Radio Białystok | Gość | prof. Karol Kramkowski - z Zakładu Chemii Fizycznej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku
- Nasze urządzenie jest zaprojektowane do stosowania w warunkach polowych, w szpitalach tymczasowych, ale też do samodzielnego stosowania przez pacjentów w domu - polscy naukowcy tworzą innowacyjny respirator.
Prof. Karol Kramkowski znalazł się w zespole opracowującym polski respirator w Krakowie. Jest doradcą ds. medycznych. Urządzenie ma być konstrukcją lekką, bardzo łatwą w obsłudze, a przede wszystkim tanią w produkcji. Zaletą urządzenia jest to, iż daje potężne możliwości diagnostyczne oraz ma niemal wszystkie istniejące tryby wentylacji.
Aparat jest już w pełni sprawny mechanicznie, końca dobiegają prace testowe na zdrowych ochotnikach i fantomach. Obecnie trwają przygotowania do przeprowadzenia badań klinicznych na pacjentach na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku.
Z prof. Karolem Kramkowskim rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: W szpitalach zakaźnych jest 1,5 tys. respiratorów, z czego 10 proc. jest zajętych - podaje Ministerstwo Zdrowia. Jest bardzo duży bufor, jeśli chodzi o tego typu urządzenia. Dlaczego zajęliście się przygotowaniem respiratora?
prof. Karol Kramkowski: Oczywiście, na razie jest bardzo duży bufor, ale nie wiadomo, czy w krytycznej sytuacji tych urządzeń nie zabraknie. Ponadto nasze urządzenie jest zaprojektowane do stosowania w warunkach polowych, w szpitalach tymczasowych, w rozwijających się regionach świata, ale też do samodzielnego stosowania przez pacjentów w domu.
Jest to urządzenie relatywnie proste w porównaniu do tego, co stosuje się współcześnie w medycynie.
Proste i kompaktowe. To nie jest duża skrzynia. Ono jest małe i lekkie, łatwe w obsłudze.
Dlaczego naukowcy z Krakowa zajęli się właśnie tego rodzaju konstrukcją, a dlaczego np. rząd nie zainwestował w stworzenie prawdziwej instalacji, nie kupił licencji, żeby móc uruchomić produkcję profesjonalnych respiratorów?
Nasz respirator też jest profesjonalny, tylko że jest troszeczkę inaczej skonstruowany. Jest przeznaczony do innych celów i ma inny zakres działania.
Zakup licencji jest potwornie drogi. Tak samo produkcja respiratorów, które mają całe mnóstwo funkcji, z których wykorzystywane jest około 10 proc., jest kosztowna i czasochłonna. Tutaj chodziło o stworzenie urządzenia podręcznego.
Jaka będzie cena?
Jeżeli taki pełen respirator kosztuje około 200 tys. zł, to na chwilę obecną komponenty do wyprodukowania naszego prototypu, który jest konstruowany, to około 45 dolarów. Jest to gigantyczna różnica cenowa.
Takie urządzenie być może każdy będzie mógł mieć w domu. Aparat będzie mógł - przynajmniej tymczasowo - zastąpić w przypadku osób mniej chorych te duże, drogie respiratory.
To już jest trzeci prototyp respiratora. Kiedy zostanie wprowadzony do użytku?
Ja bym chciał, żeby to było już jutro. Bardzo intensywnie pracujemy. Projekty dwóch pierwszych prototypów są dostępne, inżynierowie je udostępnili. Urządzenia te różnią się funkcjonalnie. Pytanie: które z tych funkcji trzeba przetestować i wprowadzić, a które nie. Najpierw trzeba trochę pomyśleć, a potem dopiero testować.
Bardzo trudno podać mi dokładną datę, ale myślę, że jest to kwestia kilku tygodni, może miesięcy.
Jaka jest istota tego projektu? Dlaczego jest on tak "rewolucyjny"?
Dzisiaj bardzo lubimy sformułowanie "innowacyjny". Wydaje mi się, że chodzi o to, że urządzenie będzie powszechnie dostępne, łatwe w obsłudze, w przenoszeniu.
Trzeba uzyskać odpowiednie certyfikaty i przede wszystkim sprawdzić, jak to funkcjonuje przy współpracy z zespołem medycznymi i co najważniejsze - z pacjentem.
Tak, pacjent powinien być w centrum. Respirator został już sprawdzony na zdrowych, przytomnych ochotnikach. Urządzenie badano w tym tygodniu na fantomach na Śląsku i wszystko działa. Ale żeby zyskać uznanie i certyfikację medyczną, musi być przetestowany na pacjentach.