Radio Białystok | Gość | Bogusław Łabędzki - z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN w Białymstoku
- Należy pamiętać, że pomimo szczątkowego stanu osobowego zachowano tam całą strukturę organizacyjną. I to cały czas było Wojsko Polskie - mówi o Żołnierzach Wyklętych Bogusław Łabędzki.
1 marca to Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Data tego święta państwowego nawiązuje do wydanego przez stalinowski sąd wyroku śmierci na siedmiu członków IV Zarządu Głównego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" wykonanego 1 marca 1951 roku w więzieniu mokotowskim w Warszawie.
O żołnierzach podziemia niepodległościowego z Bogusławem Łabędzkim z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN w Białymstoku rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Dzisiaj Dzień Żołnierzy Wyklętych - święto ustanowione 7 lat temu.
Bogusław Łabędzki: Myślę, że za późno. Myślę, że powinniśmy od 1989 roku - przynajmniej w naszej polityce historycznej - uwzględnić wątek walki Polaków o swoją niepodległość, czyli żołnierzy uczestniczących w powstaniu antykomunistycznym.
Przełom 1944/45 roku był szczególny dla polskiego podziemia niepodległościowego, dla Armii Krajowej, bo w styczniu została ona rozwiązana i potem tworzyło się sporo różnorodnych organizacji, także w naszym województwie.
Województwo białostockie czy okręg białostocki dzięki decyzji pułkownika Liniarskiego sformował taką jedną w swoim rodzaju formację - Armię Krajową Obywatelską. Uważam, że był to bardzo dobry krok. Zresztą w ogóle zachowanie Liniarskiego w czasie Akcji "Burza" ukierunkowane na przetrwanie jak największych zasobów ludzkich, przetrzymanie pierwszego zetknięcia z sowietami, okazało się później bardzo dobrym krokiem strategicznym. Liniarski miał świadomość tego, że w 1944 roku nie jest w stanie nawet swoich sił uzbroić dostatecznie. Uzbrojenia bodajże mogło wystarczy tylko dla 16 proc. składu osobowego żołnierzy całego Okręgu Białostockiego.
Natomiast już po przejściu frontu sytuacja się trochę zmienia. W naturalny sposób przybywa broni. Jesienią 44. roku na terenie obecnego województwa białostockiego przebywają też żołnierze zza linii Curzona, z wileńskich brygady oddziałów nowogródzki. Jest to tak naprawdę istota naszego oporu w 1945 roku.
1945, 1946, 1947 - sporo różnorodnych akcji, czasami nawet spektakularnych dokonań, chociażby opróżnienie więzienia w Białymstoku, zajęcie Grajewa - to wszystko mniej więcej dzieje się 8 maja 1945 roku.
Żołnierze podziemia niepodległościowego działają - jeżeli mówimy tutaj o Białostocczyźnie - dosyć swobodnie. Wtedy rozwijają się dwa duże zgrupowania po tej stronie linii Curzona inspirowane przez żołnierzy brygad wileńskich. Bo i Hieronim Piotrowski "Jur" wywodzący swoje korzenie z 3. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, i oczywiście brygada Łupaszki na południu województwa. To są dwie formacje przodujące. One liczą w swoim szczytowym poziomie mniej więcej po 300 żołnierzy.
Natomiast faktycznie od maja 1945 roku skierowane są przeciw nim niesamowite siły - oprócz funkcjonujących na tym terenie formacji sowieckich dołącza do tej grupy także Ludowe Wojsko Polskie wycofane z frontu. I to, co starsze pokolenie sobie kojarzy z "Czterech Pancernych", my możemy zweryfikować. Po zakończeniu batalii o Berlin wcale nie wracają do swoich domów, by nakarmić psa, tylko między innymi trafiają na Podlasie, by pacyfikować ten teren.
tutaj - trzeba to jasno sobie podkreślić - pacyfikacji podlegają nie tylko same oddziały zbrojne, ale także ludność cywilna. Jest to pacyfikacja na szeroką skalę. Mamy na przykład dosyć dobrze udokumentowaną pacyfikację obszaru wokół - powiedzmy - Ostrożan, Drohiczyna, Perlejewa z sierpnia 45. roku. Wtedy sowieci wykorzystują krótkotrwały pobyt pierwszego szwadronu 5. Wileńskiej Brygady po drugiej stronie Buga, w okolicach Sokołowa Podlaskiego. Ludność miejscowa zwraca się właśnie do dowódcy pierwszego szwadronu o to, żeby wrócił na ich stronę Buga, by uratować ich życie i mienie przed zbrodniczym działaniem żołnierzy sowieckich.
Też trzeba pamiętać, że na tym obszarze, gdzie działają te duże zgrupowania wojskowe - ja celowo unikam określenia partyzancki, bo to jest Wojsko Polskie funkcjonujące w warunkach partyzanckich - dają w 45. roku ludności cywilnej dosyć dobrą ochronę przed działaniami represyjnym sowieckim. W międzyczasie niestety kształtuje się także KBW, które włącza się do tych akcji.
