uznała, iż czas, w jakim wykonywano połączenia był krótki, a pokrzywdzony - jak stwierdziła - nie został doprowadzony do załamania nerwowego. Sędzia dodała, że w ostateczności Jarosław Zieliński mógł wyłączyć aparat. Z takim wyrokiem obecny poseł się nie zgadza. Podkreśla, że Katarzynę Ambrożej poznał, ale nie można tu mówić o bliskiej znajomości.
- Widzę w jej zachowaniu próbę szantażu. Nie mogłem spełnić tego, co ta pani ode mnie oczekiwała. Nie są to bowiem moje kompetencje. Gdyby nawet były, to w takim trybie nie podejmowałbym żadnych działań. To była próba zmuszenia mnie do interwencji korzystnej dla osoby zainteresowanej, ale niekoniecznie słusznej i zgodnej z przepisami. Wnioskuję to z tego, co ta pani mówiła w stanach wzburzenia emocjonalnego. W ogóle nie znałem sprawy, którą próbowała mnie obciążyć - mówi Jarosław Zieliński.
Wyrok w tej sprawie jest nieprawomocny. Prokuratura Rejonowa w Suwałkach rozważa, czy odwołać się od postanowienia sądu. Ma na to siedem dni.