Radio Białystok | Wiadomości | Miliony z banków dzięki fikcyjnym umowom. Tak działał kredytowy schemat
1,5 roku więzienia oraz 40 tys. zł grzywny - taki prawomocny wyrok zapadł w piątek (6.06) przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku wobec 63-letniego głównego oskarżonego w procesie o wyłudzenie łącznie 2 mln zł pożyczek bankowych i usiłowanie wyłudzenia kolejnych 3,5 mln zł.
Sąd pierwszej instancji skazał 63-latka na 3,5 roku więzienia, grzywnę oraz obowiązek naprawienia szkody i zwrot bankowi ponad 600 tys. zł.
Pięcioro oskarżonych, fałszywe zaświadczenia i milionowe kwoty
Akt oskarżenia Prokuratury Okręgowej w Białymstoku obejmował pięć osób. Śledczy zarzucali im, że w latach 2015-2018 przy składaniu wniosków kredytowych załączali nieprawdziwe zaświadczenia o zatrudnieniu w firmie jednego z nich. Łączna kwota wyłudzonych pożyczek wyniosła ponad 2 mln zł, a ponad 3,5 mln zł to kwota, którą usiłowano wyłudzić, ale wnioski zostały przez banki rozpatrzone negatywnie.
Brak zdolności kredytowej, ale liczne wnioski
Z ustaleń śledztwa wynikało, że sytuacja majątkowa tych osób nie pozwalała na zaciąganie jakichkolwiek zobowiązań finansowych, bo były one bezrobotne lub osiągały bardzo niskie dochody. Najwięcej zarzutów miał 63-letni właściciel firmy - dotyczą 48 przestępstw.
Oszustwa na różne kwoty, kilka banków pokrzywdzonych
Kwoty (wyłudzone lub które usiłowano wyłudzić) w poszczególnych przypadkach wahały się od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Kilka banków miało w tej sprawie status pokrzywdzonych.
Według prokuratury, to główny oskarżony inspirował ten proceder, do niego trafiały też pieniądze z pożyczek, on też obiecywał, że będzie je spłacał. Jak wyjaśniała prokuratura, schemat działania polegał na tym, że każda następna pożyczka była wyższa od poprzedniej i następowała spłata tej pożyczki wcześniejszej.
Sąd Okręgowy: wina bez wątpliwości
Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał 63-latka, który był głównym oskarżonym, za winnego wszystkich przestępstw, które zarzucono mu w akcie oskarżenia. Skazał go na 3,5 roku więzienia i 40 tys. zł grzywny, ma on też - w ramach obowiązku naprawienia szkody - oddać bankowi ponad 600 tys. zł z kilku niespłaconych pożyczek.
Sąd apelacyjny łagodzi wyrok
Sąd odwoławczy w piątek (6.06) złagodził ten wyrok, w dwóch zarzutach zmienił kwalifikację czynów z oszustwa na próbę wyłudzenia kredytu, uchylił także konieczność naprawienia szkody. Utrzymał wysokość grzywny.
Sędzia: większość czynów popełnił oskarżony
Jak ocenił sędzia Janusz Sulima, wina oskarżonego nie budzi wątpliwości, a apelacja obrońcy zasługiwała tylko w części na uwzględnienie. Jak zaznaczył, nie ulega wątpliwości, że większość czynów popełnił oskarżony. Nie ulega też wątpliwości, że w czynach, gdzie to inna osoba miała brać kredyty, to oskarżony wspólnie i w porozumieniu lub jako pomocnik się ich dopuścił. Dodał, że wyjaśnienia osób, które obciążały oskarżonego, są wiarygodne.
Cesja wierzytelności - bank już nie jest pokrzywdzony
Sąd, odnosząc się do zasądzonego przez pierwszą instancję obowiązku naprawienia szkody, wskazał, że nie można go zasądzić. Sulima uzasadnił, że bank "dokonał cesji tych wszystkich wierzytelności". "Jeżeli dokonał cesji wierzytelności na inny podmiot, który będzie egzekwował te należności, to ta cesja spowodowała, że bank przestał być już osobą pokrzywdzoną" - dodał sędzia. Dlatego - jak mówił - obowiązek naprawienia szkody musiał być uchylony.
Sąd: kara adekwatna
Sulima, uzasadniając łagodniejszy wymiar kary mówił, że mimo, iż kredytów było wiele na różne kwoty i gdyby je zsumować byłoby to paręset tysięcy złotych, to oskarżony nie był dotychczas karany, a także próbował spłacić część tych kredytów.
Co prawda to było na takiej zasadzie, że zaciągał kolejny, żeby spłacać te poprzednie, ale jednak jakieś takie działanie celem naprawienia szkody zostało przez niego podjęte. Dlatego też sąd uznał, że karą adekwatną do stopnia jego zawinienia, biorąc pod uwagę jego właściwości i warunki osobiste, będzie kara jednego roku i sześciu miesięcy pozbawienia wolności jako kara łączna - argumentował sąd.
W tym samym procesie sąd pierwszej instancji trzy inne osoby skazał na kary od ośmiu miesięcy do roku więzienia w zawieszeniu, w jednym przypadku orzekł też obowiązek naprawienia szkody, wobec kolejnej umorzył postępowanie. Skazane osoby nie składały apelacji, wyroków nie zaskarżyła też prokuratura.