W sierpniu 1945 roku zaczyna się akcja rozładowywania lasu przez Delegaturę Sił Zbrojnych. Dzisiaj mamy przesłanki, by twierdzić, że to działanie było inspirowane przez agenturę i na jesieni 45. roku na Białostocczyźnie niestety ludność cywilna - do tej pory zaangażowana w pomoc żołnierzom - traci swoją ochronę i podlega kolejnym represjom.
Wtedy mamy do czynienia z pacyfikacjami na dużą skalę, w których są wykorzystywane wszelkie możliwe rodzaje sił zbrojnych, łącznie z lotnictwem. I to nie tylko wykorzystywane do celów obserwacyjnych, ale mamy przypadki, kiedy z samolotów są zrzucane ładunki wybuchowe na niektóre miejscowości.
Rok 1945, a szczególnie 1946, jest to eskalacja zbrodni popełnianych na żołnierzach podziemia niepodległościowego - podkreślę to - Wojska Polskiego działającego w konspiracji. Mam tutaj na myśli zbrodnie sądowe.
Po amnestii zostały w lasach zostały tak zwane grupy przetrwania.
Dzisiaj określamy te oddziały mianem grup przetrwania. One miały taki charakter, nie ma się co oszukiwać. Pozostali wtedy w konspiracji ci żołnierze i ci oficerowie, którzy wiedzieli na pewno, że w nowej rzeczywistości nie będą mogli się odnaleźć, że nowa władza nie znajdzie dla nich żadnego miejsca w życiu publicznym.
Ale należy pamiętać też o tym, że pomimo takiego szczątkowego stanu osobowego zachowano tam całą strukturę organizacyjną - czyli był komendant obwodu, był komendant okręgu. Nawet jeżeli te obwody i okręgi robiły się nagle o wiele większe niż wcześniej. Nawet jeżeli dotyczyły mniejszej liczby żołnierzy, to jednak zachowywano całą tę strukturę organizacyjną. I to cały czas było Wojsko Polskie.
Mamy z tego okresu bardzo piękne opisy zachowania tych żołnierzy, podtrzymywania tradycji wojskowej. I niestety smutne refleksje dotyczące tak naprawdę przewidywalnego losu. Zachowały się wspomnienia mieszkańców niektórych miejscowości, kiedy przyjmowano tych żołnierzy już właśnie po 1947 roku. W małych grupkach. Relacje zacieśniały się bardzo mocno. Była mniejsza liczba osób, łatwiej było budować więzi. Wtedy pojawiały się w wypowiedziach refleksje dotyczące tego, że walka na tym etapie być może jest już beznadziejna. Ostatni z żołnierzy Białostocczyzny Stanisław Marchewka pseudonim "Ryba" pokazuje, że nie było dla nich warunków do legalizacji.
Zresztą miejmy też świadomość tego, że kiedy nawet wychodzili z więzienia - żołnierze Armii Krajowej generalnie mieli to szczęście, że wychodzili po roku 1956, natomiast żołnierze zgrupowań narodowych o wiele dłużej odsiadywali swoje wyroki w więzieniach - to kiedy wracali do rzeczywistości, to okazywało się, że nie ma dla nich przestrzeni.
Mamy żołnierza, który jeszcze dzisiaj żyje w okolicach Brańska, nie będę przywoływał imienia i nazwiska, bo nie mam do tego legitymacji, ale musimy mieć świadomość, że on pierwszy wyrok zaczyna w 1947 roku, wychodzi i powtórnie trafia do więzienia w 1956 r. i otrzymuje wyrok 15 lat więzienia. Wtedy już ten wyrok odsiaduje do końca.
W naszym województwie nie wiemy, gdzie - szczególnie ofiary mordów sądowych - zostały pochowane. Czy są jakieś szanse, żeby te miejsca zlokalizować, żeby ujawnić miejsca pochówków?
Musimy mieć świadomość tego, że ustawowo państwo przyjęło na siebie obowiązek poszukiwania żołnierzy nie tylko podziemia niepodległościowego, tej drugiej konspiracji, ale w ogóle ofiar represji totalitaryzmów faszystowskiego i komunistycznego, dopiero w 2016 roku.
Wcześniejsze badania, poszukiwania były prowadzone tylko dzięki wielkiej determinacji i woli poszukujących, szczególnie pana profesora Krzysztofa Szwagrzyka. Dzisiaj mamy struktury. One się ciągle jeszcze organizują, ale widzimy, że dzięki wsparciu instytucjonalnemu praca przebiega z nieco lepszymi efektami niż do tej pory.
Niestety uciekają nam świadkowie. Mniejsze są też teraz możliwości zdobycia materiału biologicznego dostosowanego do porównania, do identyfikacji.
Jeszcze zaproszenie na debatę, która odbędzie się dzisiaj, zorganizowaną przez Instytut Pamięci Narodowej poświęconą Żołnierzom Wyklętym.
O godzinie 14:00 w siedzibie Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku na ulicy Warsztatowej 1a odbędzie się mini konferencja poświęcona Żołnierzom Wyklętym w różnych aspektach. Bardzo serdecznie zapraszam. Po niej będzie też koncert, który mam nadzieję, że zaskoczy wszystkich mieszkańców Białegostoku.