Radio Białystok | Gość | dr Maciej Białous [wideo] - socjolog z UwB
"Wydaje mi się, że bardzo szybko ludzie znudzą się takimi ciągłymi sensacyjnymi informacjami, że koronawirus jest już w Polsce, jest już w Białymstoku, jest już gdzieś tam" - mówi Maciej Białous.
Politycy, zdaje się, zawarli pax koronawirus. Tak można podsumować spotkanie premiera z przedstawicielami opozycji. Zapowiadane są codzienne biuletyny dla klubów parlamentarnych. O wpływie koronawirusa na politykę i kampanię prezydencką z socjologiem dr Maciejem Białousem z Uniwersytetu w Białymstoku rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Z wielką atencją oglądałem wczoraj ten obraz, kiedy premier wita się z całą opozycją, robi to wrażenie, na mnie przynajmniej zrobiło.
Maciej Białous: Jeżeli chodzi o takie obrazy, to nie często jesteśmy w stanie je widzieć. Wydaje się, że w toku tej kampanii też teraz bardzo będzie w modzie i w cenie, żeby tworzyć takie wizerunki mężów stanu, którzy bardzo przejęci sytuacją, są ponad podziałami, robią wszystko żeby rozwiązywać kryzysową sytuację. Oczywiście z jednej strony to cieszy, bo nie często rzeczywiście takie obrazy widać.
Jest jeden temat, który łączy ludzi niezależnie od poglądów.
Tak i niezależnie tak naprawdę od kraju nawet. Wiadomo, że teraz tym całym świecie jest to temat, więc dziwne, gdybyśmy w Polsce akurat się nie pochylali nad tym.
Jak koronawirus przeorze kampanię prezydencką?
Pozwoli pan, że zacznę od takiej szerszej refleksji na temat tej kampanii, bo oczywiście jest jeszcze dużo czasu do wyborów, ale na razie to zbyt wiele emocji nie było i to trochę porównując ze światem sportu - jak w polskiej ekstraklasie - nikt nie chce zostać mistrzem. Było trochę tak, że te ostatnie tygodnie to były tylko pojedyncze wpadki poszczególnych kandydatów, różnego rodzaju niefortunne sformułowania i tak dalej i tak dalej. Wydaje się, że ten koronawirus jest takim tematem, który troszeczkę wprowadzi dynamikę kampanijną.
Myślałem, że dystans.
W jakim sensie dystans?
W sensie takim, że są pewne wydarzenia, niezależnie od tego z jakim obozem jesteśmy związani, które muszą nas zastanowić nad tym jak żyć, jak zorganizować państwo, społeczeństwo i tym podobne.
To prawda, w idealnym świecie bym się z panem zgodził, ale wydaje mi się, że bardzo szybko ludzie znudzą się po prostu takimi ciągłymi sensacyjnym i informacjami, że koronawirus jest już w Polsce, jest już w Białymstoku, jest już gdzieś tam. Natomiast wydaje mi się, że to może być bardzo dobry element właśnie takiej gry politycznej, ponieważ wszystkie ewentualne wpadki systemu ochrony zdrowia, niedopilnowanie pacjentów, czy odpukać, nie daj Boże, jakieś fatalne powikłania, to może iść na konto obozu rządzącego. Ja też nie mam wątpliwości, że opozycja będzie mogła to wykorzystywać.
I korzysta, bo na razie odnosimy takie wrażenie, że zostawiamy koronawirus, zostawiamy na razie służbę zdrowia, ze względu na to, że mamy stan podwyższonej gotowości i musimy sobie radzić z tym wrogiem zewnętrznym. Także nie powinno być tych ataków wewnętrznych. To się może zmienić?
Myślę, że to się zmieni, bo po pierwsze jak długo można się utrzymywać w stanie podwyższonej gotowości? To nie może trwać w nieskończoność. Zresztą, jeżeli popatrzymy na te wszystkie mapy i statystyki rozwoju koronawirusa, to na przykład jeżeli chodzi o Chiny, to tam skala zachorowań jest o wiele większa, ale przyrost chorych i statystyki wyleczonych pokazują, że tam w zasadzie prawdopodobnie najgorsze już minęło, więc można spodziewać się, że analogicznie będzie sytuacja wyglądać w innych miejscach świata, w Europie, w Polsce.
Ta podwyższona gotowość do działania, wydaje się, że 3 miesiące mniej więcej, jakie na kampanię zostają, że nie da się tego ogrywać w taki sposób cały czas kryzysowy. Wydaje mi się, że ten koronawirus, a szczególnie w przypadku, kiedy system ochrony zdrowia może okazać się niewydolny, bo to jest bardzo interesujące, proszę zwrócić na to uwagę, wydaje mi się, że część tej paniki - nie paniki, a w każdym razie takiego nastroju obawy czy strachu w społeczeństwie polskim obecnie, wynika po części z koronawirusa jako takiego, ale też jest bardzo dużo nieufności co do jakości naszego systemu ochrony zdrowia, czy w ogóle instytucji w Polsce. Na ile one są w stanie działać skutecznie w obliczu jakiegokolwiek zagrożenia.
