Radio Białystok | Gość | Beata Kempa [wideo] - europosłanka Prawa i Sprawiedliwości
- Mamy gen wolności i gen dumy, naszej dumy narodowej. To jest piękny gen i my tego genu się nigdy nie pozbędziemy - mówi Beata Kempa.
Pakt migracyjny procedowany w Europarlamencie to jeden z najważniejszych tematów kończącej się właśnie kampanii wyborczej. W tej sprawie wypowiemy się też w niedzielnym referendum.
M.in. o tym z gościem Polskiego Radia Białystok - europosłanką Prawa i Sprawiedliwości Beatą Kempą rozmawia Dorota Niebrzydowska.
Dorota Niebrzydowska: Rząd i prezydent zdecydowanie sprzeciwiają się przyjęciu przepisów o relokacji migrantów. To zresztą jedno z pytań w niedzielnym referendum. W jaki sposób rozwiązać problem migracji w Europie, bo nie ma żadnej wątpliwości, że Europa ma z tym ogromny problem?
Beata Kempa: To olbrzymi problem, który duzi gracze na scenie politycznej europejskiej, szczególnie liberałowie, socjaliści, chcieliby w tej chwili rozwiązaniem tego problemu obarczyć takie kraje chociażby jak Polska - przecież to nie my stworzyliśmy ten problem. Przypomnę, że polityka „herzlich wilkommen” Angeli Merkel rozpoczęła ten wielki exodus. Dzisiaj to Niemcy finansują osiem kolejnych łodzi, które dopływają do Lampedusy, a z drugiej strony chcieliby, żeby rozładować tę sytuację w krajach, gdzie już buntują się społeczeństwa.
Dlatego tak ważne jest to referendum. 68 proc. Francuzów chce takiego referendum jak w Polsce w sprawie migracji. I z jednej strony dzisiaj próba tej przymusowej relokacji, która - uwaga - bardzo cieszy i to wychwytuje przemysł przemytniczy - potężny przemysł, to jest przestępczość zorganizowana. I jak oni słyszą, że my sobie chcemy radzić, relokować, a jeżeli jeszcze ktoś nie przyjmie tych ludzi, to będzie płacił kary, to uśmiech na twarzy mają niesamowity.
Zaproszenie, prawda?
Oczywiście, że tak, zaproszenie do dalszego jeszcze rozwijania tego procederu. Jeżeli jeszcze weźmiemy pod uwagę fakt, że przepisy unijne są kompletnie nieskuteczne, np. w ramach paktu o migracji i azylu - na 140 tys. wydanych w zeszłym roku decyzji o tym, żeby odesłać do kraju pochodzenia nielegalnych migrantów wykonano tylko 20 proc. A teraz próba takiego bardzo PR-owego odniesienia się do przymusowej relokacji, no co ma spowodować? Żeby dać sygnał do ich społeczeństw, bo przecież za pół roku są wybory europejskie, że my sobie próbujemy radzić, przywołuje się też hasło solidarności europejskiej, co już jest kompletnym kuriozum i to jest problem.
My się temu przeciwstawiamy absolutnie jako państwo polskie. Przez nasze granice w tej chwili mamy ponad 12 mln uchodźców rzeczywiście tych, którzy uciekają przed wojną, przed bombami, przed okupantem i mamy brutalną wojnę w Ukrainie. Ponosimy też skutki tej wojny, bo jesteśmy krajem przyfrontowym, skutki również ekonomiczne są potężne - całe zawirowania z energetyką, które są też potężne.
To może ta solidarność europejska jest wyczerpana?
Jest wyczerpana. I teraz jak sobie radzić? Sprawa jest jasna. Komunikat do krajów trzecich, że nie dostaniecie żadnego socjalu. Że w kwestię łączenia rodzin też będzie musiała rewidować umowa międzynarodowa w tym zakresie. Że będziemy solidarnie walczyć, a również zapraszać do tej walki kraje spoza Unii Europejskiej - mówię tutaj o walce z przemytnikami. Oczywiście brak zgody na finansowanie tych organizacji pozarządowych, które się tym też pod płaszczykiem właśnie owej solidarności parają.
