Radio Białystok | Gość | prof. Bogusław Plawgo - z Uniwersytetu w Białymstoku
"Najważniejszym wyzwaniem jest to, żeby urzędy pracy zajęły się pracą, żeby pomogły ludziom zdobyć kwalifikacje i kompetencje, których potrzebują pracodawcy" - mówi prof. Plawgo.
Mamy w Polsce rekordowo niskie bezrobocie. Czy zatem pomagać bezrobotnym, czy raczej wspomagać przedsiębiorców w poszukiwaniu pracowników? O tym z prof. Bogusławem Plawgo z Uniwersytetu w Białymstoku rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Mamy całą sieć urzędów pracy, czy teraz nie powinniśmy ich przekształcać w urzędy poszukiwania pracowników?
prof. Bogusław Plawgo: Sama nazwa wydaje się adekwatna - urzędy pracy. Dużo jest pracy z tym, żeby Polacy mieli dobrą pracę i chyba dobry jest czas, żeby one przestały być urzędami bezrobocia, bo do tej pory to raczej nie zajmowały się pracą, tylko bezrobotnym i rejestrowały i wypłacały zasiłki.
Taki obraz mieliśmy - kolejka bezrobotnych, teraz pewnie stoją w kolejce ci, którzy poszukują pracowników?
Rzeczywiście, bardzo cieszymy się z tego, że jest niskie bezrobocie, to świetna wiadomość, to świadczy o rozwoju gospodarki, ale nie powinniśmy tracić z pola widzenia bardzo poważnego faktu - mianowicie stopa zatrudnienia, czyli udział tych, którzy mogą pracować, są w wieku produkcyjnym i tych, którzy faktycznie pracują jest w Polsce ciągle jeszcze jednym z najniższych w Europie. Czyli mało jeszcze ciągle pracujemy i to ma wiele konsekwencji negatywnych.
A jak zrozumieć to zjawisko, że z jednej strony mało pracujemy, ale z drugiej strony jest niskie bezrobocie?
Część ludzi wyłącza się z rynku pracy, to dotyczy szczególnie grup takich, jak osoby po 50 roku życia, które nie czują się na siłach, nie ma dla nich odpowiedniej pracy, to są osoby o niskich kwalifikacjach, to są osoby, które zdobyły kwalifikacje nieadekwatne do tego co pracodawcy potrzebują.
Czyli mamy taki napis złej edukacji, niecierpliwości, zmęczenia, niedostosowania kwalifikacji?
I z jednej strony jest to oczywiście wielki problem dla pracodawców, bo oni poszukują pracowników i dzisiaj już chcieliby mieć pracowników kompetentnych, bo wtedy ich konkurencyjność będzie większa, a z drugiej strony mamy problemy społeczne, bo przecież to, że ludzie już nie pracują po 50 roku życia, to znaczy będą mieli niskie emerytury, co znaczy już teraz nie jest ich standard życia zbyt wysoki, duża liczba osób nie czuje się na siłach sprostać wymogom.
Przy tym rekordowo niskim bezrobociu to prawie milion Polaków jednak pracy nie ma, a w naszym regionie, czy w ogóle na ścianie wschodniej, gdzie te wskaźniki są wyższe niż średnia krajowa, tych bezrobotnych jest stosunkowo dużo.
Ale mimo wszystko najważniejszym chyba dzisiaj wyzwaniem jest to, żeby urzędy pracy zajęły się pracą, żeby pomogły ludziom zdobyć kwalifikacje i kompetencje, których naprawdę pracodawcy potrzebują.
Co zrobić żeby takiego 50 plus zachęcić do pracy, czy inwestować w jego wykształcenie, wciągnąć go jakoś w ten system edukacyjny, żeby on zechciał jednak pójść do tej roboty, bo będzie miał wyższą emeryturę?
To jest właśnie ta rola urzędów pracy. Trzeba zacząć od tego, że pracodawcy powinni też stworzyć lepsze warunki dla takich ludzi. Człowiek po 50 roku życia nie jest w stanie robić pewnych rzeczy, które robi młody człowiek. Trzeba podzielić stanowiska, trzeba dostosować się, nie zawsze na pełen etat, czasami na część.
Czyli zainwestować w nowe maszyny, w nowe urządzenia wspierające tych słabszych trochę fizycznie już ludzi?
