Radio Białystok | Gość | Jacek Sasin - wicepremier, minister aktywów państwowych
"Nie przewiduję w tej chwili, aby do czwartego kwartału, bo wtedy ruszy gazociąg Baltic Pipe, żebyśmy musieli ograniczać dostawy gazu do odbiorców. Nawet gdyby doszło do takiej sytuacji, - nie dotknie to gospodarstw domowych" - podkreśla Jacek Sasin.
Nowy gazociąg połączył Polskę i Litwę. W jakim stopniu będzie on wspierać bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju? Między innymi o tym z wicepremierem, ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem rozmawia Michał Buraczewski.
Michał Buraczewski: Nowy interkonektor gazowy Polska - Litwa już działa, dzięki temu możliwy jest przesył gazu między krajami naszego regionu. Czy Litwini mają tak dobry dostęp do błękitnego paliwa, że będą mogli się z nami cały czas nim dzielić?
Jacek Sasin: Litwini mają przede wszystkim swój gazoport w Kłajpedzie, który rzeczywiście pozwala zaopatrzyć i Litwę, i rynek litewski i pozwala jeszcze około dwóch miliardów metrów sześciennych gazu w tym wymiarze rocznym dostarczyć do Polski. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo - nasza polska firma, która zajmuje się handlem gazem, dostarcza gaz do polskich domów i do polskiego przemysłu - w takim właśnie wolumenie zarezerwowała sobie dostęp do tego gazoportu. Także to będzie takie uzupełnienie polskiego rynku, co jest niezwykle ważne w kontekście tego, co wydarzyło się w ostatnich tygodniach, czyli wstrzymania dostaw gazu rosyjskiego przez Gazprom do Polski.
Blisko połowę tego gazu importowaliśmy z Rosji. Nie mamy teraz sezonu grzewczego, ale czy jesienią i zimą nie będzie takiego ryzyka, że gazu zabraknie?
Dokładnie około 45% gazu zużywanego w Polsce, to dotychczas gaz rosyjski. My się bardzo dobrze przygotowaliśmy do tego momentu, spodziewaliśmy się, że wojna na Ukrainie w którymś momencie doprowadzi do wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu. Zresztą sami chcieliśmy od tego gazu odejść od końca roku. Decyzja Gazpromu nieco ten proces przyspieszyła.
Po pierwsze mamy pełne magazyny gazu, one nam wystarczą, gdyby tylko używać tego gazu z magazynów na około półtora miesiąca, ale mamy też te 55%, które pochodzi z innych źródeł, czyli z krajowego wydobycia, ale również gazoport w Świnoujściu to jest to miejsce, które ma teraz absolutnie największe znaczenie plus właśnie to, o czym mówiliśmy przed chwilą, czyli połączenie z Litwą, połączenie rewers z Niemcami, ze Słowacją, z Czechami, czyli możemy ten gaz pozyskiwać również z innych kierunków.
Nie przewiduję w tej chwili, aby do końca roku, a właściwie do czwartego kwartału, bo wtedy ruszy jeszcze gazociąg Baltic Pipe, żebyśmy musieli ograniczać dostawy gazu do odbiorców. Nawet gdyby doszło do takiej sytuacji, chcę to bardzo wyraźnie powiedzieć, że nie dotknie to gospodarstw domowych. W żadnym wypadku nie dotknie to gospodarstw domowych. Tyle, ile zużywają gospodarstwa domowe, to mamy na pewno z tych innych źródeł. Jeśli konieczne by były jakiekolwiek ograniczenia, to dotyczą one przemysłu. Mamy na to również przygotowany odpowiedni plan.
Pełna przepustowość gazociągu Baltic Pipe to będzie przyszły rok?
Pełna przepustowość to jest przyszły rok, docelowo 10 mld m sześć. gazu z Norwegii i okolic ma trafić do Polski. 2 mld z tych 10 to jest gaz, który będzie pochodził ze złóż, które zostały zakupione przez PGNiG, to będzie własna produkcja nasza polska PGNiG-u, chociaż gaz będzie wydobywany na szelfie norweskim. Pozostały wolumen będzie pochodził od innych dostawców.
Ta pełna przepustowość Baltic Pipe spowoduje, że my będziemy w stanie obyć się zupełnie już bez gazu rosyjskiego, niezależnie od tego, czy on będzie importowany z Rosji, czy z Niemiec, czy z innych kierunków.
Właśnie teraz mamy do czynienia z taką sytuacją, że w niektórych momentach musimy importować rosyjski gaz z Niemiec, który do Niemiec trafia przez gazociąg północny?
Zdaję sobie sprawę, że ten gaz najczęściej jest gazem rosyjskim - ten, który poprzez Niemcy trafia do Polski, chociaż formalnie to jest gaz, który jest kupowany na giełdzie, czyli w takim obrocie wolnorynkowym, giełdowym, nie pochodzi bezpośrednio od tego dostawcy rosyjskiego. W tych realiach europejskich to w znacznej mierze jest gaz rosyjski.
My tak jak deklarujemy to od początku i co było celem naszego rządu od początku naszych rządów, ale właściwie powiedzieć można jeszcze wcześniej, bo ten cel sformułował świętej pamięci prezydent Lech Kaczyński, który był inicjatorem budowy gazoportu w Świnoujściu, żeby w dającej się określić perspektywie czasu od gazu rosyjskiego odejść w ogóle.
I tak się rzeczywiście stanie z początkiem przyszłego roku, my już gazu rosyjskiego właśnie jakby niezależnie od tego, czy będzie kupowany na giełdach, czy będzie kupowany bezpośrednio od Rosjan, po prostu nie będziemy potrzebować.
