Czy ulica Kilińskiego powinna stać się deptakiem?

Stoliki popularnych restauracji od przejeżdżających samochodów oddzielają jedynie niewielkie płotki, bo niewielka ulica nie jest deptakiem, a jednym z większych parkingów tuż przy centrum miasta. Postanowiliśmy sprawdzić czy z ulicy Kilińskiego mogłyby zniknąć samochody i czy odwiedzający widzą taką potrzebę.

Goście kawiarni i restauracji to przede wszystkim turyści z różnych części Polski i zza granicy. Pytani o sąsiedztwo samochodów odpowiadają, że na krótką chwilę im nie przeszkadzają, choć część z nich przyznaje, że woleliby by cała uliczka była wolna od ruchu samochodowego. Są jednak i tacy, dla których właśnie możliwość bliskiego zaparkowania sprawia, że w ogóle odwiedzają to miejsce.

Jeden z restauratorów Maciej Doroszkiewicz zwraca uwagę, że przy tak urokliwej i popularnej - w sezonie letnim - uliczce powinno się wprowadzić strefę bez samochodów. To w jego opinii znacznie poprawi atrakcyjność ulicy, która sąsiaduje z Pałacem Branickich.

Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski odpowiada, że na ten moment utworzenie deptaka na ulicy Kilińskiego nie wchodzi w grę, bo z jego wiedzy wynika, że nie chcą tego przedsiębiorcy prowadzący tam działalność. 

- Zamknięcie dojazdu byłoby dla nich gospodarczą śmiercią - mówi prezydent i zapewnia, że takie plany nie się brane pod uwagę.

| red: gl