Czyli ta pandemia pokaże stopień organizacji służby zdrowia.
Może pokazać. Oczywiście tutaj trzeba będzie właśnie oddzielać fakty od opinii, ale wydaje mi się, że to może być dobry temat dla opozycji przede wszystkim, ponieważ tutaj te wpadki będą w naturalny sposób mogły być przypisywane rządowi, służbom które nie działają i łącząc to jeszcze na przykład z tym co mieliśmy jakiś czas temu - dosyć demagogiczną sytuację, ale też bardzo ludzi poruszającą, że na przykład czy bardzo duże pieniądze przeznaczyć na media publiczne, czy na chorych na raka. Oczywiście te pieniądze nie sprawią, że ludzie przestaną chorować na raka w Polsce, ale jest to temat, który elektryzuje, jest ważny. Wydaje się, że zdrowie, które w ogóle od zawsze w zasadzie jest bardzo wysoko, jeżeli chodzi o takie tematy istotne politycznie dla Polaków, to może być znowu taki wątek.
Czyli nie wróży pan długiego okresu zastoju w tej dynamice kampanijnej?
Tak mi się wydaje, chociaż tutaj w dużej mierze rzeczywiście to będzie zależało od tego jaką dynamikę przybierze sam wirus. Życzylibyśmy sobie oczywiście, żeby on unikał Polski i Polaków, żeby w ogóle ta pandemia skończyła się jak najszybciej. Natomiast, tego nie da się przewidzieć do końca, a na pewno nie jest to zależne od polityków.
Wracając do koronawirusa, w sensie, że się okaże, że jeden z kandydatów nie daj Bóg, odpukać zachoruje, to co wtedy - zatrzymywać kampanię? Czy może dojść do takiej decyzji, żeby właśnie ze względu na dynamikę rozwoju tych zarażeń, trzeba będzie podjąć jednak decyzję, że nie spotykamy się, albo w bardzo ograniczonym zakresie, co może mieć znakomity wpływ, bo zauważyłem, że kandydaci jeżdżą w teren, bardzo dużo się spotykają i to może być właśnie clue obecnej kampanii prezydenckiej.
Te ostatnie kampanie rzeczywiście w dużej mierze opierają się na bardzo dużej aktywności. W przypadku wyborów prezydenckich, kiedy ta rozpoznawalność też jest kluczowa, to jest bardzo istotne. Wydaje mi się, że nie jest to bardzo prawdopodobne, zresztą bodajże przedwczoraj minister Błaszczak też jakby z mocy urzędu powiedział, że nie jest to specjalnie prawdopodobna opcja. Ale oczywiście, jeżeli puścimy wodze fantazji może tak się wydarzyć, jeżeli będzie taka potrzeba - wydaje mi się, że dla dobra kampanii byłoby dobrze, gdyby taka decyzja była podjęta za zgodą wszystkich kandydatów. Bo to też mogłoby być jakoś opacznie zrozumiane, jak gdyby na przykład Andrzej Duda zdecydował jako prezydent, że OK, przerywamy kampanię, przesuwamy wybory, to mogłoby wzbudzić szereg wątpliwości, być może zasadnych.
Zajrzeli w statystyki, sondaże, wyszło na to, że jest trochę słabo, no to poczekajmy, dajmy sobie na wstrzymanie.
Mówi się dużo też o tym, że ten trend jest delikatnie spadkowy dla Andrzeja Dudy w ostatnich miesiącach, więc to mogłoby być też tak odebrane i odbić się takim rykoszetem. Mam nadzieję, że w ogóle do tego nie dojdzie, natomiast gdyby miało dojść, myślę że to by było szalenie istotne, żeby to rzeczywiście było konsensualnie dogadane z wszystkimi kandydatami.
A zatem będziemy mieli pierwszą kampanię prezydencką, która w taki sposób zostanie naznaczona. Będzie ciekawa dla socjologów? Będzie to temat na kolejną pracę doktorską - jak taki stan zewnętrznego zagrożenia wpływa na jakość, na przebieg i tym podobnie?
Być może, jeszcze za wcześnie o tym mówić, ponieważ do końca nie wiemy jaki będzie ten wpływ wirusa na sytuację. Wiemy na razie, że prewencyjnie są odwoływane różnego rodzaju wydarzenia masowe w różnych miejscach kraju, jest to myślę, że bardzo zasadne, ale cały czas dmuchanie na zimne. Nie jesteśmy jeszcze w takiej żeby cała struktura instytucjonalna jakoś się rozsypywała i musiała przejść w ten tryb kryzysowy. Im większy ten wpływ będzie, tym większa to też będzie lekcja i dla polityków z jednej strony, i dla politologów, badaczy społecznych i tak dalej, ale znowu - wracając do sedna sprawy - mam nadzieję, że to nie nastąpi.