Odszkodowanie dla przypadkowej ofiary bójki na dyskotece

Kobieta wniosła pozew cywilny nie tylko przeciwko sprawcy, ale też organizatorowi imprezy. Sąd Okręgowy w Suwałkach przyznał jej kwotę, której się domagała, ale tylko od mężczyzny, który rzucił gaśnicą. Strony wniosły apelacje, ale we wtorek (28.10) sąd drugiej instancji je oddalił.

Pokrzywdzona argumentowała, że pozew składała w 2019 roku, ale leczyła się nadal i te koszty rosły, dlatego rozszerzyła powództwo. Zdaniem Sądu Apelacyjnego nie zrobiła tego zgodnie z przepisami.

Powódka usiłowała nieudolnie wskazać, że rozszerzyła powództwo na etapie przed sądem pierwszej instancji, jednakże nie nastąpiło to w sposób formalny w pismach procesowych, tak jak wymagają tego przepisy - mówiła sędzia Alicja Dubij.

Sąd Apelacyjny w Białymstoku ocenił, że należy jej się kwota przyznana przez sąd pierwszej instancji, bowiem kobieta udokumentowała koszty leczenia, ponadto doznała ogromnych cierpień. Jak mówiła sędzia Alicja Dubij, gdy doszło do zdarzenia, była osobą młodą i została oszpecona na całe życie. Natomiast nie ponosi za to odpowiedzialności organizator imprezy, ponieważ zabezpieczył ją właściwie, ochrona też zareagowała prawidłowo.

Chodzi o wydarzenia z listopada 2017 r. Kobieta była w szatni, żeby wziąć kurtkę. W tym czasie przed dyskoteką awanturowała się grupa osób. Jeden z mężczyzn rzucił w kierunku ochroniarzy gaśnicą, ta przeleciała przez wybite okno i trafiła w głowę kobiety. Pokrzywdzona straciła przytomność, trafiła do szpitala. Mężczyzna, który rzucił gaśnicą, już wcześniej dobrowolnie poddał się karze i zapłacił pokrzywdzonej zadośćuczynienie i odszkodowanie.

Wyrok jest prawomocny.

| red: tk