Radio Białystok | Gość | Agnieszka Rzeszewska - przewodnicząca białostockiej Solidarności Oświatowej
- Jesteśmy widoczni, jesteśmy popularni, przychodzą do nas nowi członkowie, bo wiedzą, że jesteśmy nie tylko aktywni, ale też sprawni i potrafimy osiągać cele - mówi przewodnicząca Solidarności Oświatowej w Białymstoku Agnieszka Rzeszewska.
Głównym celem jest obrona praw pracowniczych. A chodzi nie tylko o nauczycieli, ale wszystkich pracowników oświaty.
Białostocka Solidarność Oświatowa wybrała przewodniczącą na nową kadencję - jest nią Agnieszka Rzeszewska, z którą rozmawia Edyta Wołosik.
Edyta Wołosik: Dzień dobry. Moim gościem jest dziś przewodnicząca Solidarności Oświatowej w Białymstoku Agnieszka Rzeszewska. Nie mogę powiedzieć, że nowa przewodnicząca, bo to już jest trzecia kadencja, więc użyję stwierdzenia - przewodnicząca na kolejną kadencję.
Odbiera to pani jako wyraz zaufania i też poparcia, kontynuacji tych dotychczasowych działań?
Agnieszka Rzeszewska: Dzień dobry państwu. Tak, oczywiście, jest to dla mnie wielki zaszczyt i podziękowanie za dotychczasową pracę. Myślę, że moja energia, pracowitość i to wielkie zaangażowanie, jakie towarzyszy mi wraz z moimi bliskimi współpracownikami daje taki efekt, że jesteśmy widoczni, jesteśmy popularni, przychodzą do nas nowi członkowie, bo wiedzą, że jesteśmy nie tylko aktywni, ale też sprawni i potrafimy osiągać cele.
Solidarność Oświatowa zajmuje się oczywiście nie tylko nauczycielami, ale też innymi, wszystkimi pracownikami oświaty – administracyjnymi, obsługowymi. Każda z tych grup ma pewne, inne problemy, choć myślę, że tym głównym są zarobki, do których jeszcze wrócimy. Ale z jakimi, tu w Białymstoku, problemami zgłaszają się do związku? Czy to są takie personalne problemy, czy może również systemowe?
I takie, i takie, bo przez dłuższy czas broniliśmy np. stanowisk dozorców w przedszkolach. One niestety prawie wszystkie, niemal do jednego zostały w Białymstoku zlikwidowane. To były miejsca pracy, ważne dla ludzi, bo przedszkola nie są takie bezpieczne pod monitoringiem jak wtedy, kiedy żywy człowiek nadzoruje placówkę.
Walczyliśmy również o miejsca pracy dla pań, które opiekują się dziećmi w przedszkolach, czyli nie są nauczycielami, tylko pomocami. Też nastąpiła tu utrata pojedynczych stanowisk pracy na placówkę, więc to są te systemowe elementy, ale walczymy też o sprawy indywidualne, wtedy, kiedy człowiek przychodzi z taką prywatną sprawą, nawet życiową, my jesteśmy w stanie go wesprzeć i pomóc. Mówimy wtedy: „nie jesteś sam, za tobą stoi 1500 osób, więc możesz się czuć bezpiecznie”.
I przede wszystkim udzielamy pomocy prawnej, która jest w tej sytuacji bardzo potrzebna. Ale sytuacje zawodowe przede wszystkim – wtedy, kiedy jest jakiś konflikt w pracy, czy dochodzi do naruszenia prawa – a my przecież stoimy na straży prawa. Prawa pracy, prawa związkowego, prawa oświatowego.
Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania regularnie spotyka się z przedstawicielami Ministerstwa Edukacji i Nauki. Na ostatnim, marcowym spotkaniu wróciła sprawa, o której już od dłuższego czasu słyszymy – powrót, w przypadku nauczycieli, do wcześniejszej emerytury.
Czy jest to realne, żeby wrócić do wcześniejszej emerytury w miarę szybko?
