W ramach akcji "Zawołani po imieniu" w Szczepankowie wspominano Antoniego Kenigsmana

W ramach akcji "Zawołani po imieniu", organizowanej przez Instytut Pileckiego, odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą zamordowanemu.

Niewola, barbarzyńskie prawa i realna groźba okrutnej kary, terror, pogarda i nienawiść niemieckich okupantów do Polaków i Żydów  siały postrach i przerażenie. Ale Antoni Kenigsman i jego żona byli dobrymi ludźmi. Nie  chcieli przejść obojętnie obok krzywd drugiego człowieka. Gdy żydowska rodzina, zapewne uciekająca z łomżyńskiego getta, poprosiła o pomoc, to oni im pomogli. Antoni Kenigsman, pomimo szalejącego terroru, grożącej mu śmierci, zapewne także pomimo strachu i obawy jakie odczuwał, przyjął potrzebujących i dał im schronienie. Tak zrobił, bo był dobrym człowiekiem 

- mówił wójt gminy Łomża Piotr Kłys.

Obecna podczas uroczystości wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Magdalena Gawin mówiła, że Antoni Kenigsman jest kolejną osobą, której pamięć przywracamy.

Dzieje się coś bardzo ważnego. Przywracamy pamięć, szacunek i sprawiedliwość. Upamiętniamy Polaków, którzy nie ryzykowali, ale zginęli za ratowanie Żydów. Pan Antoni Kenigsman jest czterdziestym dziewiątym bohaterem naszych upamiętnień 

- mówiła wiceminister.

W uroczystości brali też udział członkowie rodziny zamordowanego. W ich imieniu głos zabrał Wojciech Kenigsman, wnuk Stanisława - brata Antoniego.

Miał świadomość, że za ukrywanie Żydów grozi mu kara śmierci, a mimo to z narażeniem własnej rodziny udzielił im pomocy. Jako członkowie rodziny jesteśmy dumni, że ukrywana przez lata prawda miała szansę ujrzeć światło dzienne

- mówił Wojciech Kenigsman.

W tym roku w ramach projektu "Zawołani po imieniu" oddano także hołd bohaterom z Biecza, Rzążewa, Grądów Woniecko i Olesina.

| red: mag