Kubeł zimnej wody na głowy ideologów, którzy uważają, że właśnie polityka multi-kulti w Europie to jest to, co powinno być. Będziemy się temu jasno przeciwstawiać, chyba że po 15 października, w co nie wierzę i uważam, chociaż trzeba być bardzo pokornym, bo niezbadane są wyroki boskie sądów i wyborców, jak mawiają w moich stronach. Ale mam nadzieję, że będzie władza, która postawi tamę i przede wszystkim będzie dbała o bezpieczeństwo Polaków, bezpieczeństwo nas wszystkich na ulicach, bezpieczeństwo kobiet i dzieci, bo to jest bardzo ważne. Niestety dzisiaj w wielu stolicach europejskich czuć się bezpiecznie nie można.
Niemcy proponują zniesienie zasady jednomyślności w Unii Europejskiej. Kanclerz Niemiec Olaf Scholtz zaproponował, by większość decyzji unijnych podejmować tzw. większością kwalifikowaną. Czy to nie jest odchodzenie od jedności Europy i odbieranie prawa decydowania narodom o sobie?
Trzeba wiedzieć, że dzisiaj jest trend. On się tli od pewnego czasu w Unii Europejskiej, jest tam też grupa pewnych decydentów, tę rolę wiodą Niemcy, którzy chcieliby dużej, federalnej Europy z jednym rządem w Brukseli. Mniej więcej tak ta koncepcja wygląda - to bardzo groźne dla państw członkowskich, nie tylko dla Polski, uważam, że dla wszystkich państw członkowskich.
Czy to jest ta sama Unia Europejska, za przystąpieniem do której głosowaliśmy w referendum w czerwcu 2003 roku?
Pani redaktor, ja sama głosowałam ochoczo w referendum przedakcesyjnym. Wielu z nas pamięta, jak było za czasów komunizmu, kiedy było upokorzenie. I to nie jest tylko kwestia naszego swobodnego przemieszczania się, czy wtedy np. stania w kolejkach po paszporty, ale i też za tą współpracą, wyrównywaniem szans, bo nie z naszej winy za żelazną kurtyną byliśmy...
Ciągle do tego dążymy, żeby żyć tak jak na zachodzie Europy.
Oczywiście. I już jesteśmy na bardzo dobrej drodze i uważam, że mamy wzrost gospodarczy, mamy naprawdę świetnie wykształconą młodzież, mamy polską myśl techniczną, ekonomiczną, społeczną, mamy fantastycznych naukowców, mamy społeczeństwo bardzo prężne i nie może być tak, że ktoś sobie wymyślił, że my mamy jednak być zredukowani i poszukują takich pożytecznych idiotów również w naszym kraju, którzy będą temu hołdować, że my mamy być krajem magazynów i taniej siły roboczej. Nie, bo tego powrotu po prostu nie ma. Ale jest potrzebny mądry rząd, który będzie tutaj w tych sprawach wypowiadał się również w Unii Europejskiej i nie pozwoli na pewne decyzje.
To, co mnie najbardziej boli, bo mamy demokrację - dyskutujmy, mamy prawo do różnych poglądów. O to chodziło, ok, i nawet jeśli ta temperatura sporu jest bardzo wysoka - ok, bo takim jesteśmy narodem i ja uważam, że to jest nasza uroda. Ale tam - na forum Unii Europejskiej powinniśmy wszyscy stanąć jak jeden mąż za Polską. Nawet, jeśli tak mocno się tutaj różnimy - a tak nie jest i to jest najbardziej bolesne.
Polska powinna być naszym oczkiem w głowie. My zrobiliśmy myślę, że wiele, wiele jeszcze można było zrobić i wiele jest do zrobienia. Też popełniliśmy błędy, za które i pan premier Mateusz Morawiecki i wszyscy przepraszamy – błędów nie robi ten, kto nie robi nic. Ale jesteśmy też gwarantem suwerenności naszego kraju.
