Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | A nuż coś się do Szumowskiego przyklei - felieton Tomasza Kubaszewskiego
autor: Tomasz Kubaszewski
Próby dyskredytowania ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego schodzą na szczeble lokalne. Każdy ma tu do odegrania jakąś rolę.
Jeden z regionalnych portali zademonstrował posiadłość rodziny Szumowskich w podsuwalskich Wodziłkach. To wieś znana głównie z tego, że mieszkają tu staroobrzędowcy. Czego możemy dowiedzieć się z publikacji? Na przykład tego, że to "najbardziej okazały budynek w Wodziłkach". W dodatku - "nawet większy od tamtejszej molenny". No, cóż. Wodziłki to prawdziwa metropolia, liczą około 50 mieszkańców, więc trzeba postawić naprawdę coś wyjątkowego, by było to "najbardziej okazałe". Staroobrzędową świątynię dla niewielkiej stosunkowo grupy wiernych wybudowano natomiast w 1921 roku.
"Jak wieść gminna niesie, kamienną podmurówkę domu robili majstrowie spod Przerośli, a drewniane bale montowali stolarze spod Sejn" – czytamy dalej. Nie wiem, co w tym złego, ale pewnie coś jest. W dodatku - a to już skandal po prostu - jak na domu pojawił się wieniec, to "podobno Szumowski urządził imprezę w zajeździe i sprosił majstrów z żonami oraz kilku miejscowych". Autor publikacji nie omieszkał dodać, że posiadłość w Wodziłkach obecny minister przepisał na żonę. A to już wiadomo czym pachnie... .
Pod tekstem znajduje się kilkadziesiąt komentarzy. "Nakradł z żonką i braciszkiem grube miliony"."W PiS-ie sami krętacze i złodzieje". "Zegarek Nowaka czy ośmiorniczki przeszkadzały, no to teraz macie ... (tu padają dwa niecenzuralne słowa)".. Zdaje się, że o te komentarze w tej publikacji chodziło.
Jest też kolejna. O związkach obecnego ministra zdrowia z byłym piłkarzem suwalskich Wigier, a potem biznesmenem Danielem O. Mieli zetknąć się przy budowie kliniki kardiologii w Bielsku Podlaskim, która, jak mówi dyrektor tamtejszego szpitala, "było strzałem w dziesiątkę, bo taka klinika w tym regionie jest niezbędna". Co ciekawe, inwestycję od początku pilotował sam Szumowski, a Daniel O. pojawił się na późniejszym etapie. Z interesów z - jak okazało się dużo później - nieuczciwym suwalskim biznesmenem minister stosunkowo szybko się wycofał.
W dobrym dziennikarstwie jest tak, że jak nie ma tematu, to się po prostu nie pisze. Ale w dobrym, nie funkcjonującym w myśl zasady: obrzućmy czym się da, a nuż coś się przyklei.