Radio Białystok | Gość | Dariusz Wasilewski [wideo] - przewodniczący Polskiej Ligi Husarskiej
W naszym kraju powstała Polska Liga Husarska. Ma organizować istniejące grupy jeźdźców tej formacji.
O tym przedsięwzięciu z przewodniczącym Polskiej Ligi Husarskiej Dariuszem Wasilewskim rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Ile kosztuje przygotowanie takiego zestawu husarskiego?
Dariusz Wasilewski: Od kilku do kilkudziesięciu tysięcy. W zależności od mistrza. Rzemiosło się odrodziło, ludzie wykuwają ze stali i tak jak to w życiu bywa tam, gdzie ręka człowieka dotyka, to też i cena za tym może iść. Ale można już mieć skromną zbroję, samą zbroję do około 5 tys. zł.
Nie ma żadnych plastików, wszystko z odpowiednich surowców?
Nie, nie, oczywiście. Wszystko ma być naturalne, skóra. Tak jak kiedyś również obecnie husaria jest, bo się odtworzyła w grupach rekonstrukcyjnych, formacją elitarną. Członków tychże grup naprawdę nie jest dużo. Zawsze mówię, że wszystkich husarzy jeżdżących konno w Polsce jest sto, sto osób, czyli tyle, ile np. w dwóch powiatach białostockich jest ułanów. Więc ze względu i na wyszkolenie konia, i na wyszkolenie samego jeźdźca, a i strój, i strój dla konia to jest wszystko duża przygoda.
Powiedzieliśmy o uzbrojeniu rycerza, natomiast jest jeszcze koń.
Koń - i to jest podstawa - powinien być wyszkolony, czyli odważny, śmiały, zwinny. Ta różnica była w polskiej jeździe, że konie były niesamowicie zwinne. Ale też i piękne, przyozdobione pięknym czaprakiem oraz całą ornamentyką, czyli kantarem czy całym rzędem wręcz z siodłem. Stąd ta piękność jeźdźca, zawsze nam zazdrościli wszyscy.
Formacja miała swoje 200 lat w historii, wygrywała, ale się to wszystko skończyło. Zatem po co?
Jest to fenomen. Są takie dwa cele. Z jednej strony pokazanie tej pozytywnej historii Polski, Polski zwycięskiej, świetnie zorganizowanej. Husarz to nie było takie huzia na Józia, jedziemy i panowie zwyciężajmy.
Czytałem taką opowieść o husarii, że ona się skończyła nie dlatego, że nastąpił takie zmiany na polu walki, że musiała wypaść, tylko ze względu na to, że osłabło szkolenie, że osłabł zapał.
Duch w narodzie, pewien taki pacyfizm. Była to taka ciepła woda w XVIII w. Cała formacja opierała się - raz - na mocnym patriotyzmie, czyli takiej woli, że służymy ojczyźnie, i dwa - od dziecka wtedy było wychowanie rycerskie, czyli umiłowanie władania szablą, ale też świetna jazda konno. Bo przypominam, husaria posługiwała się najdłuższą bronią w historii świata. Kopie miały 6 metrów.
I do tych tradycji wracamy. Chcemy pokazać w sposób widowiskowy, obrazkowy, ale też w miarę realny. Oczywiście, nie możemy się tutaj zmierzyć z realnym wrogiem, i dobrze, ale poprzez organizacje samych turniejów będziemy mieli taką namiastkę wyszkolenia husarza w pędzie, w galopie.
Czyli z jednej strony tradycja, ale z drugiej strony kształtowanie człowieka?
Oczywiście, że tak. I pokazywanie, zachęcanie. Jak widzimy po raz pierwszy w historii Polski, wszystkie grupy husarskie się zjednoczyły, czyli wyszły ze swoich takich małych egoizmów, opłotków, działań we własnej gminie, na własnym poletku, i się zgodziły, żeby utworzyć Polską Ligę Husarską. Mamy zaszczyt tutaj w Białymstoku, że koordynujemy to całe przedsięwzięcie.
1 września będziemy mieli pierwszy podlaski turniej husarski. Zaprosimy kolegów z całej Polski. Tam zobaczymy właśnie husarza w zbroi, w szyszaku, czyli tym, co ma na głowie, z kopią, z szablą, który w pełnym pędzie będzie pokonywał przeszkody. Za to jest punktacja, mierzy się czas. Wyłonimy najlepszego husarza na Podlasiu, a 14 września w Pułtusku będzie wielki finał na zamku i zobaczymy, kto jest najlepszym husarzem. A mamy tutaj też duże dokonania, bo nasz husarz Emil Mościcki w tamtym roku w takim mniejszym turnieju, ale też na skalę ogólnopolską, zwyciężył te potyczki.
Niesamowicie ciekawa rzecz. Rozpowszechniamy ideę husarską, rycerską w całej Polsce. I nie tylko my w Białymstoku, ale też się w Gdańsku, w Gniewie, w Golubiu-Dobrzyniu, w Bydgoszczy i w Krakowie będzie możliwość zobaczenia najlepszych husarzy z kraju.