Radio Białystok | Wiadomości | Zmiana wyroku ws. wybuchu w pasażu handlowym w Białymstoku - jedna osoba uniewinniona
Jedna osoba uniewinniona, druga skazana na 10 miesięcy więzienia bez zawieszenia - taki prawomocny wyrok zapadł w poniedziałek (26.09) w procesie dotyczącym eksplozji urządzenia wybuchowego w jednym z pasaży handlowych w Białymstoku. Sąd uwzględnił apelację jednego z obrońców i częściowo apelację prokuratury.
Eksplozja z użyciem prymitywnego urządzenia wybuchowego
Sąd Okręgowy w Białymstoku wyjaśniał w tym procesie okoliczności eksplozji wywołanej z użyciem prymitywnego urządzenia wybuchowego; doszło do niej cztery lata temu w pasażu handlowym przy ul. Warszawskiej w centrum Białegostoku. Nikt nie został ranny i nie było poważniejszych strat materialnych, nie była konieczna ewakuacja pracowników czy klientów.
Według Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ, która w śledztwie posiłkowała się opiniami biegłych, eksplozja mieszaniny pirotechnicznej w połączeniu ze znajdującymi się w pobliżu butelkami z łatwopalną substancją byłaby jednak - gdyby doszło do pożaru - dużym zagrożeniem dla ludzi i mienia.
Zarzuty usłyszeli: pracownik sklepu komputerowego i administrator budynku
Ostatecznie zarzuty usłyszeli: pracownik sklepu komputerowego w tym pasażu i administrator budynku. Według aktu oskarżenia, pierwszy z nich na zlecenie drugiego przygotował ładunek wybuchowy, składający się m.in. z petard, dwóch plastikowych butelek wypełnionych benzyną, włącznika elektrycznego i transformatora. To administrator miał ów ładunek zdetonować zdalnie ze swojego pomieszczenia. Doszło do wybuchu petard i było zagrożenie zapłonu benzyny, co ostatecznie nie nastąpiło.
Na początku procesu w pierwszej instancji pracownik sklepu przyznał się do zarzutu, wyraził skruchę, przepraszał. Twierdził, że ładunek przygotował na prośbę drugiego z oskarżonych i dostał za to 300 zł, co miało pokryć koszty. Drugi z oskarżonych zaprzeczał jednak, by miał z tym jakikolwiek związek. Prokuratura uważała jednak, że chciał on - poprzez pozorowany "zamach" - wzbudzić zainteresowanie sobą i współczucie u użytkowników pasażu, skarżących się na sposób, w jaki administruje on lokalami w tym budynku.
Jesienią 2021 roku sąd pierwszej instancji skazał obu oskarżonych na kary po 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu; mieli też oni m.in. zapłacić po 15 tys. zł kosztów sądowych. Wyrok zaskarżyły obie strony; prokuratura chciała kar po roku więzienia bez zawieszenia, obrońca jednego z oskarżonych uniewinnienia lub uchylenia wyroku, drugiego - możliwie niskiej kary (np. grzywny lub ograniczenia wolności) z zastosowaniem jej nadzwyczajnego złagodzenia.
Sąd Okręgowy w Białymstoku zmienił wyrok
Sąd Okręgowy w Białymstoku zmienił wyrok. Uznał, że zebrane dowody nie pozwalają - wbrew temu, co ustalił sąd rejonowy - na stwierdzenie, że nie ma żadnych wątpliwości co do porozumienia między oskarżonymi; uniewinnił administratora budynku, a w przypadku drugiego oskarżonego karę zaostrzył, bo orzekł ją bez zawieszenia.
Sędzia Marzanna Chojnowska długo uzasadniała to orzeczenie. Przypominała podstawowe zasady procesu karnego, w tym zasadę domniemania niewinności oraz to, że wszelkie wątpliwości muszą być rozstrzygane na korzyść oskarżonego oraz zasady oceny dowodów.
Z tych też względów wydanie wyroku uniewinniającego jest konieczne nie tylko wówczas, gdy wykazano niewinność oskarżonego, lecz również wtedy, gdy nie udowodniono mu, że jest winny popełnienia zarzucanego mu przestępstwa
- mówiła sędzia Marzanna Chojnowska.
I sąd okręgowy ocenił, że pierwsza instancja - uznając za winnego i skazując administratora budynku - oparła się wyłącznie na wyjaśnieniach drugiego z oskarżonych, uznając je za całkowicie wiarygodne. Był to tzw. dowód z pomówienia, ale - jak uzasadniał sąd odwoławczy - niepotwierdzony czy uzupełniony w żaden inny sposób, który usunąłby wszelkie wątpliwości dotyczące roli administratora w tym przestępstwie.
A sąd rejonowy - uznając te pomówienia za wiarygodne - całkowicie zanegował wersję przedstawioną przez administratora, który od początku zapewniał, że z podłożeniem tego ładunku w swoim biurze w pasażu, nie ma nic wspólnego. Do tego sąd rejonowy błędnie za dowód uznał badanie tego mężczyzny tzw. wykrywaczem kłamstw, przeprowadzone w postępowaniu przygotowawczym - uzasadniała sędzia Chojnowska.
Jednocześnie sąd okręgowy ocenił, że nie jest karą sprawiedliwą wyrok w zawieszeniu wobec drugiego z oskarżonych. Sędzia Marzanna Chojnowska przypominała opinię jednego z biegłych, że tylko dzięki przypadkowemu błędowi konstrukcyjnemu nie doszło do zapłonu benzyny, a wtedy skutki mogły być bardzo poważne.
Mówiła, że sąd w postawie tego oskarżonego nie widzi skruchy i "zrozumienia tego, co się stało". Podkreślała, że było to zachowanie irracjonalne, nieakceptowalne, wielce naganne i niedające się niczym usprawiedliwić.
Motyw działania skazanego nie został w pełni wyjaśniony
Motyw działania skazanego nie został w pełni wyjaśniony. Obrońca administratora budynku mówił dwa tygodnie temu w mowie końcowej przed sądem okręgowym, że mogło chodzić o zniszczenie dokumentów, które miałyby być dowodem na oszustwa drugiego z oskarżonych na szkodę wspólnoty.
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku w innym procesie, dotyczącym właśnie takich oszustw z lat 2011-2018, zapadł wobec tego mężczyzny wyrok 1,5 roku więzienia.