Radio Białystok | Wiadomości | Coraz więcej więźniów suwalskiego Aresztu Śledczego pracuje poza jego murami
autor: Marcin Kapuściński
Coraz więcej więźniów pracuje poza murami suwalskiego Aresztu Śledczego. Osadzeni trafiają nie tylko do fabryk, ale też szkół i domów pomocy społecznej. Podporucznik Paweł Chalecki podkreśla, że chętnych do zatrudniania osadzonych wciąż przybywa.
- W tej chwili zatrudnionych jest 311 osadzonych. Są to głównie prace fizyczne w dużych suwalskich fabrykach. Więźniowie trafiają też do szkół, przedszkoli i hospicjum – wylicza podporucznik Paweł Chalecki, rzecznik suwalskiego aresztu.
Przedsiębiorcy są zainteresowani taką formą zatrudnienia, bo za pracę osadzonych płacą najniższą możliwą pensję i tylko 60 proc. kosztów. Zapotrzebowanie zgłasza również wiele instytucji publicznych. Tam więźniowie pracują społecznie i liczyć mogą tylko na nagrody w ramach odsiadywanej kary. Do takiej pracy w Suwałkach pójdzie w 2018 roku 35 skazanych.
Więzień, który ma przed sobą jeszcze dwa lata, podkreśla, że taka praca to nie tylko sposób na zabicie wolnego czasu.
- To spotkanie ze światem, który na co dzień widzę zza krat. Zdobywam też nowy zawód. Pracuję jako operator wtryskarek, choć przed więzieniem byłem nauczycielem i wykładowcą akademickim - opowiada mężczyzna na półmetku odsiadki.
Rzecznik suwalskiego aresztu uspokaja, że do pracy trafiają wyłącznie niegroźni więźniowie odsiadujący niskie wyroki. Najczęściej są to skazani za jadę po alkoholu lub niepłacenie alimentów.