Radio Białystok | Gość | Jacek Bogucki [wideo] - senator Prawa i Sprawiedliwości
- Decyzje z ostatniej soboty zażegnały ten problem w tym sensie, że nie pozwoliły już na wwożenie do Polski nie tylko zbóż, ale wielu produktów rolnych. A to jest sposób na to, żeby wyjść naprzeciw temu wcześniejszemu porozumieniu z Ukrainą (...) żeby tranzyt przez Polskę był możliwy - mówił na antenie Polskiego Radia Białystok senator Jacek Bogucki.
Jest polsko-ukraińskie porozumienie dotyczące tranzytu zboża przez nasz kraj. Transporty z ziarnem z Ukrainy mają być śledzone poprzez elektroniczny system SENT, którym obecnie monitorowany jest m.in. transport paliw.
Czy to pozwoli na zażegnanie kryzysu na krajowym rynku zbóż? Z senatorem Prawa i Sprawiedliwości Jackiem Boguckim rozmawia Michał Buraczewski.
Michał Buraczewski: Czy w pańskiej ocenie zawarte wczoraj porozumienie pozwoli na zażegnanie kryzysu na krajowym rynku zbóż?
Jacek Bogucki: Tak naprawdę to decyzje z ostatniej soboty zażegnały ten problem w tym sensie, że nie pozwoliły już na wwożenie do Polski nie tylko zbóż, ale wielu produktów rolnych.
Protestujący rolnicy na granicy polsko-ukraińskiej mówią co innego, że po wprowadzeniu zakazu transporty z ukraińskim zbożem nadal trafiają do naszego kraju.
Nie, to był bodajże pierwszy dzień, kiedy jechały te, które były już oclone na granicy. Natomiast od tej pory raczej nie słyszałem o przypadku, żeby jechały.
Czyli metody zażegnania kryzysu na krajowym rynku zbóż już zostały wprowadzone w sobotę?
Tak, oczywiście. A to jest sposób na to, żeby wyjść naprzeciw temu wcześniejszemu porozumieniu z Ukrainą, negocjowanemu przez ostatnie dwa dni, żeby tranzyt przez Polskę był możliwy. Bo wprowadzony przez nas zakaz nie pozwalał na wwożenie z Ukrainy produktów nawet tranzytem.
Dlaczego te kroki są podejmowane tak późno? Kryzys trwa już od wielu miesięcy.
Trzeba pamiętać, że te kroki nie są pierwszymi krokami podejmowanymi przez rząd, bo bodajże jeszcze w listopadzie czy grudniu pan premier Kowalczyk zgłosił wniosek o zatwierdzenie pomocy dla rolników w postaci dopłat wyrównujących różnice pomiędzy ceną polską a ceną średnią europejską ze względu na to, że do Polski wjeżdżało zboże z Ukrainy. Wtedy widocznie wydawało się z analiz, że ten mechanizm wystarczy, ten mechanizm zresztą został przez agencję, bodajże od poniedziałku już uruchomiony w postaci naboru środków. To niestety trwało dosyć długo, jak każde uzgodnienie tego typu pomocy w Brukseli trwa na ogół co najmniej kilka miesięcy. Więc te działania już były, natomiast okazały się niewystarczające…
I w obliczu kryzysu zbożowego minister Henryk Kowalczyk skapitulował.
Tak nie można tego nazywać.
Zrzucając odpowiedzialność za kryzys na Komisję Europejską.
Panie redaktorze, gdy odchodziłem z resortu ukułem powiedzenie, które powtarzam wszystkim swoim kolegom: „w życiu polityka są dwa ważne momenty – duma, gdy powołają i ulga, gdy odwołają”. Jak ktoś poważnie traktuje tę pracę, to jest to ciężki kawałek chleba, ciężka praca, ogromny wysiłek.
Czy transportu z ukraińskim zbożem nie można było wcześniej objąć systemem nadzoru SENT?
Pewnie można było, tylko ja to kolejny raz powtórzę, bo koledzy z opozycji tego jakby nie zauważali. Jakiekolwiek mechanizmy ochronne miałyby cel i sens tylko wtedy, gdyby równocześnie był zakaz importu do Europy, do Polski jakichkolwiek produktów czy nałożone cła. W momencie, kiedy nie było ani zakazu, ani ceł, ani żadnych limitów importowych to tak naprawdę wszystko, co wjeżdżało na teren jakiegokolwiek kraju europejskiego po całej Europie mogło się rozjeżdżać, mogło być sprzedawane i nie było w ten sposób rozróżniane.
I nie można było objąć wtedy systemem nadzoru SENT transportów z Ukrainy?
To nie miało po prostu wtedy sensu, jeśli nie było zakazu importu.
Inaczej twierdził były minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel, który już pod koniec lutego postulował o objęcie systemem SENT transportów z Ukrainy. PiS nie słucha głosów rozsądku w swoim własnym obozie?
