Radio Białystok | Wiadomości | Łukaszenka wygrał "wybory prezydenckie" na Białorusi
Alaksandr Łukaszenka zdobył 87,6 proc. głosów w "wyborach prezydenckich" na Białorusi - podały białoruskie media państwowe, powołując się na wyniki exit poll. Niedzielne (26.01) wybory nie są uznawane za demokratyczne przez białoruską opozycję i Zachód.
Zachód nie uznaje wyborów na Białorusi
Niedziela była głównym dniem zorganizowanego przez reżim głosowania, w którym rządzący od 31 lat Łukaszenka sięgnął po siódmą kadencję. Lokale zamknięto o 20:00 (18:00 w Polsce).
Opozycja nazywa to głosowanie "bez-wyborami", ponieważ nie było w nim realnych oponentów ani szans na demokratyczny proces.
Liderka opozycji białoruskiej Swiatłana Cichanouska oświadczyła, że ani Białorusini ani społeczność międzynarodowa nie uznają wyników niedzielnych "wyborów". Parlament Europejski wezwał w rezolucji UE i państwa członkowskie, by nadal nie uznawały Łukaszenki jako prezydenta po "wyborach", które uznała za "fikcyjne".
Wiceprzewodniczący Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego Białorusi Paweł Łatuszka mówił w telewizji Biełsat, że białoruskie demokratyczne siły działające za granicą osiągnęły cel - Alaksandra Łukaszenki jako głowy państwa nie uznają instytucje unijne ani międzynarodowe.
Podkreślił, że tych wyborów nie uznają Parlament Europejski, cała Unia, szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas, Polska, Litwa, Łotwa, Czechy, a także 37 państw OBWE.
Stwierdzili, że on nie jest prezydentem. Wcześniej to nie miało miejsca. Łukaszenka nie odzyska już swojej podmiotowości. Pogratulują mu Korea Północna, Chiny i Rosja, może nawet Węgry. Ale to nie przywróci mu międzynarodowej pozycji - dodał Paweł Łatuszka.
Fikcyjne wybory na Białorusi odbywały się w warunkach masowych represji. W więzieniach przebywa 1300 więźniów politycznych, ma kary pozbawienia wolności reżimowe sądy skazują na przykład za wpisy w mediach społecznościowych. Po poprzednich tak zwanych wyborach prezydenckich w 2020 roku tysiące Białorusinów uciekły z kraju w obawie przed prześladowaniem.
Białorusini nie mogli głosować za granicą
Oficjalnie lokale wyborcze na Białorusi były otwarte już od wtorku (21.01). Białoruska Centralna Komisja Wyborcza podała, że przedterminowo zagłosowało prawie 42 proc. wyborców.
Po masowych protestach z 2020 r. na Białorusi wprowadzono nowe reguły wyborcze, m.in. zakaz robienia zdjęć kart do głosowania. Białorusini również nie mieli możliwości głosowania za granicą.
Białoruskie Siły Demokratyczne wzywają do bojkotu
Białoruskie Siły Demokratyczne wzywały do bojkotu wyborów, wskazując na atmosferę strachu i brak szans na przeprowadzenie uczciwego głosowania. Nie spodziewają się także masowych protestów na wzór tych z 2020 r.
Wówczas, po fałszerstwach wyborczych, Białoruś ogarnęły masowe protesty. W ich wyniku zginęło sześć osób, około 40 tys. było zatrzymano, kilka tysięcy pobito i torturowano. Po kilku miesiącach demonstracje zostały brutalnie stłumione.
Do dziś w białoruskich więzieniach przebywa około 1300 oficjalnie uznanych więźniów politycznych. Obrońcy praw człowieka z organizacji Viasna mówią, że realna liczba osób skazanych z powodów politycznych może sięgać nawet 8 tysięcy.
Szacuje się, że Białoruś po 2020 r. opuściło ponad 500 tys. osób.
Reakcja świata na reżim Łukaszenki
We środę (21.01) Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której wezwał Unię i kraje członkowskie, by nadal nie uznawały Aleksandra Łukaszenki jako prezydenta. Podobną uchwałę w sprawie wyborów na Białorusi podjął również Senat RP.
Aleksander Łukaszenka doszedł do władzy na Białorusi w 1994 roku. Od tamtego czasu, według zagranicznych obserwatorów, żadne wybory nie spełniały demokratycznych standardów wolnych i uczciwych głosowań.