Radio Białystok | Gość | Violetta Karolska - nauczycielka z I LO w Białymstoku
- Chodzi o to, aby być nauczycielem, który ciągle się rozwija, bo ważne jest to, żeby lekcja była ciekawa. A lekcja jest wtedy ciekawa, kiedy jest osobowość, empatia, otwartość, rozumienie młodzieży.
Pracuje nie tylko z uczniami, ale też z nauczycielami, a 20 jej wychowanków ma tytuł laureata olimpiady z języka niemieckiego. Nauczycielka z I Liceum Ogólnokształcącego w Białymstoku Violetta Karolska 14 października odbierze w Warszawie Złoty Krzyż Zasługi i nagrodę Ministra Edukacji Narodowej.
W rozmowie z Polskim Radiem Białystok mówiła, że stara się być nie tylko dobrą nauczycielką, ale przede wszystkim mentorem i dobrym towarzyszem uczniów. Rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Taki Krzyż Zasługi zgodnie z ustawą dostaje się za "czyny nie leżące w zakresie zwyczajnych obowiązków, a przynoszące znaczną korzyść Państwu lub poszczególnym obywatelom". Za jakie czyny wyróżniono panią Złotym Krzyżem?
Violetta Karolska: Myślę, że przede wszystkim za pracę z uczniem zdolnym, ponieważ mam 20 olimpijczyków olimpiad języka niemieckiego. Nie jest to łatwe, żeby wykształcić olimpijczyka właśnie z języka drugiego nauczanego w szkole, ponieważ mam mało godzin - dwie w tygodniu, więc musimy ucznia zmotywować, zachęcić do tego, żeby zechciał w takiej olimpiadzie brać udział.
To jest oczywiście przede wszystkim duże osiągnięcie moich uczniów, ale moja praca ma tu też duże znaczenie w takim sensie, że chcę, aby uczniowie rozwijali swoją pasję. Żeby zostać olimpijczykiem, trzeba mieć ogromną pasję, ponieważ trzeba włożyć bardzo dużo pracy w domu.
Ponadto myślę, że ważnym elementem mojej pracy jest też zajmowanie się wymianami międzynarodowymi. Od roku 1989 jestem opiekunem projektu YFU, czyli "Młodzi dla porozumienia", który to projekt ma na celu otwieranie młodzieży na Europę, na świat, poszerzanie ich zainteresowań, patrzenie na ludzi z tolerancją. I jestem właśnie koordynatorem tego projektu, przygotowuję uczniów do takich wymian.
Myślę również, że nie bez znaczenia jest to, iż byłam przewodniczącą Stowarzyszenia Nauczycieli Języka Niemieckiego, więc działałam też na forum nauczycielskim, kształciłam nauczycieli, dbałam o to, żeby mieli dobre przygotowanie metodyczne, prowadząc wiele szkoleń.
Takie odznaczenia na pewno mają ogromne znaczenie dla nauczycieli. Ale kiedy umawiałyśmy się na rozmowę, to pani powiedziała: "moi uczniowie bardzo się ucieszą". Jak się nawiązuje takie relacje z uczniami, że ich to obchodzi?
Pozdrawiam serdecznie wszystkich moich uczniów. Pewnie trzeba by było o to ich zapytać, dlaczego - mam nadzieję - lubią przychodzić na moje lekcje. Ale myślę, że bardzo ważna jest osobowość nauczyciela. Myślę, że to jest podstawa - przede wszystkim rozumienie młodzieży i lubienie tego, co się robi. Tutaj nie da się nic oszukać. Uczniowie czują, czy ktoś jest naturalny, czy nie.
Wielu specjalistów, edukatorów, którzy działają na rzecz takiej nowoczesnej i przyjaznej uczniom edukacji, zwraca uwagę, że nauczyciele są dzisiaj za bardzo anachroniczni, konserwatywni, tacy - mówiąc kolokwialnie - trochę odklejeni od uczniów. Nie starają się zrozumieć ich potrzeb, zainteresowań, po prostu się do nich zbliżyć. Czy pani podziela to zdanie i czy pani postawa jest inna?
Myślę, że w dzisiejszych czasach jest coraz więcej nauczycieli, którzy do tego obrazu nie pasują i na szczęście, że tak jest. Ale myślę, że tutaj chodzi o to, aby być nauczycielem, który jest w ciągłym rozwoju, bo ważne jest to, żeby lekcja była ciekawa. A lekcja jest wtedy ciekawa, kiedy jest ta osobowość, empatia, otwartość, rozumienie młodzieży.
