Radio Białystok | Wiadomości | Białystok: Prokuratura sprawdza działanie prywatnej kliniki
Najpierw poinformowano ją o śmierci oczekiwanego dziecka - potem odesłano do innego szpitala, by tam urodziła martwą córeczkę. Prokuratura wyjaśnia działania lekarzy jednej z białostockich prywatnych klinik.
Zdaniem poszkodowanej kobiety, lekarze zignorowali dolegliwości, na które się skarżyła - nie czuła ruchów dziecka - a przeprowadzili jedynie proste badanie, po którym uspokojoną odesłano do domu. Kiedy kilkanaście godzin później ponownie zgłosiła się do kliniki - stwierdzono śmierć dziecka i odesłano do publicznego Szpitala Wojewódzkiego.
Na wniosek ojca poszkodowanej - śledczy sprawdzają czy nie doszło do zaniedbań w klinice i czy personel nie przyczynił się w ten sposób do śmierci dziecka. Biegli mają też ocenić czy odesłanie kobiety w takim stanie do innego szpitala bez zapewnienia jej transportu medycznego nie naraziło jej na niebezpieczeństwo.
Szef kliniki - Krzysztof Arciszewski - odpiera zarzuty tłumacząc, że lekarze dochowali należytej staranności, a do nieporozumień mogli się przyczynić towarzyszący kobiecie rodzice, którzy w pewnym momencie zachowywali się agresywnie. Lekarz prowadzący nie miał szans, by odpowiednio zaopiekować się pacjentką, bo z gabinetu zabrali ją rodzice - wyjaśnia. Dodaje też, że nic nie zagrażało jej życiu i zdrowiu - dlatego zgodnie z procedurą w tym przypadku nie wymagała ona transportu medycznego.
Potwierdza to wojewódzki konsultant do spraw położnictwa i ginekologii, profesor Maciej Kinalski. W jego opinii transport karetką jest wskazany tylko w kilku ściśle określonych przypadkach.
Śledztwo w tej sprawie prowadzone jest już od kilku miesięcy. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów.
Białostocka Poliklinika Arciszewscy jest jednym z najnowocześniejszych miejsc do odbierania porodów w regionie. Placówka jest laureatem wielu branżowych nagród. W ciągu 11 lat, odebrano tam ponad 9 tysięcy porodów.
Więcej na ten temat - w reportażu Ryszarda Minko "To wszystko zostało" o 11:15 i 22:30.