Radio Białystok | Gość | dr Ewa Tokajuk [wideo] - ekonomistka
- Przede wszystkim pieniądze z KPO mają bezpośrednio trafiać na początku do samorządów. To one są pierwszymi beneficjentami, a później oczywiście będą trafiały też do innych podmiotów (...). Wszystko jest ukierunkowane na dobro obywateli - mówi dr Ewa Tokajuk.
Wkrótce do Polski mają trafić długo wyczekiwane pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Zapowiedziała to w Warszawie Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Kiedy i do kogo trafią te fundusze? Między innymi o tym z ekonomistką dr Ewa Tokajuk z Wydziału Inżynierii Zarządzania Politechniki Białostockiej rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała odblokowanie unijnych pieniędzy dla Polski. O jakich kwotach i w jakiej perspektywie mówimy?
Ewa Tokajuk: Czekamy już bardzo długo na pieniądze z Unii Europejskiej. Mówimy oczywiście o miliardach euro, na razie o dziesiątkach miliardów, które mają się przekształcić w setki. Ja mówię o dziesiątkach, dlatego że mówię o realnych pieniądzach, ponieważ te pieniądze będą dzielone na dwie grupy: na dotacje oraz pożyczki. Tych dotacji ma być kilkadziesiąt miliardów, więc ok. 30 miliardów ma trafić do nas, ponad 30 mld to mają być pożyczki, pożyczki niskooprocentowane i długoterminowe.
Na co są te pieniądze?
O, na bardzo wiele celów. Tych celów jest postawionych kilka – przede wszystkim wzmocnienie konkurencyjności gospodarek krajów Unii Europejskiej i oczywiście na zieloną energię i zmniejszenie energochłonności. Na transformację cyfrową, na dostępność, efektywność i ochronę systemu zdrowia, również na inteligentną mobilność, na poprawę instytucji i warunków realizacji Krajowego Planu Odbudowy i zwiększania odporności. Więc dużo celów.
Do kogo te pieniądze trafią? Czy to są pieniądze zarówno do samorządów, przedsiębiorców, jak i gospodarstw domowych?
Przede wszystkim one mają bezpośrednio trafiać na początku do samorządów. To one są pierwszymi beneficjentami, a później oczywiście będą trafiały też do innych podmiotów, bo przecież samorząd sam nie będzie realizował działań, tylko będzie korzystał z przedsiębiorców. A wszystko jest ukierunkowane na dobro obywateli.
W inwestycjach pośpiech nie jest dobrą rzeczą, a tu jednak przez zwłokę śpieszyć się pewnie będzie trzeba. KPO to pieniądze na walkę ze skutkami pandemii, a o pandemii zdążyliśmy już praktycznie zapomnieć i straciliśmy dwa lata. Zdążymy wykorzystać te fundusze?
Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Na pewno musimy bardzo szybko działać. Ministerstwo już tutaj w Polsce przygotowało trzy pierwsze takie główne zadania, które mają być realizowane. Przede wszystkim – pierwsze pieniądze, które do nas trafią mają być wykorzystane na zwiększenie dostępności internetowej. Chodzi o to, by tak naprawdę cała Polska miała dostęp do Internetu, szczególnie te miejscowości, które ze względu na bardzo wysokie koszty zakładania Internetu nie mogą na to liczyć ze strony komercyjnych firm, będą korzystały właśnie z tych pieniędzy.
Czyli likwidacja tzw. białych plam.
Dokładnie, likwidacja białych plam. Po drugie, termomodernizacja budynków wielorodzinnych. Jesteśmy świadomi tego, że o ile jeszcze może budynki nawet te przedwojenne i powojenne, których nie jest aż tak dużo – one miały często grube mury, grube ściany i one nie są aż tak złe, no to budynki z lat 70., z tej wielkiej płyty, ona jest cieniutka i dzisiaj te koszty czynszu są przede wszystkim wysokie ze względu na wysokie koszty ogrzewania. I tutaj musimy na to postawić i na to muszą być przeznaczone pieniądze.
