Radio Białystok | Gość | Jan Krzysztof Ardanowski - minister rolnictwa i rozwoju wsi
"Działacz Izby Rolniczej powinien być przyzwoitym rolnikiem, ale również społecznikiem, który nie tylko patrzy na czubek własnego nosa, ile jeszcze na tym zarobi, tylko być autentycznym głosem, reprezentantem swojej gminy" - mówi Jan Krzysztof Ardanowski.
W Białymstoku podsumowano wczoraj kończącą się kadencję Podlaskiej Izby Rolniczej. Takie konferencje odbywają się w całym kraju, a podsumowanie tej kampanii nastąpi 28 maja w Warszawie. Pod koniec lipca odbędą się kolejne wybory do Izb Rolniczych - poinformował minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski, z którym rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Czy już szykujecie pieniądze na suszę, żeby wesprzeć rolników? Bo na razie sytuacja jest bardzo niebezpieczna, tak bym powiedział...
Jan Krzysztof Ardanowski: Sytuacja jest bardzo różna w całej Polsce. Rzeczywiście, doświadczeni zeszłorocznymi problemami z suszą, bardzo uważnie monitorujemy w skali całej Polski również i Podlasia, czy stan wody jest jeszcze taki, który nie zagrozi zbiorom, czy też już trzeba wchodzić z jakąś interwencją. Ostatnie kilka dni i opady w całej Polsce trochę sytuację poprawiły, ale nie można jeszcze powiedzieć, że w sposób jakiś taki zdecydowany, chociaż w niektórych regionach Polski tej wody już spadło wystarczająco. Proszę zauważyć, że zeszłoroczna susza - ciężka, masywna, opady były bardzo niskie, w zimę prawie że nie było opadów śniegu, czyli to się zmienia, klimat w stosunku do tego, do czego byliśmy przyzwyczajeni, od wiosny też tych opadów było jak na lekarstwo, w części Polski od marca do kwietnia nie było opadów, więc sytuacja jest poważna.
Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa, który ustawowo odpowiada za monitorowanie suszy, prowadzi analizy na podstawie stacji pomiarowych z całej Polski - tych stacji jest już dosyć dużo - więc te dane są już w miarę wiarygodne, chociaż zapewne są również takie regiony lokalne, gdzie nie ma stacji i wtedy do końca nie wiadomo czy tam były opady czy nie. Natomiast ja mam zapewnienie również premier,a że jeżeli by się powtórzyła sytuacja z roku ubiegłego, czyli ta susza byłaby duża, masywna, to również rolnicy bez pomocy nie zostaną pozostawieni sami sobie. Na razie sprawę bardzo poważnie traktujemy, bardzo ją monitorujemy i też jestem człowiekiem zawierzenia, trzeba się modlić, żeby Pan Bóg nas w tym roku aż tak mocno nie doświadczył jak w zeszłym.
Ale my ludzie możemy się do tego przygotować. Czy uprościmy procedury, czy zastosujemy nowoczesną technikę, żeby nie zbierać niepotrzebnie informacji, gromadzić ludzi, kłopotać ich... Skoro stwierdzimy, że jest susza, należy się, to zajmijmy się wypłacaniem, a nie szukaniem papierków i podpisów.
W tym roku chcemy przećwiczyć obrazowania satelitarne, czyli na podstawie zdjęć satelitarnych określać również bujność biomasy to się tak nazywa i na tej podstawie można wydedukować, czy rzeczywiście susza wystąpiła czy nie. Gdzieś to trzeba przećwiczyć, tego nikt w Europie nie robi. To nie jest tak, że w innych krajach mają jakieś genialne metody określania suszy. W Polsce ćwiczymy to na gospodarstwach Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa - 41 wielkich gospodarstw, ponad 100 tysięcy hektarów, i jeżeli te doświadczenia będą pozytywne, to też kosztuje, trzeba być ostrożnym w wydawaniu pieniędzy, bo może się okazać, że efekt z tego będzie mizerny, to wtedy byśmy stosowali to na terenie całej Polski. Natomiast czasami jest kwestionowana ta uciążliwość związana z komisjami do szacowania - nie ma innej drogi.
