Radio Białystok | Felieton | Transparent i kara dla Jagiellonii - felieton Marka Gąsiorowskiego
Sprawa z hasłami kibiców Jagiellonii Białystok pod adresem sędziego Bartosza Frankowskiego znalazła swój finał. Finał niekorzystny dla Jagi. Klub za zachowanie swoich kibiców w meczu z Rakowem musi zapłacić 50 tysięcy złotych.
Kary finansowej i całego późniejszego zamieszania pewnie można byłoby uniknąć, gdyby kibice w swoim komunikacie, zamieszczonym na meczowym transparencie, nie poszli o kilka kroków za daleko.
Posądzili sędziego Frankowskiego o to, że najpierw wynik spotkania obstawił, a potem gwizdnął na niekorzyść Jagiellonii w pojedynku z Górnikiem w Zabrzu.
Sugestia ,że arbiter z Torunia celowo skrzywdził Jagę, była aż nadto widoczna. To, że Frankowski źle gwizdnął - to pewne, że wcześniej obstawił u buka - na to dowodów nie ma. I tymi oskarżeniami wobec swego kolegi sędzia Raczkowski poczuł się urażony.
Kibice, po 20 minutach przerwy w grze, transparent w końcu zdjęli z barierki, ale dalej hasło eksponowali nieco wyżej na trybunach co już arbitrowi nie przeszkadzało. Sędzia Raczkowski wystosował po meczu oświadczenie, które pojawiło się w mediach. Przesłanie tegoż oświadczenia można streścić w jednym zdaniu - dość mowy nienawiści, szczególnie, gdy owa nienawiść kierowana jest w stronę sędziów piłkarskich. A co z resztą adresatów takich połajanek?
Mowa nienawiści na stadionach nie tylko w Polsce to dość powszechne zjawisko. Adresaci takich wulgarnych i obraźliwych haseł w zasadzie są bezradni. Po meczu reakcja należy do władz piłkarskich. Rzecz jednak w tym, że brakuje determinacji, konsekwencji i odwagi. Stąd nic dziwnego, że stadionowa sytuacja, gdzie ktoś kogoś wyzywa i obraża, jest uznawana przy cichej aprobacie od lat za standard. Najłatwiej obelg mogą u niknąć właśnie sędziowie - obecnie mają takie instrumenty do walki z boiskowymi nadużyciami jak nigdy dotąd.
Jeśli piłkarskie władze będą postępować w takich sytuacjach jak w tej z Jagiellonią, szans na poprawę stadionowej kultury nie widzę. Skoro doszło do naruszenia stadionowych praw i regulaminów winnych należałoby ukarać. Przecież na stadionie jest monitoring, tu widać wyraźnie, kto przekroczył granicę i jak przekroczył.
Komisja Ligi, zanim nałoży finansową karę na klub, powinna domagać się zakazów stadionowych, nałożonych na tych, co przekroczyli prawa. Jeśli klub tego nie zrobi, dopiero wówczas powinien zapłacić i to słono płacić. Teraz to wszystko wygląda jak w starym porzekadle - kowal zawinił, Cygana powiesili.
Nie chcę być złym prorokiem, ale w takich okolicznościach jeszcze długo zawód arbitra piłkarskiego w kwestii mowy nienawiści będzie zajęciem o wysokim stopniu ryzyka. Dlatego sędzią piłkarskim w życiu bym nie został - za kilka srebrników, które arbiter dostaje od organizatorów rozgrywek, takiego osobnika tłum bezkarnie obrzuca słowem na ch. Skoro ktoś lubi takie klimaty, to musi się liczyć z konsekwencjami. Osobiście mi takie recenzje pracy arbitrów, wygłaszane przez stadionową publiczność, się nie podobają. Chodzi o formę - zbyt wulgarna, choć treść - merytorycznie często się zgadza.
W tym całym zamieszaniu można znaleźć jeden pozytyw- wielce prawdopodobne, że sprawa transparentu i jej echa sprawią, że w końcu ów sędziowski ogródek pełen prostych i niewymuszonych błędów, ktoś uporządkuje.
Oby stało się to jak najszybciej, bo obecny sezon jest najsłabszy od lat w wykonaniu arbitrów ekstraklasy.
A sędzia Raczkowski? Mecz Jagi z Rakowem prowadził co najwyżej średnio, ale i tak zostanie zapamiętany jako ten, co o godność sędziowską walczył, choć najlepiej byłoby, gdyby arbitrzy bronili się sami swoimi decyzjami.
| red: at, wsz