A trzeci obszar to aktywny rodzic. Dziś już wiemy, że młodzi ludzie nie myślą o tym, żeby być w domu, już kobiety nie myślą o tym, że mają być tylko mamami. One chcą być aktywnymi kobietami na rynku pracy, w ogóle w swoim środowisku. Już nie myślą o tym, żeby jak najdłużej być z dzieckiem – one chcą być z dzieckiem, one chcą wychowywać dzieci, ale chcą też zadbać o siebie, chcą pracować. I tutaj te pieniądze też mają być wykorzystane na tworzenie nowych żłobków, przedszkoli, na dofinansowanie ich, rozbudowę. Chodzi o to, żeby tych miejsc, gdzie będzie można dziecko oddać było dużo, dużo większe.
To są priorytety wskazane przez rząd. A jakie priorytety widzi pani? Z tego, co wiemy, z tych zapowiedzi już nawet w tym tygodniu pierwsze pieniądze mogą trafić do Polski. Na co pani rekomendowałaby przeznaczyć te fundusze?
Na pewno powinniśmy wspierać młodych ludzi. Tak, dlatego że to jest konkretne wsparcie, bo pamiętajmy, że jeżeli wspieramy młodych ludzi w kontekście ich szybkiego powrotu do pracy, no to my wpływamy na to, że nasza gospodarka się rozwija. Ludzie mają więcej pieniędzy, mogą więcej wydawać, te pieniądze będą trafiały do przedsiębiorców, przedsiębiorcy też w tym momencie będą mogli produkować więcej, może będą mogli obniżać koszty…
Więc będziemy wracali trochę do normalności, bo wspomniał pan wcześniej o pandemii, która bardzo mocno, negatywnie wpłynęła nie tylko na nasze zdrowie, ale przede wszystkim procesy gospodarcze, bo zatrzymała na pewien czas gospodarkę i my jeszcze nie wróciliśmy do tego stanu przed pandemii. To powrót do pracy i większa ilość pieniędzy będzie ułatwiała ten powrót, więc na to powinniśmy kłaść największy nacisk.
Oczywiście, np. termomodernizacja jest świetnym pomysłem, dlatego że to ułatwi ludziom życie od strony finansowej, czyli będą mogli dzięki temu mniej płacić za utrzymanie swoich mieszkań, ale z drugiej strony pobudzi rynek budowlany.
Z tego, co wiemy, to polskie władze będą starały się o rewizję Krajowego Planu Odbudowy, czyli chcą przedstawić nowy projekt wydatkowania unijnych pieniędzy i prawdopodobnie nowy harmonogram. Chodzi o to, żebyśmy ten stracony czas trochę nadrobili, takie jest założenie. Ale z drugiej strony, czy kolejne procedury, kolejne harmonogramy - czy to nie opóźni nam wydatkowania pieniędzy?
Może opóźnić na pierwszy rzut oka, nam się tak może wydawać, że może opóźnić. Ale pamiętajmy, że te pierwsze plany były tworzone w zupełnie innej rzeczywistości. My musimy dzisiaj dopasować się do dzisiejszej sytuacji. Więc niektóre zaplanowane wcześniej rzeczy może nie są aż tak potrzebne, nie są już tak aktualne, a może już zostały częściowo zrealizowane. Więc w tym momencie dobrze jest myśleć o tym, co jest dla nas najpotrzebniejsze, tylko trzeba to robić szybko. Czyli nie możemy powiedzieć, że będziemy się zastanawiali, będziemy dyskutowali – nie, musimy troszkę podjąć ryzyko. Decydujemy się na określoną rzecz, która jest w danym momencie potrzebna – wchodźmy w to, róbmy bardzo szybko, ale róbmy to, co będzie najlepsze dla największej grupy obywateli.
Z drugiej strony, zostając przy Unii Europejskiej a odchodząc od Krajowego Planu Odbudowy, kolejny wielki projekt UE – Zielony Ład, przeciwko któremu protestują rolnicy, którzy nie chcą ingerencji UE w ich sektor, sprzeciwiają się Zielonemu Ładowi, zielonej transformacji rolnictwa. Z pani obserwacji jak wynika, gdzie leży problem?
