Radio Białystok | Wiadomości | Biebrzański Bieg Łosia i Brave Kid. Rywalizacja na trasie i torze przeszkód [zdjęcia]
Biegi dla najmłodszych i dla profesjonalistów. O 11:00 w niedzielę (22.06) rozpoczęły się dwie imprezy sportowe w woj. podlaskim. To Biebrzański Bieg Łosia i Brave Kid w Kruszynie.
Ponad 300 zawodników z całej Polski wystartowało w Biebrzańskim Biegu Łosia.
Rywalizowali na trzech dystansach, na trasie, która prowadziła przez tereny Biebrzańskiego Parku Narodowego. Organizatorzy przygotowali trasy o długości 5, 10 kilometrów i półmaraton.
Jak mówili zawodnicy, najbardziej bieganie utrudniał im piach i wiatr.
Trasa była bardzo ciężka. Wiatr momentami aż cofał. Do tego sypki piasek. Było ciężko. Warto tu przyjeżdżać ze względu na położenie trasy, ale też atmosferę. Jest po prostu rodzinnie - mówili uczestnicy Biebrzańskiego Parku Łosia.
Do Goniądza przyjechało ponad 300 osób z całej Polski.
W tym roku jest wyjątkowa frekwencja. Zawodnicy rywalizują na trzech dystansach: 5, 10 kilometrów i półmaraton. Także każdy znajdzie dystans dla siebie. Ale najważniejsze jest to, że można biec po przepięknej trasie. A może też spotkać łosia - mówi pomysłodawca biegu, Sławomir Moczydłowski.
Bieg połączony był z piknikiem rodzinnym.
Brave Kid
Bieg przez opony, rów z wodą, a także czołganie się i skoki. To tylko niektóre z konkurencji, z którymi mierzyło się 150 dzieci, które wzięły udział w biegu Brave Kid w Kruszynie.
Rywalizacja była podzielona na kilka grup wiekowych. Ale oprócz walki o zwycięstwo liczyła się przede wszystkim dobra zabawa.
Mam 9 lat i moja mama zapisała mnie, żeby pobiegać. Najtrudniejsze jest chyba przechodzenie przez wodę, no bo tam może być głęboko, tam mogą być jakieś bakterie. W tamtym roku nie startowałam i myślę, że będzie fajniej, więc dlatego w tym roku jestem. I dlatego, że jestem szybka - mówiły uczestniczki i uczestnicy biegu.
Bieg zorganizowali mieszkańcy Kruszyna - przyznaje wójt Krypna, Marek Stankiewicz.
Pomysłodawcą tego wszystkiego była sama społeczność wsi Kruszyn. Szczególnie pani Małgosia Cudek, która wiele, wiele lat pracuje w świetlicy wiejskiej. Oni to wymyślili. Zainteresowanie jest przepotężne, a szczęście najmłodszych wielkie - mówi Marek Stankiewicz.
Pani Małgorzata przyznaje, że bez sąsiadów ze swojej miejscowości tak dużej imprezy nie udałoby się zorganizować.
A tak jest super trasa, dużo zabawy, błota, biegania i uśmiechu - dodaje.
Także rodzice mówili o dobrej zabawie ich dzieci:
Super dla dzieciaków. Wystarczy zobaczyć te wszystkie uśmiechy. Niesamowicie te dzieciaki się cieszą, niesamowicie mają ujście swojej energii.
Imprezie towarzyszy piknik rodzinny.