Tak naprawdę w organizację pracy i tutaj doradcy z biur pracy mogliby im pomóc, a z drugiej strony pomóc tym osobom w załatwieniu pewnych spraw życiowych - opiece nad osobami zależnymi, ale też podniesieniu kwalifikacji, pokazaniu, że tak naprawdę można pracować dla przyjemności.
To też jest problem, mamy coraz więcej seniorów, opiekujemy się rodzicami, bo mało jest też ośrodków pomocy społecznej, czyli nie tylko żłobki, nie tylko przedszkola, ale też system wspierania tych 50-latków, żeby wspomóc ich w opiece nad rodzicami.
Na przykładzie akurat tej grupy widzimy, że trzeba pracować z pracodawcami, wytłumaczyć im, pomóc, trzeba wspierać kompetencje, ale wspierać cały system otoczenia tej grupy osób, w tym ich aktywności.
Teraz mamy wybory samorządowe, to ci politycy, którzy kandydują będą 5 lat, a w ciągu tych 5 lat ten problem też trzeba będzie rozwiązać.
Myślę, że właśnie samorząd ma dużą rolę do wygrania w aktywizacji osób starszych, ale to jest tylko jedna grupa. Mamy jeszcze można powiedzieć poważniejszy problem tego, że pracodawcom nie tylko, że dzisiaj brakuje im pracowników, ale pracowników o tych kompetencjach, których oni poszukują. My skupiliśmy się na tym, żeby dostosować kierunki kształcenia, ale nawet mamy przykłady, prowadzę takie badania, gdzie wyraźnie widać, że mam absolwentów określonych kierunków, ale oni nie umieją tego, co pracodawcy chcą, żeby robili.
Czyli zainwestowaliśmy w edukację, która kształcie bezrobotnych ze względu na to, że jest niedostosowana do rynku pracy?
Podam przykład z badań, które prowadzę - mamy dużo uczniów na kierunku technik-informatyk, pracodawcy bardzo poszukują absolwentów, tylko że większość stanowisk pracy dotyczy programowania, akurat programowanie nie uczą na "techniku-informatyku".
To jest zadziwiające, jak można stworzyć tego rodzaju kierunek, nie kształcąc tam programistów.
Myślę, że kierunek jest przydatny, potrzebny, ale trzeba by zajrzeć pod powierzchnię pracodawców i ich zapotrzebowanie i zobaczyć na jakie stanowisko oni akurat u nas potrzebują pracowników, bo gdzieś indziej ten technik-informatyk do serwisu, do wsparcia obsługi klienta jest potrzebny. Natomiast w naszym regionie bardzo silnie rozwijają się firmy, które żyją z programowania, to jest można powieść taka "Dolina"...
"Puszcza krzemowa" się to nazywa.
Jeszcze nie słyszałem tego określenia, bardzo mi się podoba. I oni potrzebują określonych kompetencji, a więc w system kształcenia nie wystarczająco dobrze dostosowuje się, a jeżeli już nie jesteśmy w stanie zmienić kierunku, to trzeba stworzyć system kształcenia ustawicznego - kursy, staże dla tych młodych ludzi i niekoniecznie młodych, którzy by nauczyli się programowania konkretnie.
Czyli fakt, że na ścianie wschodniej jest najwyższa stopa bezrobocia w Polsce - powyżej 8% nawet, to jest efekt w pana opinii złej edukacji, niedostosowanej do potrzeb?
Jeżeli tak patrzymy, to oczywiście w Polsce wschodniej wysoka stopa bezrobocia wynika ze słabszego rozwoju gospodarki i to jest ten powód. Natomiast to co my możemy robić, to jednak ciągle dostosowywać tę edukację. I jeszcze raz wrócę do tych biur pracy, od których pan zaczął - to jest ich rola, żeby tworzyć pomost między pracodawcą, instytucjami szkoleniowymi...
I także ci doradcy powinni funkcjonować w szkołach, żeby powiedzieć takiemu młodemu człowiekowi, który kończy teraz czy jest w ósmej klasie i będzie niedługo szedł do liceum - słuchaj tobie może bardziej potrzebne są zawody techniczne, to nie idź do liceum tylko do technikum.
Taki doradca musi jednak operować nie tylko na bazie psychologii, jak to się dotychczas dzieje i badać predyspozycje, tylko musi wiedzieć, jakie są stanowiska, ile się na nich zarabia, co robią ludzie po tych szkołach. I ten doradca musi znać realia pracodawców, a taki doradców jeszcze nie mamy za dużo.