Podlasie jako bohater filmu? Zdecydowanie tak.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Nasz region coraz częściej pojawia się w wysokobudżetowych produkcjach, których fabuły z całą pewnością do sielanek nie należą. Bo Podlasie to nie tylko filmowa saga Jacka Bromskiego, ale i doskonały serial „Kruk” w reżyserii Macieja Pieprzycy.
Ta produkcja, emitowana wiosną 2018 roku, niedawno doczekała się drugiego sezonu. Ale zacznijmy od sezonu pierwszego, noszącego tytuł „Szepty słychać po zmroku”. Pochodzący z Białegostoku, a mieszkający w Łodzi komisarz Adam Kruk (w tej roli Michał Żurawski) otrzymuje zadanie rozpracowania szajki przemycającej papierosy z Białorusi do Polski. Przyjazd do stolicy Podlasia zdecydowanie jest mu nie na rękę: jego żona ma wkrótce rodzić, a Białystok to dla Kruka kłębowisko traumatycznych wspomnień z dzieciństwa, związanych z jego pobytem w domu dziecka. Ale rozkaz to rozkaz.
Komisarz Kruk przyjeżdża do naszego miasta i natychmiast staje się, wbrew sobie, częścią skomplikowanych relacji, łączących lokalną policję z półświatkiem. Na domiar złego zostaje wplątany w śledztwo, prowadzone w związku z porwaniem wnuka bogatego biznesmena, prowadzącego nielegalne interesy ze Wschodem. I zmaga się z demonami z przeszłości, bo przyjazd do Białegostoku to dla Kruka dantejska wędrówka do kolejnych kręgów piekła, zaludnionych przez złodziei, morderców, pedofilów i przemytników. A towarzyszyć mu będzie ktoś, kogo Kruk kocha, nienawidzi, podziwia i próbuje chronić - ktoś, kto będzie jego aniołem i upiorem. Targany bólem nie do wytrzymania, łykający tony pigułek, rozdarty między przeszłością i przyszłością komisarz Kruk zabierze nas do świata pełnego zła, wypełnionego nienawiścią, zemstą i szaleństwem.
Ta frenetyczna podróż do jądra ciemności będzie miała swój precyzyjny, geograficzny odpowiednik. Bo akcja “Kruka” dzieje się na Podlasiu: prawdziwy Białystok w pierwszym sezonie pojawia się tylko na chwilę, a rozpoznajemy go m. in. po muralu “Dziewczynka z konewką”. Znacznie więcej jest ujęć pokazujących podlaską wieś: stare drewniane chaty, polne drogi i lasy.
Co ważne, nasz region przedstawiony został nie tak, jak chcieliby projektanci kolorowych broszur turystycznych. W “Kruku” dominuje czerń, szarość, brud, kurz, osypujący się tynk ze ścian i mroczne piwnice, przesycone wilgocią i śmiercią. Dorzućmy do tego mroczny mistycyzm, którym serial jest przesycony oraz ścieżkę dźwiękową opartą o przepiękny śpiew podlaskiego zespołu “Południce” i transową muzykę, skomponowaną przez Bartosza Chajdeckiego.
To wszystko tworzy spójną, przekonującą strukturę, w której ważna jest nie tylko treść, ale i forma. I takiego serialu mogą nam pozazdrościć mieszkańcy innych województw. Chociaż klimat “Kruka” przypomina atmosferę “Domu złego” Wojciecha Smarzowskiego albo filmu “Fargo” braci Coen, to dzięki niemu nasze Podlasie okazuje się być nie tylko krainą mlekiem i miodem płynącą, typową, jednoznaczną, przewidywalną, odrobinę nudną. Oglądając “Kruka” czujemy, że Podlasie to miejsce, w którym można się zagubić, próbując rozwikłać tajemnicę mikroświata, zbudowanego z fascynujących tradycji, wierzeń, rytuałów i języka. Zagubić, a nawet stracić życie.
“Kruk” to świetny serial kryminalny, w którym nic nie jest oczywiste, w którym bohaterowie to postacie z krwi i kości - wielowymiarowe, niejednoznaczne, skomplikowane, a przez to prawdziwe, przypominające trochę nas samych. Z wielkim zainteresowaniem sięgnąłem więc do drugiego sezonu “Kruka”, zastanawiając się, czy twórcy utrzymają wysoki poziom i zaskoczą czymś widzów. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że drugi sezon nie jest już tak dobry jak pierwszy.
“Czarny woron nie śpi” to produkcja przekombinowana, złożona z wątków, które z trudem się ze sobą splatają, jakby na siłę, bez przekonania. Za dużo w tym zabawy formą, jakby autorzy nie do końca wiedzieli, co chcą powiedzieć, korzystając z rozwiązań z pierwszego sezonu, ale nie znajdując fabularnego uzasadnienia dla tego, co dzieje się na ekranie. Na nic zda się doskonała obsada, “przydymione” ujęcia i interesująca ścieżka dźwiękowa. Dobry serial to przede wszystkim dobra opowieść, a osadzenie akcji w Białymstoku nie załatwia sprawy. Na szczęście mamy bezbłędny sezon pierwszy, który trzeba obejrzeć, bez względu na to, czy jesteśmy w Podlasiu zakochani, czy nie.
Po kilku latach oczekiwań melomani w Białymstoku będą mogli obejrzeć kolejną premierę opery zaliczanej do żelaznego kanonu dzieł tego gatunku. Opera i Filharmonia Podlaska przygotowuje inscenizację "Kopciuszka" Gioacchino Rossiniego.
Prawdziwe wydarzenie w Muzeum Podlaskim. Można tam oglądać obrazy zrabowane przez Sowietów z terenów przedwojennej Białostocczyzny i Grodzieńszczyzny.
"Życiorys pisany przez historię" to pierwszy audiobook Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku, nagrywany w Polskim Radiu Białystok.
Niezwykle pięknie zaaranżowaną wystawę można oglądać w białostockim Arsenale Elektrowni. To "Kukania" i opowieść o bagnach.
Za nami białostocka premiera spektaklu PAPAHEMY "Off-Kabaret przedstawia: Sally, Adolf i cała reszta". To przedstawienie o naszym galopie przez życie, o oswajaniu naszych strachów powszednich i pomyłkach miłości z piosenkami.
Darren Aronofsky powraca po trzech latach od premiery oscarowego "Wieloryba" z nowym filmem.
W tej książce przeczytamy o historii Liceum Sztuk Plastycznych w Supraślu w latach 1981-1999.
Dlaczego to zwierzę nazywa się władcą ciemności? I nie chodzi tu o nietoperza, czy sowę, a o... borsuka.
Cała Polska czytała w sobotę poezję Jana Kochanowskiego. To jego twórczość wybrano na 14. edycję akcji Narodowe Czytanie.
Prowadzący:
Andrzej Bajguz