Ale język obcy ma też w sobie coś takiego miłego, że na zajęciach możemy rozmawiać o wszystkim. I właśnie to, że uczniowie mogą przyjść na przykład po biologii, po chemii, po matematyce i porozmawiać o tym, co było wczoraj, jak spędzili dzień, co ich ciekawi, jakie mają plany na weekend, myślę, że to jest to, co powoduje, że nawiązujemy bliższą relację niż uczeń - nauczyciel. Mamy relację taką bardziej osobistą.
Ma pani czas, żeby ich wysłuchać?
Oczywiście, że mam. Myślę, że mimo tych dwóch godzin tygodniowo możemy tak zorganizować lekcję, żeby mieć też czas ich wysłuchać na lekcji, ale jeżeli jest też taka potrzeba, to chętnie zostaję po lekcji.
To jest taki zbiór różnych cech, który powoduje, że nawzajem z uczniami się lubimy. Ale też muszę powiedzieć, że mam ogromny przywilej pracować właśnie w tej szkole, w I Liceum Ogólnokształcącym w Białymstoku, i jestem przekonana o tym, że nasi uczniowie to wspaniali, mądrzy, młodzi ludzie, od których ja się ciągle bardzo wiele uczę i jestem na to otwarta. I myślę, że też oni akceptują to i może im się to w pewnym stopniu podoba, że nie mam obawy przed tym, żeby się od nich uczyć. Myślę, że każdego dnia uczymy się od siebie nawzajem i to buduje nasze relacje.
Pani jest nauczycielką języka niemieckiego, który - delikatnie rzecz ujmując - nie jest ulubionym językiem nastolatków. Wielu z nich ma wręcz awersję do tego języka. Dlaczego? Co pani zrobiła, że pani uczniowie lubią ten język, mało tego, startują w olimpiadach z tego przedmiotu?
Jeśli chodzi o awersję do niemieckiego, to może ci uczniowie nie spotykali tych nauczycieli, których powinni byli spotkać na pierwszym etapie swojej nauki. Bez wątpienia bardzo ważne jest to, żeby początek był jak należy. Drugi raz nie zrobimy pierwszego wrażenia, w związku z tym jeżeli uczeń spotka na początku swojej edukacji jakiegokolwiek przedmiotu nauczyciela, który nie będzie potrafił wzbudzić w nim zainteresowania, to potem już będzie bardzo trudno.
Ale staram się mimo to i myślę, że moi koledzy i koleżanki również, żeby budować pozytywny obraz tego języka. To pokazywanie celowości uczenia się języka niemieckiego. W mojej szkole jest wiele klas medycznych. Tłumaczę uczniom, że jako lekarz młody człowiek będzie miał szansę pojechać na wymianę, na praktykę albo potem zechce pracować za granicą, to na pewno łatwiej będzie mu wyjechać do krajów niemieckojęzycznych - czy to do Niemiec, Szwajcarii czy do Austrii, a już rzadziej zechcą pracować na przykład w Rosji.
Myślę więc, że z powodów zawodowych również jest to język bardzo przydatny. Poza tym jest to nasz bardzo bliski sąsiad, więc łatwo jest pojechać na weekend do Berlina i sobie pospacerować ulicami tego miasta. Myślę, że też patrząc na znanych ludzi takich jak na przykład Robert Lewandowski, który pięknie mówi po niemiecku, to też zachęca młodzież do tego, żeby tego języka się uczyć.
Pokazywanie uczniom właśnie tego celu, po co to robią, jest czymś, co ich zachęca. Mam nadzieję.
Jako że jest pani germanistką, to użyję niemieckiej kalki i zapytam, czy czuje się pani fajną nauczycielką?
To nie jest moje ulubione słowo, ale czuję się nauczycielką spełnioną, czuję się nauczycielką, która osiąga to, co sobie postawiła za cel, a przy tym nauczycielką sympatyczną, może docenianą przez uczniów i mam nadzieję rodziców.
Pani cel to bardziej nauczyć czy nawiązać dobre relacje z uczniami?
Może "nauczyć" to już troszkę przestarzałe słowo, bo w dzisiejszej edukacji nauczyciel raczej powinien być takim towarzyszem ucznia, wskazywać mu to, do czego powinien dążyć, pokazywać mu, co jest dla niego ważne, i towarzyszyć mu w tej drodze. Myślę więc, że obie rzeczy są ważne - i nauczanie, i bycie towarzyszem w tej drodze uczenia się. Chciałabym to godzić.
Bardzo dziękuję za rozmowę. Gratuluję jeszcze raz Złotego Krzyża Zasługi i nagrody Ministra Edukacji Narodowej. Życzę miłych wrażeń w Warszawie.
Dziękuję bardzo. Jestem zaszczycona, jestem dumna i bardzo szczęśliwa, że moja praca została zauważona i doceniona.