Rekordowe ceny gazu wpływają na równie rekordowe ceny nawozów sztucznych. Jeden z dystrybutorów preparatów grupy Azoty mówił mi, że ceny nawozów zmieniają się z dnia na dzień, czasami o kilkadziesiąt procent. Czy to jest normalne zjawisko?
One w rzeczywistości są uzależnione właśnie od ceny gazu. Dzisiaj 90% ceny wytworzenia nawozów sztucznych to jest cena gazu.
Pytam dlatego, że rolnicy mają bardzo duży niepokój, że dochodzi do spekulacji i mówią tak - no przecież producent nie kontraktuje gazu na jedną dobę.
To niestety nie jest takie proste, za gaz się płaci tyle, ile aktualnie on kosztuje na giełdach. Niezależnie od tego, że posiadamy dużo dłuższe kontrakty, chociażby jak ten kontrakt nasz z Gazpromem - dokładnie tak wyglądał, co prawda był zawarty na wiele lat, ale cena płacona za każdym razem była aktualnie rynkową ceną gazu i tak jest również w przypadku Azotów, które tego gazu rzeczywiście potrzebują bardzo wiele.
Tak jak powiedziałem - 90% ceny wytworzenia nawozu to jest cena gazu, czyli można powiedzieć - cena gazu wprost przekłada się na cenę nawozu.
Jeśli chodzi o spekulacje to pragnę wszystkich państwa uspokoić - trzymamy rękę na pulsie, łącznie z ministerstwem rolnictwa, ministerstwo aktywów państwowych, którym kieruję, doprowadziło do takiej sytuacji, że dzisiaj te nawozy są w znacznej mierze sprzedawane bezpośrednio przez grupę Azoty, czyli z wyłączeniem pośredników, chociaż ci pośrednicy również działają, można powiedzieć pod pewną kontrolą również nie tylko rynku, ale również tego dostawcy. Mam dzisiaj takie przekonanie, że do takich spekulacji, przynajmniej w dającej się uchwycić skali, nie dochodzi.
Natomiast wysoka cena usług jest problemem i również na to reagujemy. Pan premier Kowalczyk, minister rolnictwa pracuje również nad systemem dopłat do nawozów. Zdajemy sobie sprawę, że dzisiaj ta wysoka cena nawozu będzie napędzać również wysoką cenę żywności, a tego chcemy za wszelką cenę uniknąć, bo zależy nam na tym, żeby walczyć skutecznie z inflacją, która jest dzisiaj pochodną polityki rosyjskiej. To jest, można śmiało powiedzieć "putinflacja", nie tylko związana w tej chwili z wojną i z tym, co ta wojna za sobą pociąga, czyli chociażby mniejszym udziałem na rynkach żywności wyprodukowanej na Ukrainie, Ukraina była ogromnym producentem żywności, szczególnie zbóż, ale również właśnie tymi spekulacjami, które miały wpływ na cenę gazu, czy na cenę ropy naftowej.
Dzisiaj wszyscy wiemy, że płacimy za energię znacznie więcej, za gaz, za benzynę - to jest spowodowane takim gwałtownym wzrostem cen surowców na rynkach, a to z kolei zostało wywołane sztucznie przez Rosjan, którzy chcieli przed okresem wojennym zmaksymalizować swoje zyski. Robimy wszystko, żeby rzeczywiście tych skutków inflacji uniknąć, ale ceny niestety wyraźnie wzrosły.
I rolnicy mają nadzieję, że dojdzie do jakiejś stabilizacji, jeżeli chodzi o koszty produkcji rolnej. Czy działalność Krajowej Grupy Spożywczej w jakiś sposób przełoży się na przewidywalność dochodów i wydatków w gospodarstwach?
Na pewno tak, ponieważ jak mówimy dzisiaj o pewnej nadzwyczajnej sytuacji na rynkach rolnych, a ona rzeczywiście jest nadzwyczajna - te wszystkie okoliczności, o których mówiłem przed chwilą, to sprawiają, to możemy się spodziewać, że będzie pewna grupa nie tyle producentów, ile pośredników, która będzie chciała maksymalizować swoje zyski, uzasadniając je niejako tym, że właśnie jest taka niestabilna sytuacja cenowa, że rosną ceny środków do produkcji rolnej, czyli będzie duża pokusa spekulacji - wyraźnie powiem.
Mieliśmy do czynienia już z tego typu działaniami różnych podmiotów, które działają na polskim rynku, które z jednej strony proponowały rolnikom szokująco niskie stawki, często poniżej kosztów produkcji, a potem ten towar sprzedawały wielokrotnie drożej, korzystając ze swojego dominującego udziału w rynku.
Krajowa Grupa Spożywcza, która skupi wszystkie państwowe podmioty w zakresie przemysłu rolno-spożywczego, ale również będzie chciała nabywać do tego zasobu Skarbu Państwa podmioty, które w tej chwili są na rynku i można je również skupić w tej grupie, będzie odgrywała taką rolę stabilizatora. Czyli będzie oferowała uczciwe ceny rolnikowi, jednocześnie uczciwy, ale nie nadmiernie wysoki zarobek.
W ten sposób, wpływając również na innych uczestników rynku, będzie to, mówiąc prościej, dobre narzędzie do tego, żeby walczyć właśnie z takimi spekulacyjnymi zachowaniami, których moglibyśmy się w najbliższym czasie spodziewać.
Dziękuję za rozmowę.