Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Suwalski PWiK nie dołoży się do tegorocznego zarybiana Wigier
Władze spółki, odpowiadającej za wyciek ścieków do Czarnej Hańczy, tłumaczą, że przez epidemię kornawirusa nie mają na to pieniędzy.
Wigierski Park Narodowy szacuje, że odbudowa wytrutego pogłowia ryb w jeziorze potrwa nawet kilka lat. PWiK wsparł zarybianie tylko raz i jesienią sfinansował zakupienie 2 tys. sztuk troci jeziorowej. Mówi prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Leszek Andrulewicz.
W ubiegłym roku było odrębne porozumienie z Polskim Związkiem Wędkarskim, a odrębne z Wigierskim Parkiem Narodowym. Mimo że nie zgadzałem się z krytycznymi wobec nas wnioskami końcowymi raportu Instytutu Rybactwa Śródlądowego, to wsparliśmy zarybianie. W tym roku dyrektor WPN Tomasz Huszcza wystąpił do nas ponownie. Poprosiłem jednak, aby park zrezygnował z tych działań albo na razie się od nich powstrzymał.
Koszt zarybienia wynosi kilka tysięcy złotych. Andrulewicz uważa, że obecnie to dla spółki zbyt duży wydatek.
Jestem skłonny do dalszej współpracy z PZW i Wigierskim Parkiem Narodowym. Teraz zarybianie nie jest jednak moim numerem jeden. Nie wiem bowiem, jakie koszty poniosę na zabezpieczenie pracowników przed skutkami epidemii. Nie mamy innych dochodów niż te z opłaty za wodę i niedoszacowanej stawki za ścieki. Nie spodziewam się z zewnątrz żadnych innych pieniędzy niż te za usługi, które sprzedamy.
Akcje zarybiania organizowane przez Wigierski Park Narodowy mają przeciwdziałać skutkom awarii w suwalskiej oczyszczalni ścieków. W lipcu 2018 roku do rzeki Czarnej Hańczy i jeziora Wigry trafiło 2,5 miliona litrów nieczystości. Pracownicy parku odłowili wtedy około 150 kg martwych ryb najcenniejszych gatunków. Mimo to, prokuratura uznała, że nie doszło do zanieczyszczenia środowiska w znacznych rozmiarach i śledztwo umorzyła.