Dyrektorzy podlaskich szpitali obawiają się, że zabraknie im pieniędzy na podwyżki w związku ze wzrostem płacy minimalnej

Podwyżki wynikają z ustawy, która podnosi najniższe wynagrodzenie. W szpitalu w Łomży pieniądze, które otrzymuje placówka, pokrywają tylko 50 procent obligatoryjnych podwyżek. Podobny problem ma szpital w Kolnie - mówi jego dyrektor Krystyna Dobrołowicz. 

Szpital otrzymał pieniądze na wzrost świadczeń, natomiast nie otrzymaliśmy na wzrost wynagrodzeń. A ten wzrost wynagrodzeń jest dość znaczący, bo jeżeli chodzi o lekarzy zatrudnionych na etacie to jest 21%, o 37% wzrasta wynagrodzenie dla pielęgniarek i o 31% dla pozostałego personelu

- mówi Krystyna Dobrołowicz.

Krystyna Dobrołowicz mówi też o rosnących rachunkach za energię i ogrzewanie w szpitalu. W sierpniu ubiegłego roku rachunek za energię elektryczną był w wysokości 14 tysięcy złotych. W tym roku wynosi już 64 tysiące. 

Starosta kolneński Tadeusz Klama, mówi, że powiat od wielu lat inwestuje w szpital, wiele oddziałów zmodernizowano. A teraz trzeba szukać dodatkowych pieniędzy, żeby zapewnić placówce funkcjonowanie.

Nie wszystko zależy od nas i od naszej pracy, od naszych starań. Ustawowe podniesienie wynagrodzenia zobowiązuje dyrekcję szpitala do podwyżek. I nie byłoby z tym problemu, gdyby jednocześnie z budżetu państwa wpłynęły środki dodatkowe. Niestety tak się nie stało. To wszystko powoduje, że w budżecie szpitala zabraknie w tym roku około 6 milionów złotych. Cały czas szukamy rozwiązań, które pozwolą na znalezienie dodatkowych środków, a po drugie staramy się także usprawnić pracę placówki i szukać oszczędności

- mówi Tadeusz Klama.

Dyrektor kolneńskiego szpitala przygotowuje plan działania placówki, który będzie uwzględniał jej możliwości finansowe. Decyzję o wprowadzeniu ewentualnych zmian będą musieli zaakceptować powiatowi radni. Na razie Krystyna Dobrołowicz nie chce jednak mówić jakie zmiany mogą być wprowadzone 

| red: mag