Nie sądzę, żeby się to teraz udało, ale takie pomysły były. Problem pojawia się chyba wtedy, kiedy przychodzi mniej uczniów do szkół i obawa, że część z naszych koleżanek i kolegów mogłaby stracić pracę. Problem ten można by pewnie rozwiązać na zasadzie wprowadzenia tej poprzedniej emerytury, którą nam w trakcie umów o pracę odebrano, a w zamian być może odejść od tego świadczenia kompensacyjnego, które jest niekorzystne ze względu na to, że nauczyciel już nie mógłby w zawodzie wówczas pracować. Więc gdyby udało się zamienić to świadczenie kompensacyjne na emeryturę wcześniejszą, zapewne byłoby to lepsze rozwiązanie.
Ale jest tu też wątek, o którym pani wspomniała. Czy nie grozi nam w takiej sytuacji, że nauczycieli zabraknie? Bo już teraz słyszymy, że brakuje na przykład tych, którzy kształcą w konkretnych zawodach i szkoły sięgają właśnie po emerytów.
Tu jest właśnie największy problem, bo taki inżynier zarobi dużo więcej poza oświatą i dopóki to się nie zmieni, to pewnie będziemy z takim problemem się borykać.
Tym pytaniem nawiązuję też do zarobków nauczycieli, szczególnie tych na początku swojej drogi zawodowej. W wielu przypadkach jest to minimalna krajowa, czyli niecałe 3500 zł brutto, mimo że waloryzacja co jakiś czas następuje. Ale czy też nie ma zagrożenia, że młodzi ludzie nie będą chętni, by kształcić się, albo inaczej – będą kształcić się, ale później nie będą podejmować pracy.
Jest takie ryzyko. Co prawda jak ja sobie przypominam początek mojej pracy to nikt z nas, z moich koleżanek nie zastanawiał się ile będzie zarabiał, bo szedł do tego zawodu z przekonania i nie wyobrażał sobie żadnego innego zawodu niż ten wymarzony. Oczywiście, że jest to problem i powinna być różnica między nauczycielem, który rozpoczyna pracę po studiach, a pracownikiem, który nie ma żadnego wykształcenia – o to zabiegamy niemal za każdym razem w takich rozmowach.
Ja w nich nie uczestniczę – tam siedzą członkowie prezydium Krajowej Sekcji Oświaty. Niemniej jednak jest to ważne zagadnienie i myślę, że przy kolejnych spotkaniach cały czas ten problem będzie poruszany.
Bo tu chodzi o to, żeby z tyłu głowy nauczyciela nie siedziało to, że za mało zarabiam, tylko żeby realizować tę misję, bo wiemy wszyscy, że ten zawód to jest misja.
Dokładnie tak. To jest misja, to nie jest zawód pierwszy z brzegu. To są prace dla tych, którzy czują ten klimat, potrafią z młodzieżą znaleźć bardzo łatwo kontakt i być dla nich autorytetem.
A jak jest czysta głowa, to wtedy tę misję łatwiej realizować, w każdym zawodzie.
Zdecydowanie, ma pani rację.
A czy to, że jest pani radną Białegostoku nie koliduje z przewodniczeniem Solidarności Oświatowej? Czy nie ma konfliktu interesów? Z punktu widzenia prawa wiem, że nie.
Oczywiście że nie, tym bardziej, że pomaga mi to działać na rzecz środowiska oświatowego. Proszę sobie przypomnieć - kiedy byłam w większości w radzie, dzięki moim staraniom udało się wywalczyć 5 mln zł na podwyżki dla pracowników niepedagogicznych, wprowadzić do budżetu pieniądze na realizację inwestycji typu boiska czy nawet kilka sal gimnastycznych.
To jest działanie w tym samym kierunku, to jest zdwojenie mojej siły po to, by w środowisku oświatowym w Białymstoku działo się lepiej.
A co trzeba poprawić w środowisku oświatowym w Białymstoku?
To, czego ja bym chciała dla mojego związku to większej świadomości przepisów prawa, któremu podlegamy. Właśnie dzisiaj zaczynam taką kampanię spotykania się z radami pedagogicznymi, by szkolić ich bezpłatnie, właśnie pokazać im, że to prawo, w którym się obracają jest dla nich istotne. Kiedy będą mieli większą świadomość i znajomość tego prawa, to będzie im łatwiej funkcjonować.