Radio Białystok | Magazyny | Czytam książki | Książka za recenzję | „Nadwiślańskie serca” Katarzyna Archimowicz
Pakując się na urlop zastanawiałam się jaką książke wziąść ze sobą noi wybrałam „Nadwiślańskie serca” otrzymaną za wcześniejszą recencję z mojego ulubionego radia . Czy to był dobry wybór? Myślę, że tak.
To co mi się najbardziej podobało to opisy Kazimierza Dolnego, praktycznie się czuło klimat tego miasta. Od jakiegoś czasy marzy mi się wyjazd do Kazimierza, a ta książka jeszcze bardziej mnie zachęciła do realizacji tego zamierzenia. Podabał mi się również klimat Lwowa oddany w powieści i wycieczka do fabryki bombek.
Na fabułę powieści składa się życie Marty, która jest osobą ambitną i szuka drugiej osoby do stałego związku. Na jej drodze pomiędzy Rafałem i Robertem staje Janusz, który jest jej spełnieniem marzeń. Nie dość że przystojny to opiekuńczy i kochający dzieci. Jednak żeby nie było tak idealnie to kocha on swoją przyszłą żonę Dorotę i jej córkę Julię. Wydaje się, że nie ma tu miejsca na miłość pomiędzy Martą i Januszem, a jednak los płata figla i lączy ich losy ze sobą.
Poza powyższymi postaciami mamy też wątek rodziców Janusza, a dokładniej jego ojca. Który z upływem lat odkrywa, że jego żona jest dla niego obcą kobietą. Postanawia przeprowadzić się do Janowca do domu po rodzicach i spróbować odnależć sens w swoim życiu. W Kazimierzu spotyka on swoją młodzieńczą miłość i na swoim przykladzie pokazuje, że nigdy nie jesteśmy za starzy na miłóść i na zmiany w życiu. Najważniejsze to nie zamykać się przed nadażającymi się możliwościami.
Jest jeszcze jeden wątek poboczny, a mianowicie obserwujemy losy niewidomej przyjaciółki głównej bohterki imieniem Agata. Pierwszy raz w książce spotkałam się z pokazaniem życia z perspektywy osoby niewidomej. Duży plus dla autorki, że zadała sobie trud pokazania czytelnikowi problemów życia codziennego takich osób. Wątek Agaty oraz pewnego Mateusza dodaje niewątpliwie energii i uroku powieści .
Powyższe elementy tworzą bardzo zgrabną całość i poprzeczytaniu ma się wrażenie dobrze spędzonego czasu. Dodatkowo z bohaterami odwiedziliśmy kilka ciekawych miejsc. Ja właśnie za to lubię książki, że mogę z nimi podróżować i spędzać miło czas.
Teraz troszkę krytyki, otóż nie dokońca trafił do mnie pomysł, by główna bohaterka pod koniec powieści z altruistycznych pobudek odeszła od Janusza i wyprowadziła się ze złamanym sercem do Wrocławia. Myślę że autorka chciała troche podnieść napięcie i przerwać trwającą sielankę, ale myślę że można było wymyślić coś prawdziwczego, niż taki trochę dziwny wątek na końcówkę, a tym bardziej że klasycznego happy endu nie znajdziemy, ale znajdziemy zaczątek który pozwala myśleć że takowy happy end będzie.
Pomijając trochę nie udaną moim subiektywnym zdaniem koncówkę, polecam tę książkę jaką lekturę zarówno wakacyjną, jak również jesienną czy też na zimowe wieczory.
Urszula Baranowska
Od red. Pani Urszulo, serdecznie pozdrawiam - gorączka na dworze! Ale lato, jak dobre książki, tak szybko się kończy :*
Prywatnie tu: tudorotasokolowska.pl
Prowadzący:
Dorota Sokołowska