Jeżeli w tej chwili trzeba by udzielić pomocy, a przecież jest to pomoc publiczna, która jest z naszych wspólnych kieszeni, z naszych wspólnych podatków, to musi być pewność, że te pieniądze trafiają do tych, którzy faktycznie są poszkodowani, że wielkość strat jest różna, na różnych typach pól - inaczej reaguje gleba mocna, z dobrym podsiąkaniem, w dobrej kulturze, inaczej gleba słaba, przepuszczalna, piaszczysta, na tą samą ilość wody. Każda gleba reaguje inaczej, reagują różnie rośliny, niektóre są bardziej odporne, mają lepszy system korzeniowy i takie późno siane, przede wszystkim zboże jare, które są bardzo podatne i szybko mają straty związane z suszą... Więc te komisje społeczne, które są powoływane przez wojewodów na wniosek gmin, mają istotną rolę, żeby uwiarygodnić, że te pieniądze trafiły do tych, którzy potrzebują. Zdaję sobie sprawę, że jest to uciążliwe, że to jest czasami konfliktogenne, że są pretensje, są awantury, że ci ludzie działając pro publico bono nie biorą żadnego wynagrodzenia za to, trzeba być im wdzięcznymi za to - szczególnie tu działacze Izb Rolniczych są bardzo aktywni, przedstawiciele Ośrodka Doradztwa Rolniczego, pracownicy gmin, którzy w tych komisjach biorą udział.
Jeżeli się w Europie pojawią nowe sposoby szacowania suszy, na podstawie na przykład tego obrazowania satelitarnego, czy jakiś innych mechanizmów, to będziemy je stosować. W tym roku chociaż system jest już trochę poprawiony i instytut w Puławach modyfikuje niektóre swoje założenia dotychczasowe, to jeżeli by susza wystąpiła, to będziemy musieli tą samą drogą niestety jak w zeszłym roku postąpić.
Wywołał Pan temat Izb Rolniczych. W Białymstoku odbyła się wczoraj konferencja poświęcona kończącej się kadencji działalności Podlaski Izby Rolniczej. Czy coś się zmieni w Izbach, czy ministerstwo ma nową wizję funkcjonowania? Odnosi się takie wrażenie, że jest to instytucja, która nie do końca reprezentuje gospodarzy, rolników, bo jak dochodzi do protestów, to zaraz się tworzy nowa organizacja, która próbuje owe protesty zogniskować, a przecież mamy utrzymywaną z podatków strukturę, która mogłaby być znakomitym kanałem transmisyjnym, komunikacyjnym, jeśli chodzi o przeniesienie problemów rolników na unię na rząd i tak dalej.
Ja bym chciał żeby Izby Rolnicze właśnie tak wyglądały. Jestem jednym z założycieli Izb Rolniczych w Polsce, jestem rolnikiem, kierowałem Izbą Rolniczą w kujawsko-pomorskim, w moim województwie, również przez kilka lat Krajową Radą Izb Rolniczych i zawsze chciałem, żeby Izba wolna od uzależnień politycznych była tym uczciwym reprezentantem świata rolniczego, ale reprezentantem dobrze przygotowany, tym bardziej, że ma 2% podatku rolnego, czyli jest jedyną organizacją, która dysponuje budżetem na samokształcenie, na podnoszenie swojej wiedzy, na ekspertów, jeżeli czasami sami rolnicy nie do końca mają wiedzę. Taka powinna być Izba Rolnicza - ona wtedy może być partnerem do uzgadniania, nie tylko do konsultowania, ale do uzgadniania polityki rolnej i na poziomie województwa, kraju, również przeniesienia tych naszych postulatów do Brukseli, do wspólnej polityki Unii Europejskiej, wspólnej polityki rolnej.
