Radio Białystok | Felieton | Oszczędności na wyborach – felieton Adama Dąbrowskiego
Co roku w całym kraju jest ich kilkaset. W bieżącym było ich już 370, a kolejnych 20 już zaplanowano. Mowa o wyborach uzupełniających w trakcie kadencji.
29 września do urn mieli iść także mieszkańcy dwóch wsi w gminie Kołaki Kościelne. Ale nie będą mieli takiej okazji, chociaż wybory niby się odbędą.
Ci, co wiedzą, to wiedzą, a pozostałym wyjaśniam – wybory uzupełniające trzeba przeprowadzić w okręgu jednomandatowym, w którym dotychczasowemu reprezentantowi społeczeństwa (najczęściej radnemu gminy, w wyjątkowych przypadkach Senatorowi RP) wygaśnie mandat.
Tak właśnie wydarzyło się w Kołakach, gdzie jeden z radnych, po pół roku sprawowania swoich obowiązków, zrezygnował z zasiadania w samorządzie. Ciekawostką jest to, że w ubiegłorocznych wyborach pokonał on obu swoich konkurentów jednym głosem – wybrało go 35 mieszkańców, podczas gdy każdy z rywali otrzymał po 34 głosy. Komisarz wyborczy wyznaczył termin wyborów uzupełniających, aby wakat obsadzić, komisje wyborcze przystąpiły do prac je przygotowujących, ale okazało się, że ani urny odkurzać, ani szkolnej sali gimnastycznej na głosowanie przygotowywać nie trzeba.
Co prawda w wyznaczonym terminie zarejestrowały się dwa komitety, ale tylko jeden z nich zgłosił swojego kandydata, a właściwie kandydatkę do zasiadania w radzie. Wobec tego faktu gminna komisja wyborcza zebrała się, żeby postanowić, że wybory odbędą się, ale bez głosowania. Ot, spotkają się jej członkowie raz jeszcze i napiszą protokół, w którym stwierdzą, że mandat radnego obejmuje ta jedyna osoba, która miała na to ochotę.
Wydawać by się mogło – drobiazg. Ale jakże znaczący. Ta jedna decyzja, a właściwie brak jednej decyzji - ubiegania się o mandat przez reprezentanta drugiego z zarejestrowanych komitetów, zaoszczędziła około połowy kosztów całych wyborów. Czyli kilka tysięcy złotych. I pracy wielu, wielu osób. Bo to wydrukowanie: i obwieszczeń o głosowaniu, i informacji o kandydatach, i samych kart do głosowania. To sporządzenie spisu wyborców i potem obsługa informatyczna. A przede wszystkim – największe z tych oszczędności – diety siedmiu członków komisji obwodowej. Chociaż oni akurat pewnie nie mieliby nic przeciwko temu, żeby przesiedzieć kilka niedzielnych godzin w miłym towarzystwie, a potem rozłożyć około setki kartek na dwie kupki za – bagatela - sto kilkadziesiąt złotych dla głowę.
Bo na liście wyborców w okręgu nr 9, gdzie wakat jest obsadzany, figuruje 140 nazwisk. I chociaż frekwencja w ostatnich wyborach samorządowych w gminie Kołaki Kościelne była najwyższa w całym powiecie zambrowskim, to członkowie tej komisji wyjęli z urny niewiele ponad sto głosów.
Nie udało się zaoszczędzić na dietach komisji gminnej, bo ona jakąś pracę już wykonała – chociażby stwierdziła kto mandat ostatecznie obejmie.
A członkowie komisji obwodowej nr 9 będą musieli poczekać jeszcze miesiąc - przecież w połowie października kolejne wybory. Parlamentarne. I już wiadomo, że o mandaty ubiegać się będzie w nich o wiele, wiele więcej kandydatów.
