Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Gdyby ktoś krzyknął "mądre sądy", to ludzie by to podchwycili? - felieton Tomasza Kubaszewskiego
W ubiegłym tygodniu przed sądem w Suwałkach ludzie krzyczeli najpierw "Precz z komuną". Potem jednak ktoś się zreflektował i krzyknął "Precz z komuną Kaczyńskiego".
Bo wśród demonstrantów pojawili się - co uwidocznione jest na zdjęciach - przynajmniej dwaj byli funkcjonariusze suwalskiej Służby Bezpieczeństwa, jeden były milicjant oraz bliska znajoma rzecznika komunistycznego rządu w stanie wojennym Jerzego Urbana. Okrzyk "precz z komuną" byłyby więc wielce niestosowny. Ale organizatorzy i tak wpadki nie uniknęli. Na transparencie znalazło się bowiem hasło: "dekret o stanie wojennym = ustawa represyjna". A przecież stan wojenny był takim dobrodziejstwem, prawda?
Oprócz byłych esbeków, w obronie, jak mówili uczestnicy - „wolny sądów”, manifestowało też w Suwałkach m.in. kilku sędziów oraz adwokaci. Dobrze, że ci drudzy nie mieli jeszcze przypiętych do swoich kurtek numerów konkretnych postępowań, o jakie im chodzi... .
A sędziowie? No cóż. W roli głównej na politycznym wiecu wystąpił sędzia Dominik Czeszkiewicz, który do tej pory zasłynął z uniewinnienia działaczy Komitetu Obrony Demokracji od zarzutu zakłócenia przebiegu wystawy w suwalskim Archiwum Państwowym w marcu 2016 roku. No i ostatnio z tego, że skazał miejscowego biznesmena oskarżonego o gwałt na karę więzienia w zawieszeniu, co sąd II instancji bez cienia wątpliwości uchylił.
Pojawiła się tam też była prezes suwalskiego sądu okręgowego Danuta Poniatowska. Pewnie nie miało to związku z tym, że stanowisko straciła za obecnej władzy... .
Także w minionym tygodniu sąd w Hajnówce uniewinnił siedem osób od zarzutu, że blokowały legalny Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych. W uzasadnieniu sędzia Joanna Panasiuk powiedziała m.in., że „można czcić pamięć prawdziwych bohaterów, żołnierzy wyklętych, których nie brak w naszej historii, a ich ocena moralna nie jest dwuznaczna”. Szkoda, że nie wymieniła, jakich bohaterów można czcić, a jakich nie. I czy za czczenie nie tych, co trzeba, pójdzie się do więzienia? A może któryś z sądów orzekłby na przykład, jakie książki można czytać? Albo – już bardzo konkretnie – na kogo głosować w wyborach bez narażenia się na sądowe konsekwencje? Oczywiście przy okazji prostych jak drut rozpraw dotyczących zakłócenia porządku publicznego.
Ciekaw jestem, czy gdyby na pikietach dotyczących „wolnych sądów” ktoś krzyknął „mądre sądy”, to uczestnicy by to podchwycili, czy nie?