Radio Białystok | Gość | Aleś Zarembiuk [wideo] - prezes Białoruskiego Domu w Warszawie
- Jestem przekonany, że ani Polacy, ani Białorusini nie chcą żadnej wojny, żadnego konfliktu, żadnej eskalacji, ale to przygotowują nam niestety jeden zbrodniarz Putin i drugi dyktator Łukaszenka - mówił w Polskim Radiu Białystok Aleś Zarembiuk.
Na Białorusi, tuż przy polskiej granicy rozpoczęły się ćwiczenia wojskowe. Szef tamtejszego reżimu Aleksandr Łukaszenka podczas wizyty w Grodnie oświadczył, że Białoruś przygotowuje się do wojny, ale nie chce walczyć i nikomu nie zagraża.
Co się dzieje za naszą wschodnią granicą? O tym z Alesiem Zarembiukiem - prezesem Białoruskiego Domu w Warszawie rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Aleksandr Łukaszenka - szef białoruskiego reżimu był wczoraj tuż „za płotem”, w Grodnie - tam uczestniczył w rozpoczęciu budowy szpitala. Podczas tej wizyty oświadczył, że Białoruś „przygotowuje się do wojny”, ale też że „Białoruś nie chce walczyć”. Co oznaczają w pańskiej ocenie te słowa lidera białoruskiego reżimu?
Aleś Zarembiuk: To się wpisuję w tę propagandę i dezinformację, którą uprawia Rosja. Białoruska, łukaszenkowska propaganda i te zastraszania - one są wspólne i spójne wraz z rosyjskimi. Chodzi o to, żeby dalej straszyć Polaków i Litwinów, szczególnie tutaj na Podlasiu i również w okolicach przesmyku suwalskiego.
Dlaczego? Jaki jest cel tego zastraszania?
Cel jest taki, żeby ludzie byli zdezorganizowani, żeby to miało wpływ na gospodarkę, żeby również ugrać coś dla siebie - pamiętamy, że Łukaszenka cały czas ma sankcje, bo cały czas stosuje represje wobec m.in. Polaków. W ostatnich dniach za ekstremistyczny został uznany portal „Znad Niemna”, czyli portal wydawany przez Polaków mieszkających „tuż za płotem”, na Grodzieńszczyźnie i na Białorusi.
Również gospodarka łukaszenkowska radzi sobie, ale nie radzi w taki sposób, jak on by chciał, dlatego cały czas z jednej strony straszy Polaków, Litwinów i cały Zachód, a z drugiej strony zastrasza swoje społeczeństwo - „nie narzekajcie”.
To patrząc na te działania białoruskiego reżimu i na reakcje polskiego społeczeństwa, polskich władz - udaje się to Łukaszence?
Udaje się. Udaje się, bo coraz bardziej potrzeba rozmowy o tym, że będzie wojna. Coraz więcej ludzi obawia się o przyszłość i to taką najbliższą przyszłość. Mamy również ostatni wywiad premiera Rzeczpospolitej Polskiej Donalda Tuska o tym, że żyjemy w czasach przedwojennych i oczywiście, to słuszne zwiększenie nakładów na obronę m.in. w Polsce. To wszystko wskazuje na to, że Rosja, a wraz z Rosją i Łukaszenka, który jest bardzo uzależniony od Putina może zaatakować i właśnie może zaatakować na tym odcinku tutaj obok Suwałk i Druskiennik, bo tutaj mamy najmniej kilometrów, żeby dostać się do Królewca i Łukaszenka również o tym mówił w ubiegłym tygodniu.
Ale wczoraj mówił, że Białoruś, tu cytat: „nikomu nie zagraża”. Można wierzyć w takie zapewnienia Łukaszenki?
Po tym, jak on przysięgał, że w żaden sposób nie będzie zaatakowana nigdy Ukraina z terytorium Białorusi nie można w to wierzyć.
Stracił resztki wiarygodności już wtedy.
Stracił resztki wiarygodności, tak - pan redaktor ma rację i również jest bardzo i coraz bardziej uzależniony od Putina, ponieważ wciąż prowadzi represje i ponieważ zamiast zaprzestać represji, uwolnić Andrzeja Poczobuta i innych więźniów politycznych, liderów politycznych białoruskiej opozycji cały czas prowadzi tę politykę, a także jest osobą, która zorganizowała kryzys migracyjny, o czym już zaczynamy zapominać, ale pamiętamy, co było latem 2021 roku i rok później.
Latem 2021 roku, o to jeszcze chciałbym zapytać za moment. Natomiast jeszcze co do działań wojskowych, co do tych zapowiedzi wojennych, to w marcu rozpoczął się sprawdzian gotowości bojowej białoruskiej armii, a wczoraj rozpoczęły się manewry wojskowe w obwodach homelskim i grodzieńskim. Czy są to w pańskiej ocenie standardowe działania białoruskiej armii?
Nie, to nie są standardowe działania. Mamy zbyt dużo manewrów na terytorium Białorusi, a tutaj akurat mamy manewry obok Czernihowa, na samej granicy z Ukrainą, który już był zaatakowany przez Rosjan z terytorium Białorusi, a również mamy właśnie tutaj, u nas na Grodzieńszczyźnie manewry. I pamiętamy, że ostatnie manewry, które były przeprowadzone w lutym 2022 roku zakończyły się tym, że były przedłużone i że ze strony Białorusi została zaatakowana Ukraina – również Kijów.