Tu musi być zapewnione w tej chwili przede wszystkim bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo naszych granic, bo przypomnę jeszcze raz – to jest również granica Unii Europejskiej. Ale jak patrzę na te debaty wywoływane przeciwko Polsce, na te wszystkie zjawiska PR-owe - Łukaszenka, Scholtz, Macron potrzebują pożytecznych idiotów.
Natomiast chcę powiedzieć wyraźnie, że ja się zawsze odwołuję do pięknego, wspaniałego doświadczenia życiowego Polaków. I oni zawsze nakładają filtry i mamy też ten gen wolności i gen dumy, naszej dumy narodowej. To jest piękny gen i my tego genu się nigdy nie pozbędziemy i mam wielką nadzieję, że również ten gen pozwoli nam ochronić suwerenność i bezpieczeństwo naszego kraju.
Weszliśmy w finisz kampanii wyborczej. Jest duża walka o niezdecydowanych – wszyscy walczą o tych, którzy jeszcze do wyborów nie wiedzą, czy pójdą i na kogo zagłosują. Tak się składa, że duża część z nich to kobiety. W jaki sposób przekonać je do udziału w wyborach?
Kochane panie. Tak jak w rodzinach jesteśmy podobno szyją, bo chyba tak jest - trochę tak jest (śmiech). Tak jak w rodzinach jesteśmy szyją, to też nie pozwólmy, żeby inni decydowali za nas. To naprawdę jest ważne, kto ten guzik czerwony lub zielony przyciśnie w polskim parlamencie. Czasami słyszę - a, ja tam się polityką nie interesuję, nie wchodzę, to jest brutalne - ok. Ale potem nie można mieć do nikogo pretensji, tylko do samego siebie.
To nie jest tak, że ten jeden głos nic nie znaczy. Każdy głos jest ważny i niezależnie od tego gdzie jesteśmy, co robimy, jakie mamy zawody, jakie pełnimy funkcje - to nie jest ważne. Każdy jest równie ważny i każdy jest na wagę złota. I dlatego uważam, że powinniśmy pójść też z tego względu, że przyszłość naszych dzieci, naszych wnuków, ale i też nasza i dobre rozwiązania, które też są dobrymi rozwiązaniami, bo patrzmy też troszkę przez pryzmat naszego bezpieczeństwa ekonomicznego - dużo dzisiaj o tym bezpieczeństwie, ale to ważne, bo przecież bardzo byśmy chcieli, żeby jednak nie likwidować 500, za chwilę 800 plus, a jestem pewna, że będzie zlikwidowane.
Myśmy się już przyzwyczaili do tych programów społecznych i chyba tak naprawdę już to nas nie straszy...
Ale pani redaktor - jak słyszę, że jest drenowany budżet, że nasze wnuki będą go spłacać, że jest rozdawnictwo - to są jasne komunikaty, co może nam się stać. Naprawdę, ja 18 lat jestem w dużej polityce i ja tych panów znam. Warto pójść - naprawdę i to jest nasza decyzja, nasz głos, nasz wkład i nasze prawo. Warto z tego prawa skorzystać.
Dziękuję serdecznie. Moim i państwa gościem była europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Beata Kempa. Ja jeszcze korzystając z tego, że jest październik i mówimy do kobiet, a październik to miesiąc profilaktyki raka piersi - zadbajmy o siebie i wykonajmy to jedno badanie. Chociaż jedno.
Jak najbardziej zachęcam. Spotykam też bardzo wiele kobiet, które ze łzami w oczach mówią „za późno”. Dzisiaj przy takim postępie medycyny i fantastycznych lekarzach, pielęgniarkach możemy uratować życie. Zróbmy to dla naszych dzieci, zróbmy to dla naszych wnuków. Jak najbardziej pani redaktor - popieram, wspieram i proszę.