Tak jak powiedziałem, to miałoby sens tylko w przypadku ograniczeń importowych. Oczywiście, to by być może uszczelniło inny problem, choćby tego tzw. zboża technicznego, cudownego zmieniania, nielegalnego, a więc przestępstw popełnianych na zbożu przez na szczęście niewielką ilość firm w ten sposób. Więc gdyby ta kontrola taka była, to wtedy rzeczywiście wiedzielibyśmy, skąd wyjechało, a więc wyjechało z granicy i gdzie ostatecznie znalazło się to zboże. Wtedy ten system w tym celu miałby sens, a nie w celu uregulowania rynku.
A teraz w polskich magazynach zalega nadwyżka zbóż, to jest około 4 mln ton. Jest pan przekonany, że do lipca, do czasu żniw uda się ją wywieźć z Polski?
Rząd złożył taką deklarację, więc wywiezienie i jeśli nie, to zagospodarowanie w inny sposób…
Powszechny skup zboża i wywiezienie na cele humanitarne do krajów Afryki i Bliskiego Wschodu?
To także, pewnie w przypadku zbóż gorszej jakości należałoby się zastanowić, czy nie przeznaczyć na cele inne niż spożywcze.
Czyli państwo, my wszyscy, wykupimy miliony ton ziarna za miliardy złotych i oddamy je za darmo.
Panie redaktorze, nie można tego tak oceniać, że to są miliardy złotych…
4 miliony ton licząc po 1400 zł za tonę to ponad 5,5 miliardów złotych.
No tak, ale to zboże ma wartość. Ma wartość rynkową, niezależnie od tego, jak zostanie zużytkowane. Więc jeśli porównamy to choćby do obecnej ceny europejskiej – około 1250 zł chyba, to tak naprawdę różnica to jest 150 zł.
Czyli jest pan przekonany, że powszechny skup zboża zakończy się sukcesem i kupione chociażby przez Krajową Grupę Spożywczą Elewarr zboże uda się potem jeszcze sprzedać? Znajdzie to zboże kolejnego nabywcę?
Oczywiście, tak jak powiedziałem, pewna dopłata będzie konieczna, ale na pewno nie można mówić w ten sposób, że dopłacamy w stu procentach. Dopłata będzie wynosiła 20, może 30 procent.
Czy w związku z kryzysem na rynku zbóż ktoś powinien być pociągnięty do odpowiedzialności?
To już jest kwestia odpowiedzialności zawsze każdego polityka.
Polityczna odpowiedzialność, na przykład przed komisją śledczą?
Oczywiście, powinni być pociągnięci do odpowiedzialności wszyscy ci, którzy popełnili przestępstwa. Ci, którzy zboże sprowadzając pod nazwą techniczne potem próbowali sprzedawać jako konsumpcyjne czy paszowe…
Ale nie mówimy tylko o zbożu technicznym. Mówimy o napływie taniego zboża z Ukrainy, bo tam koszty produkcji są dużo niższe i dlatego firmom opłacało się to zboże zostawić w naszym kraju.
No to trzeba pociągnąć do odpowiedzialności Komisję Europejską za zniesienie ceł i dopuszczenie do importu do Europy, a w dużej mierze do Polski, bo przecież zaprotestowało łącznie pięć państw graniczących z Ukrainą i mają dokładnie ten sam problem i Węgrzy, i Słowacy, więc naprawdę problem jest szerszy, niż tylko Polski. To Komisja Europejska w czerwcu ubiegłego roku zniosła cła, ale też przypomnę, że już wcześniej KE, gdy z ministrem Jurgielem byliśmy w ministerstwie i nie było jeszcze wojny na Ukrainie, wtedy próbowaliśmy blokować bezcłowe kontyngenty, wpuszczanie bezcłowego zboża, produkowanego w warunkach trochę innych i przy niższych kosztach z innych krajów. Niestety, zawsze przeważało zdanie Komisji.
Jeżeli chodzi o bezcłowy handel, to tutaj pojawiają się argumenty, które podał minister Henryk Kowalczyk, kiedy podawał się do dymisji. W Sejmie zbierane są podpisy pod wnioskiem o powołanie komisji śledczej w sprawie kryzysu na rynku zbóż. Pan takiego wniosku rozumiem, że by nie poparł?
Taka komisja miałaby sens, gdyby trzeba było wyjaśniać jakieś kwestie, które są w tym przypadku niejasne, a tu jest wszystko jasne.
Ale sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby to Platforma Obywatelska rządziła i wtedy pewnie politycy Prawa i Sprawiedliwości domagaliby się komisji, żeby wyjaśnić wszelkie okoliczności napływu ukraińskiego zboża do naszego kraju.
Zboże napływało po zgodzie Komisji Europejskiej na to, żeby mogło wpływać do Europy bezcłowo, więc cóż tutaj można wyjaśniać.
Sprawa jest wyjaśniona. Rozumiem, miejmy nadzieję, że do czasu żniw kryzys na rynku zbóż uda się zażegnać.
Pamiętajmy, że ceny światowe są główną przyczyną tego spadku cen.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.