Także tutaj to wszystko z jednej strony może wyglądać na takie zastraszanie i raczej bym się spodziewał, że tak będzie, ale z drugiej strony to też nie wyklucza potencjalnego ataku. Bo również chciałbym przypomnieć, że w listopadzie ubiegłego roku Dmitrij Miedwiediew, zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Rosji opublikował duży artykuł o stosunkach rosyjsko-polskich, w którym sugeruje, że w ogóle Polski, jako państwa po II wojnie światowej nie byłoby bez Rosji i tych wszystkich ziemi, których w tym kształcie, w którym dzisiaj jest Polska to nie byłoby bez decyzji Stalina. Podobny artykuł był opublikowany przez Putina w lipcu 2021 roku i to wszystko też nie wygląda dobrze.
Całe szczęście mamy na ten temat odmienne zdanie niż Miedwiediew. Natomiast jeszcze co do słów Aleksandra Łukaszenki, który zapewnia, że Białoruś nikomu nie zagraża i nie chce wojny, ale właśnie - to, o czym pan wspomniał - czy Łukaszenka i jego reżim już nie prowadzą wojny z Polską i z krajami bałtyckimi wysyłając migrantów? Czy to nie jest właśnie ta tzw. wojna hybrydowa?
Absolutnie się zgadzam, to jest działanie hybrydowe skierowane na to, żeby destabilizować Unię Europejską, żeby sprawdzać Polskę jako kraj i żeby po prostu zobaczyć sobie, na ile i jak daleko można z tym pójść. Także też nie wykluczam tego, że te wszystkie manewry, z jednej strony przygotowanie do potencjalnego ataku w kierunku Suwałk, w kierunku Królewca, a z drugiej strony również za tym wszystkim może być przygotowywana jakaś jeszcze większa operacja na terytorium Ukrainy. Wiemy, że Kijów, ale również Odessa i Charków w mniejszym stopniu przygotowują się do zwiększonych działań Rosji na tym froncie i to lato, które będzie za chwilę będzie bardzo ciężkie, nawet według ekspertów ukraińskich i według wojskowych z Ukrainy.
A w stosunku do Polski jak pan uważa – co jeszcze może przygotowywać Aleksander Łukaszenka? Kryzys migracyjny to jedno, ale czy ma jeszcze coś w tym arsenale poniżej tego progu wojny?
Widzieliśmy różne protesty, które odbywały się w ostatnich latach na terenie Unii Europejskiej. Wiemy, że cały czas jest siana dezinformacja, także tutaj warto czytać między wierszami, warto czytać te źródła informacji, które czytamy od 30, 20, 10 lat - te, którym ufamy, tych dziennikarzy, których znamy. To mogą być różne elementy destabilizacji, od razu na kilku płaszczyznach - i wojskowej, i informacyjnej, bo ta wojna obecna, nawet wojna Rosji przeciwko Ukrainie, ta wojna wygląda nie tak, jak kiedyś. Teraz odbywają się ataki dronami - możemy siedzieć w pomieszczeniu, które będzie ukryte, schowane, ale będzie leciał odpowiedni dron, który namierzy nas, że jest tam ciepło i po prostu zginiemy.
Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale również te prowokacje, także z rakietami, które przylatują tutaj, albo w ubiegłym roku na Podlasiu z tymi helikopterami, które przekroczyły granicę z Polską w Puszczy Białowieskiej - to wszystko to testowanie państwa polskiego na wypadek wojny i dla odpowiedzi czy państwo polskie, Unia Europejska, NATO będą w stanie odpowiedzieć i czy zareagują, jakie działanie podejmą. Także tutaj trzeba bardzo, bardzo ostrożnie na to wszystko patrzeć i również przygotowywać się do obrony Polski, szczególnie Podlasia, a także krajów bałtyckich.
A na koniec warto też wspomnieć o tym, o czym pan powiedział, bo białoruskie KGB uznało portal internetowy Związku Polaków na Białorusi „Znad Niemna” za formację ekstremistyczną, także w sądzie w Baranowiczach zapadły pierwsze wyroki w procesie 17 opozycjonistów, w tym trzech kobiet za udział w protestach po sfałszowanych wyborach w 2020 roku. A więc te represje wewnątrz Białorusi nie ustają.
Nie ustają, bo społeczeństwo sprzeciwia się. Białoruskie społeczeństwo nie chce żadnej wojny z Polską czy z kimkolwiek. Białoruskie społeczeństwo, również tak jak i polskie społeczeństwo nie mogło uwierzyć, że po covidzie będziemy mieli taki stan relacji, jaki mamy, a przecież pamiętamy, jakie relacje były do tego czasu. Ilu Polaków, ilu białostoczan przyjeżdżało na Grodzieńszczyznę, do obwodu brzeskiego, ilu Białorusinów przyjeżdżało, wymiana handlowa, turystyka - to wszystko się rozwijało.
I jestem przekonany, że ani Polacy, ani Białorusini nie chcą żadnej wojny, żadnego konfliktu, żadnej eskalacji, ale to przygotowują nam niestety jeden zbrodniarz Putin i drugi dyktator Łukaszenka. A społeczeństwo teraz nic nie może zrobić, bo cały czas spotykamy w Polsce nowych przybyszy, którzy spędzili w więzieniach łukaszenkowskich już ponad trzy lata i oni opowiadają o tych strasznych torturach chociażby przeciwko liderom politycznym oraz np. Andrzejowi Poczobutowi, które stosują wobec nich i to się dzieje codziennie, po prostu zapominamy o tym.
Także trzymajmy kciuki, żeby te nasze relacje międzyludzkie, akademickie, między przedsiębiorcami i otwarte granice powróciły jak najszybciej. Ale jestem przekonany, że bez demokratycznej, niepodległej Białorusi to niestety nam się nie uda.