Radio Białystok | Gość | Magdalena Glińska - psycholożka, psychoterapeutka, religioznawczyni
"Wizyty na cmentarzu pomagają nam skonfrontować się ze śmiercią. To ważne, że możemy wrócić do bliskich, możemy ich powspominać, przypomnieć, co dobrego nam dali" - mówi Magdalena Glińska.
Początek listopada to czas, kiedy szczególnie myślimy o osobach, których już z nami nie ma. Wspominamy bliskich, którzy często odeszli już dość dawno. Jak jednak poradzić sobie z niedawną stratą? O tym z psycholożką, psychoterapeutką, religioznawczynią Magdaleną Glińską rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Jak poradzić sobie ze stratą bliskiej osoby, która odeszła niedawno?
Magdalena Glińska: Taka strata to jest bardzo żywe doświadczenie, na tym pierwszym etapie jest duży szok, takie zaprzeczanie temu, taka myśl nawet, że to jest tylko sen. W tym etapie trudno sobie poradzić samemu. Ważne w tym momencie jest wsparcie bliskich osób, chyba najważniejsze.
Jak poukładać te emocje? Dusić? Eksponować?
Trzeba pozwolić sobie na przeżywanie tych emocji. Na wszystko, co się pojawia - i na złość, i na płacz, i na ulgę, bo czasami może się pojawiać po stracie kogoś bliskiego. Dusić to chyba najgorsza rzecz, jaką można zrobić.
Co jeszcze jest pomocne w tym czasie?
Zapewnienie sobie jakiegoś bezpieczeństwa, jakieś rytuały, które mamy. Na pewno sen. Najważniejsze jest chyba wsparcie bliskich osób i pozwolenie sobie, żeby to czuć.
Skoro są to bliscy, to często to też jest współprzeżywanie.
I to też jest ważne, żeby razem z innymi móc to przeżywać, żeby nie czuć się odizolowanym. Jak mamy bliskie osoby, które przeżywają to samo, to mamy poczucie wspólnoty.
Ile trwa żałoba po bliskiej osobie? Czy są w ogóle jakieś zdefiniowane etapy żałoby?
Są zdefiniowane etapy żałoby, ale to się oczywiście wymienia, zamienia, u każdego to trwa inaczej, ma różną długość. Mówi się, że przeżywanie żałoby, takie fizjologiczne, trwa rok. Może trwać do dwóch lat, czasami nawet do czterech. Jak już jest dłużej, to już można powiedzieć, że się robi niebezpieczne, ale tak do czterech lat to już jest dosyć długo. Rok to taka norma.
Fizjologiczne przeżywanie żałoby?
Pojawiają się w ciele różne objawy, czy to bezsenność, czy kłopoty np. z jedzeniem. Jakiś smutek, ospałość, apatia.
Co dzieje się po tym etapie?
Po tym etapie to już się po prostu wycisza. Wiadomo, że będzie smutek, ale on jest może mniejszy. Te emocje są mniej silne.
Czy w ogóle wiele osób szuka pomocy specjalisty, żeby radzić sobie z takimi emocjami po stracie bliskiej osoby?
Niestety w naszym społeczeństwie nie za wiele osób. Dużo osób chce sobie poradzić samemu np. idzie w pracę, albo w alkohol, albo zatrzymuję te uczucia, ale one po jakimś czasie wypływają. Nie da się tego zatrzymać. Czasami nawet po latach odkrywa się jakąś żałobę, której się nie przeżyło.
Czyli to się kumuluje.
Tak.
Unikanie, brak przepracowania tej straty bliskiej osoby czym może jeszcze skutkować?
Depresją, lękami, wycofaniem z życia, izolacją. Trochę czymś takim, jakby się było cały czas z bliską osobą na cmentarzu.
Co do cmentarza, to w dzień Wszystkich Świętych, w Dzień Zaduszny odwiedzamy teraz te miejsca. W czym nam to pomaga? Nam obecnym jeszcze na tym świecie.
Myślę sobie, że skonfrontowaniem się ze śmiercią, bo na co dzień nie chcemy tego czuć i widzieć, a to pomaga oswoić się, że rzeczywiście ta śmierć istnieje. I śmierć, i strata, bo doświadczamy różnych strat. Pomaga to też w jakimś takim rytuale, że możemy jednak do tych bliskich wrócić, możemy ich powspominać, możemy też sobie przypomnieć, co dobrego nam dali. Możemy się spotkać z rodziną, czyli też z naszymi korzeniami, posłuchać ciekawych historii i anegdot, więc trochę poznać też siebie.
W tym żegnaniu się z bliską osobą to też jest ułatwienie, że wiemy, że ta osoba będzie gdzieś tam na tym cmentarzu i że to miejsce zostaje, do którego można wrócić, do którego można przyjść?
Tak, to pomaga, bo to jednak jakaś forma bliskości, kontaktu. Może osoby tej nie ma w pewnym sensie fizycznie, ale to miejsce jest, na które możemy przyjść i w tym miejscu tę osobę wspominać.
Tę osobę wspominamy na cmentarzu. Ta bliska nam osoba opuszcza miejsca, w których była do tej pory. Mieszkała z nami, w miejscu, które często odwiedzaliśmy. Jak poradzić sobie z tym otoczeniem? Jak przyzwyczaić się, że w tym danym miejscu już tej osoby nie ma?
To jest bardzo trudne, bo nawyki, właśnie te miejsca, w tych sferach doświadczamy największego smutku i największej straty, że często to nas najbardziej uderza i często są to pierwsze święta czy pierwsze urodziny - wtedy najbardziej doświadczamy tej straty, ale musimy to po prostu przeżyć i pozwolić sobie na to.
Czy tę przestrzeń należy jakoś uporządkować?
Z czasem na pewno zastąpić czymś innym, ale pozwolić sobie też na to, żeby ta pusta przestrzeń przez jakiś czas była.
Czy religia pomaga w przeżywaniu straty bliskiej osoby? Czy to nie ma znaczenia?
Myślę, że ma, bo kształtuje nasz światopogląd, w co my wierzymy, co się dzieje po. Więc jeżeli wierzymy, że dana osoba jest w zaświatach i np. czeka na nas, to wiemy, że się kiedyś z nią spotkamy, albo jeżeli wierzymy, że ci zmarli zostają z nami i się nami opiekują, to mamy dalej poczucie, że ktoś ze mną jest i że ktoś się mną opiekuje, że mogę liczyć na wsparcie tej osoby. Niektórzy modlą się do tych osób. To daje poczucie takiego wsparcia.
Na cmentarze, groby bliskich jeździmy, chodzimy często całymi rodzinami. Często też są razem z nami dzieci. Jak z nimi rozmawiać o śmierci bliskich i o przemijaniu?
To zależy od wieku dziecka, bo takie małe dzieci raczej nie rozumieją śmierci i nie rozumieją, że śmierć oznacza jakiś koniec. Dopiero starsze dzieci, po 5. roku życia, rozumieją, że śmierć to znaczy, że coś się kończy i to jest nieodwracalne. Warto dzieci uświadamiać, żeby o tym wiedziały, żeby je pytać, jak one to przeżywają, jak one to rozumieją i na pewno mówiąc o tym, żeby być precyzyjnym, żeby nie oszukiwać, nie udawać, że coś się nie wydarzyło. Dzieci i tak to czują i przeżywają. Niemówienie o śmierci, niemówienie o stracie jest raczej opuszczeniem dziecka w tym temacie. To nie powinien być temat tabu.