Śmieci na miejskiej działce na Dojlidach - mieszkańcy apelują o posprzątanie

Mieszkańcy podkreślają, że od lat problem narasta i ciężko wybrać się w to miejsce w rejonie ulic Stawowej i Dojnowskiej, by na miejskich działkach nie natknąć się na śmieci. 

W ocenie społecznika Macieja Rowińskiego-Jabłokowa miejsce, które mogłoby być chlubą Dojlid i miejscem wypoczynku okolicznych mieszkańców, jest zaniedbane i odstrasza. 

"To nie są śmieci współczesne i jest tego mnóstwo” – białostoczanin pokazuje góry śmieci i jak relacjonuje w mediach społecznościowych na profilu Ręce precz od Dojlid, a także w rozmowie z Polskim Radiem Białystok, dostał odpowiedź ze Straży Miejskiej i miejskich służb, że nie zauważyły one w tym miejscu znacznego zanieczyszczenia.

Miejscy urzędnicy w rozmowie z Polskim Radiem Białystok przyznali, że otrzymali zgłoszenie od mieszkańców i że problem faktycznie jest. Podobno na miejscu byli już strażnicy miejscy i pracownicy Zarządu Mienia Komunalnego, ale nie byli w stanie ręcznie oczyścić tego terenu. Padła natomiast deklaracja uprzątnięcia doliny rzeki Białej, do czego nawet wykorzystany ma być ciężki sprzęt.

 - Sprawdziliśmy to zgłoszenie i faktycznie na jednej z działek powstało dzikie wysypisko i tych śmieci jest bardzo dużo. Żeby je zlikwidować, potrzebny jest sprzęt, do czego konieczne jest postępowanie. Myślę, że na początku maja uda się zlikwidować wysypisko – zapewniła Agnieszka Zabrocka z Urzędu Miejskiego w Białymstoku.

Mieszkańcy deklarują, że chętnie pomogą miejskim służbom w akcji sprzątania doliny rzeki Białej na białostockich Dojlidach. 

- Może jeżeli się raz, a dobrze coś z tym zrobi, to próg, który mentalnie ktoś musiałby przekroczyć, żeby to ponownie zaśmiecić, byłby jednak wyższy, niż w tej sytuacji, gdy ktoś dorzuca kolejne wiaderko do setek, które już tu leżą – podsumowuje Maciej Rowiński-Jabłokow.

| red: ad, bs