Trudno mi krytykować Izby Rolnicze, czuję się z nimi emocjonalnie związany. W każdym województwie Izba jest samodzielna, mają tylko wspólną reprezentacje w Warszawie, natomiast każda Izba kreuje swoją politykę samodzielnie. Było za dużo uzależnienia politycznego. Niestety Izby rolnicze zostały w jakiś sposób podporządkowane Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, ja nie mam co do tego jakiś tam szczególnych uwag, że partie polityczne zabiegają o Izby Rolnicze, natomiast jest mi trochę przykro, że działacze chłopcy tak łatwo dali się jakby komuś opanować. Przecież poglądy polityczne na wsi są od Sasa do Lasa - są lewicowe, prawicowe, bardziej lewackie, czasami rzadko, ale też się spotykają, Samoobrona kiedyś była liczącym się ogniwem, bardzo wielu rolników akceptuje Prawo i Sprawiedliwość i uważają, że my realizujemy, chociaż łatwo nie jest, ale może najbardziej prochłopską, prowiejską politykę w historii Polski. Natomiast Izba Rolnicza musi być tym reprezentantem obiektywnym. Oczywiście każdy z członków organów Izby Rolniczej, bo członkiem jest każdy rolnik, ma prawo do swoich poglądów politycznych, to jest prawo obywatela, jesteśmy obywatelami naszej ojczyzny...
...ale przede wszystkim powinien być rzemieślnikiem, czyli tutaj powinno być ogniskowane interesy zawodowe.
Tak, go wybierają nie dlatego, że on prezentuje jakieś poglądy polityczne, tylko wybierają, bo umie reprezentować interesy rolników, nie tylko pilnować własnego gospodarstwa. Problemem wśród kandydatów potencjalnych jest to, że czasami są ludzie o dużych umiejętnościach gospodarczych, prowadzą znakomite gospodarstwo, ale nic więcej ich nie interesuje tylko to swoje gospodarstwo, tylko jak powiększyć, jak ziemi dokupić, jak zwiększyć produkcję, jak budynki, i tak dalej. A ten działacz Izby Rolniczej powinien być przyzwoitym rolnikiem, ale również takim społecznikiem, który nie tylko patrzy na czubek własnego nosa, ile jeszcze na tym zarobi, tylko stać się takim autentycznym głosem, reprezentantem swojej gminy, swojej branży, swojego terenu, ale również odpowiednio przygotowanym - to jest trudne, ponieważ niektórym rolnikom wydaje się, że sprawy są proste, tylko dobra wola władz decyduje o tym czy będzie lepiej czy gorzej.
Nie, złożone problemy - i w Unii Europejskiej oddaliśmy część decydowania do Brukseli, możliwości budżetowe... Pojawia się problem, że coraz więcej zależy od innych grup społecznych, od tego, jak wieś jest odbierana przez miasto, przez tych, którzy nie mają z wsią nic wspólnego i nic nie rozumieją, czasami mówią głupoty, opowiadają o tej wsi... jak im wytłumaczyć, że wieś wymaga wsparcia, że wymaga wsparcia i rolnictwa, ale również Rozwój Obszarów Wiejskich, żeby zachować żywotność, żeby ludzie chcieli tam mieszkać, jak pomóc mniejszym gospodarstwom, bo jak nie będzie tych ludzi mieszkających na wsi, to i oświata, i zdrowie, i usługi, wszystko upadnie za chwilę, bo ludzi nie będzie po prostu, więc są potrzebni również działacze chłopscy, którzy nie tylko znają gospodarstwo, znają się na krowach, na świniach, ale również umieją tłumaczyć te interesy rolników, interesy wsi tym wszystkim, którzy o tym wiedzy nie mają żadnej, czasami jeszcze raz powtórzę - różne dyrdymały opowiadają.
Mam nadzieję, że dzisiaj dyrdymałów nie opowiadaliśmy. Dziękuję za rozmowę.
Wszystkiego dobrego.