Radio Białystok | Gość | Jadwiga Rogoża - z Ośrodka Studiów Wschodnich
"Ukraina jest na progu katastrofy humanitarnej. Ostrzały rakietowe (...) mają na celu postawienie Ukrainy pod ścianą; zamrożenie, zagłodzenie i zmuszenie jej do jakichś ustępstw" - mówiła na antenie Polskiego Radia Białystok Jadwiga Rogoża.
Od wielu dni rosyjskie wojska przeprowadzają zmasowane ataki rakietowe na obiekty ukraińskiej infrastruktury krytycznej.
Wszystkie ukraińskie elektrownie zostały w mniejszym lub większym stopniu uszkodzone przez działania wojenne. Ukraina stoi na progu kryzysu humanitarnego. O tym z Jadwigą Rogożą z Ośrodka Studiów Wschodnich rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Czy Ukrainie grozi katastrofa humanitarna?
Jadwiga Rogoża: Tak, to już możemy mówić w tych kategoriach o Ukrainie. Ukraina jest na progu katastrofy humanitarnej, zima się dopiero zaczyna, mamy jeszcze listopad. I to, co widzimy – ostrzały rakietowe, które systematycznie, bezlitośnie niszczą infrastrukturę energetyczną, ale także budynki mieszkalne, nie tylko to się ogranicza do infrastruktury – mają na celu właśnie postawienie Ukrainy pod ścianą, zamrożenie, zagłodzenie Ukrainy i zmuszenie jej do jakichś ustępstw. Więc ta katastrofa humanitarna już jest.
Po wczorajszych atakach, kiedy Rosja wystrzeliła ok. 70 pocisków samosterujących rakiet, które bardzo precyzyjnie uderzają właśnie w infrastrukturę: elektrownie, stacje transformatorowe, też w obiekty przesyłu Ukraina właśnie pogrążyła się w ciemności i to takiej dosłownej. Do dzisiaj 80 procent Kijowa jest bez prądu, dostawy wody są zakłócane, stanęły pociągi. Po prostu Ukraina wczoraj stanęła i od początku października, od kiedy te ataki są systematyczne i nasilone to był największy atak, który już zaalarmował właściwie cały świat – mówią o tym struktury międzynarodowe, zostało zwołane posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ, którego domagał się prezydent Zelenski, WHO alarmuje – świat rzeczywiście widzi takie bezpośrednie następstwa tej wojny.
Tak jak powiedziałam, zima dopiero się zaczyna. Ukraina oczywiście próbuje sobie radzić, bo druga strona tego wszystkiego jest taka, że to nie jest już pierwszy taki atak, to nie jest pierwsza trudność. Wojna się zaczęła w lutym, więc ten kawałek zimy też upłynął dla bardzo wielu mieszkańców w skrajnie trudnych warunkach - dla tych, którzy musieli uciekać jeszcze zimą i wczesną wiosną ze wschodu Ukrainy. I efekt tego był dokładnie odwrotny od oczekiwań Putina – czyli ukraińskie społeczeństwo absolutnie zwróciło się przeciwko Rosji, nawet ci wszyscy mieszkańcy wschodu, którzy kiedyś byli bardziej przychylni – bo posługiwali się na co dzień rosyjskim, bo jakoś tam się czuli częścią rosyjskiej kultury. To ucięło raz na zawsze te więzi, to poczucie sympatii, przynależności do Rosji.
I tak samo teraz. Każdy kolejny, brutalny atak – bo też każdy atak przynosi bardzo konkretne ofiary w ludziach, wczoraj np. uderzono w szpital położniczy i zginął dwudniowy niemowlak, giną cały czas ludzie w budynkach mieszkalnych, w które trafiają rakiety – każde takie działanie nie zmusza Ukrainy do kapitulacji, ani władz, ani społeczeństwa. Mimo tych trudów, mimo naprawdę nieznośnych warunków i zagrożenia życia to społeczeństwo jeśli cokolwiek czuje do Rosji, to jest to nienawiść, a nie lęk, nie zdolność do kapitulacji.
A jak Ukraina może przetrwać? Czy budowanie schronów zimowych może w tym pomóc?
Ukraina ma te schrony już od jakiegoś czasu, ponieważ zagrożenie atakiem rakietowym wymusiło wytworzenie tych schronów.
Ale teraz przygotowywane są na okoliczność zimy, żeby można było bez energii, bez ogrzewania przetrwać?