Po pierwsze, Zielony Ład został podjęty na początku lat 20., czyli 2020-2021 rok, to jest stworzenie tego Zielonego Ładu – to były też inne realia, okres jeszcze przedpandemiczny.
I przedwojenny.
I przedwojenny, dokładnie. Więc my tak naprawdę powinniśmy być świadomi tego, że tych decyzji nie możemy bezkrytycznie wdrażać teraz, bo sytuacja jest zupełnie inna. Samo założenie Zielonego Ładu jest naprawdę bardzo dobre dla nas, obywateli, bo to dbanie o nas, o nasze zdrowie poprzez jedzenie, poprzez środowisko. Tylko pamiętajmy, że zmieniła się sytuacja, zmieniły się koszty – koszty szczególnie, jeśli chodzi o rolników tak naprawdę.
Jeśli popatrzymy na Polskę, to my mamy bardzo słabe ziemie, nie jesteśmy konkurencyjną gospodarką rolną. My, aby móc wyprodukować dużo towarów i obniżyć koszty, musimy też ponieść nakłady takie, których nie muszą ponosić inni. I jeżeli popatrzymy dzisiaj na inne kraje, to one te same produkty produkują nie o 10, 20 czy 50 procent, ale o kilkaset procent taniej, bo produkcja niektórych towarów, powiedzmy w Maroko kosztuje 10 groszy, a już tutaj w Unii Europejskiej już 80 groszy czy centów. Nieważne, którą walutę byśmy wzięli, ale jest to kilkukrotnie droższe. Pamiętajmy, że mamy dużo droższe koszty pracy w Polsce, od 1 stycznia wzrosły bardzo mocno. I tu jeżeli popatrzymy na to, że mamy wojnę, gdzie mamy wspierać i wspieraliśmy bardzo mocno Ukrainę, a teraz mamy napływ towarów, produktów z tego kraju, który ma świetne ziemie, który, powiedzmy prawdę – nie jest ekologiczną gospodarką.
Ma zupełnie inne normy.
Zupełnie. To w tym momencie, jeżeli my chcemy wprowadzać Zielony Ład, to wprowadzajmy go dla wszystkich – nie tylko dla Unii Europejskiej, to znaczy pozwólmy, żeby towary w UE pojawiały się tylko i wyłącznie na bazie tych samych norm, hodowane, produkowane, tworzone. Nie pozwólmy na to, żeby rolnicy nie tylko polscy, ale także inni, bo to nie jest tylko problem Polski, bo jeżeli patrzymy – dzisiaj państwo o tym mówicie, telewizja pokazuje – we wszystkich krajach, w których rolnictwo ma ogromne znaczenie, gdzie ta gałąź jest ważna są wręcz zamieszki, nie tylko protesty, ale zamieszki. I wszyscy pokazują, że ten Zielony Ład nie jest dopasowany do tej sytuacji, że tak naprawdę pierwszy ten problem, że mamy dzisiaj inną sytuację, bo jest wojna i napływ produktów z innych krajów.
Drugi problem to jednak próba karania za to, że nie będziemy się stosowali do Ładu, a przecież my to robimy dla dobra własnego, a kara, sankcje, które Unia chce nakładać za niestosowanie wytycznych, to przecież wszystko się odbije na cenie, czyli to, co miało być dla nas, klientów, konsumentów dobre, to stanie się dla nas negatywne – no to idziemy w złym kierunku.
I co ważne jeszcze – mówmy tutaj o tym, że mamy wspierać konkurencyjność gospodarki europejskiej, no to na pewno powinniśmy zacząć myśleć zdecydowanie szerzej na temat rekompensat dla rolników i to z całej Unii, ale traktować jednakowo, ponieważ Zielony Ład miał wyrównywać gospodarki wszystkich krajów. To nie miało być tak, że każda gospodarka ma coś zrobić, coś zmienić. Tylko wszystkie gospodarki mają być na tym samym poziomie.