Dokładnie. Teraz w całej Ukrainie otworzono sieć takich punktów grzewczych, oni to nazwali „punkty niezłomności”, gdzie można się ogrzać, podładować komórkę, po prostu przebywać jakiś czas w tym miejscu. I to jest taki wymuszony środek awaryjny, który ma troszkę ulżyć mieszkańcom, ale Ukraina oczywiście ciągle czeka na pomoc, apeluje o pomoc. Ukraina też łagodzi wewnętrze regulacje sprowadzania, importu generatorów prądu, ale też oczekuje właśnie, że ta pomoc humanitarna, która teraz będzie napływać będzie miała także charakter energetyczny.
A czy może liczyć na dostawy energii, surowców, paliw?
Myślę, że Ukraina na to liczy, ale to nie jest taka szybka decyzja…
Bo nie jest podpięta pod system europejski?
Ukraina jest podpięta pod system europejski. Ukraina już w czasie wojny, na wiosnę dokonała testu i przyłączyła się do tego europejskiego systemu ENTSO-E i teoretycznie jest w tym systemie, a wręcz powiedziałabym, że pierwotnie miała być eksporterem energii do Unii Europejskiej. To dlatego, że Ukraina ma gigantyczne moce produkcyjne, natomiast w tym momencie wszystkie te moce produkcyjne stoją. Wszystkie elektrownie atomowe wczoraj zostały wyłączone – ich na Ukrainie jest kilka.
To jak świat może im pomóc?
To jest pytanie do świata, bo Ukraina potrzebuje pieniędzy, energii, ciepłych rzeczy. Już wczoraj padły kolejne deklaracje przyznania pakietów pomocowych, ale też Ukraina bardzo mocno domaga się – i to jest rzecz pierwszej potrzeby, nawet przed generatorami prądu – obrona przeciwpowietrzna, przeciwrakietowa. Ukraina o tym mówi od bardzo dawna, wczoraj to powtórzyła bardzo mocno. To jest coś, co mogłoby ją ochronić przede wszystkim przed destrukcją tych obiektów.
Też widzimy, że Zachód, który był pierwotnie bardzo niechętny do udzielania pomocy wojskowej w takim wymiarze ofensywnym, że każdy kolejny brutalny atak na Ukrainę powodujący ogromne ofiary czy takie skutki, jak teraz – jednak Zachód skłania się do przekazywania znacznie większej pomocy, niż pierwotnie zakładano. Więc ja mogę teraz tylko mieć nadzieję, że teraz Zachód zdecyduje się na kolejny krok wykraczający poza dotychczasową pomoc.
Czy Polska powinna szykować się na jeszcze większą falę migracji, niż mieliśmy w marcu?
Myślę, że tak, bo nawet władze ukraińskie nawołują do opuszczania miast. Myślę, że teraz będzie to mówione o wiele bardziej wprost, wcześniej w taki sposób zawoalowany ale tak – po prostu te ukraińskie miasta nie są w stanie utrzymać, ogrzać i wyżywić takiej liczby ludności, która tam zostaje, więc myślę, że zobaczymy to niedługo.
Na razie tego jeszcze nie widać, na razie liczba przekroczeń granicy to ok. 20 tys. dziennie, ale myślę, że bardzo szybko zobaczymy tę falę.
A czy po Ukrainie także Mołdawia jest zagrożona katastrofą humanitarną? Bo jest silnie powiązana energetycznie z Ukrainą.
W przypadku Mołdawii trudno mówić o katastrofie humanitarnej, ale już została uderzona, jeśli chodzi o system energetyczny i też będzie apelować o pomoc do Europy. Widzimy, że ta wojna rozlewa się już na sąsiednie kraje, bo też kwestia Przewodowa nam pokazała, że nawet nasze terytorium może być dotknięte. Ale w ogóle na wiele sposobów – klęska głodu, która zagląda w oczy państwom afrykańskim, fala uchodźców, która już jest w Europie… To wszystko są rzeczy, które się dokonały, a teraz wraz z brutalnością tych działań rosyjskich ta fala będzie coraz większa i też potrzeby ukraińskie finansowe, infrastrukturalne są coraz większe.
Ukraina jest w stanie ruiny, dlatego od nas to też wymaga gigantycznych nakładów, ale też obmyślania polityki i przekraczania naszych własnych granic, jeśli chodzi o gotowość przekazywania Ukrainie broni.