Radio Białystok | Gość | Barbara Sarna i Janusz Grycel - architekci
- Inwestorów mamy wbrew pozorom coraz lepszych, starają się coraz bardziej dbać o ład przestrzenny - twierdzą białostoccy architekci.
15 lat działa już w Białymstoku Podlaska Okręgowa Izba Architektów RP. Dzisiaj w Teatrze Dramatycznym uroczyste spotkanie z tej okazji. O roli architektów kształtowaniu otoczenia, w którym mieszkamy i żyjemy z przewodniczącą Podlaskiej Okręgowej Izby Architektów Barbarą Sarną oraz prezesem białostockiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich Januszem Grycelem rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Co jest clue białostockiego bałaganu architektonicznego, nieładu architektonicznego, bo wiem, że architekci między sobą zawsze taki konkursik mini prowadzą?
Barbara Sarna: Nieład to jest takie bardzo ogólne sformułowanie.
To co jest cechą charakterystyczną zorganizowanej przestrzeni w Białymstoku?
Barbara Sarna: Myślę, że pewne rzeczy są organizowane, natomiast Białystok tworzony jest taką a nie inną historią. I ta historia determinowała takie działania, takie układy, poza tym - jako architekt - mówię, że dobrzy inwestorzy, to jest też clue ładu przestrzennego.
To jakich mamy, panie Januszu, inwestorów w Białymstoku?
Janusz Grycel: Myślę, że inwestorów mamy wbrew pozorom coraz lepszych. Inwestorzy wzorem rozwiązań i polskich, i europejskich starają się coraz bardziej dbać o ten ład przestrzenny, widzą, że obiekty, które powstają - szczególnie mam na myśli publicznych inwestorów, uczelnie wyższe chociażby - widzę, że to obiekty, które powstają stają się wizytówką ich instytucji, dlatego dbają o ich wyraz architektoniczny.
W Białymstoku trudno jest, bo mieliśmy kiedyś znakomitego inwestora, myślę tutaj o Branickim, który zbudował wielki pałac i to stawia tę poprzeczkę architektoniczną dla Białegostoku bardzo wysoko. Ale jesteśmy miastem, w którym jest gęsta zabudowa, ile się jeszcze da "dostawić", by bez poważnego poszerzenia granic miasta?
Barbara Sarna: Jest to specyfika zabudowy miejskiej, jak sięgniemy w dalsze do tyłu czasy, to prosze spojrzec na kamienice z XVIII i XIX w, jak one były gęsto zabudowywane z oficynami. Rynek dyktuje nam taką, a nie inną gęstość zabudowy. Natomiast pewne zapisy prawa budowlanego i rozporządzeń też próbują bronić jakiś zasad.
Jakieś przestrzenie dla ludzi, trochę oddechu. Białystok coraz bardziej się zagęszcza, mamy już ludzi prawie jak na Śląsku, taką gęstość zaludnienia.
Barbara Sarna: To jest specyfika miasta, miastotwórczość taka.
Ale to oznacza, że dla nas poza parkiem tutaj w centrum miasta brakuje tej przestrzeni, żebyśmy mogli sobie gdzieś wyjść i odetchnąć, bez konieczności patrzenia w okna sąsiadów i tak dalej.
Janusz Grycel: Białystok jest zdecydowanie miastem kompaktowym, szczycimy się tym, że z centrum na poszczególne osiedla możemy bardzo szybko dostać się zarówno samochodem, jak i komunikacją miejską. Wydaje mi się, że wzorem rozwiązań przyjmowanych chociażby w Danii, Holandii - samo centrum powinno być bardziej przestrzenią miejską dla ludzi, mniej może dla właśnie samochodów, ale bardziej dla ludzi poprzez właśnie pewne stopniowe oczywiście włączanie ruchu kołowego. Dobrym przykładem jest Rynek Kościuszki, zamknięcie go, złym z kolei przykładem z kolei, wg mnie, są przejścia podziemne na skrzyżowaniu Alei Piłsudskiego i ul. Sienkiewicza, gdzie ruch pieszy został wpuszczony pod ziemię.
Powinniśmy pod ziemię spuścić samochody, a ludzie na wierzchu powinni sobie spokojnie chodzić, spacerować. Czyli tutaj jest sporo rzeczy jeszcze do zrobienia, ale nie usłyszałem opinii w sprawie poszerzenia granic ewentualnych, bo taki Rzeszów jest o połowę mniejszy, a ma 2 razy większą powierzchnię.
Janusz Grycel: Myślę, że to będzie proces naturalny, wraz ze wzrostem potrzeb budowy budynków, mieszkań, myślę, że te tereny sąsiednie będą urbanizowane.
Ale jeśli ta tendencja sie nie zmieni - myślę tutaj o wychodzeniu ludzi z miasta na obrzeża, tworzenie takich małych osiedli, to nie ma jakiegoś przepisu, nie ma jakiegoś nacisku, który powodowałby, że ci z zewnątrz, te gminy okołomiejskie włączają się do miasta.
Janusz Grycel: Nie takiego przepisu nie ma i znamy taką tendencję rozlewania się miast, gdzie te przedmieścia w sposób niekontrolowany bardzo często się rozrastają. W Białymstoku jeszcze tego przykładów nie mamy aż tak dużo, ale rzeczywiście trzeba w jakiś tam sposób by było próbować zapanować, żeby te przedmieścia były w sposób bardziej zorganizowany budowane, tworzone. Nie tylko, żeby była taka jakoś monofunkcja, monokultura, ale żeby wraz z powstawaniem tych nowych przestrzeni, pojawiały się przestrzenie ogólnodostępne, publiczne. Żeby to nie były takie osiedla, kilometry, setki metrów domków, szeregówek.
Barbara Sarna: Tu sprawy planów miejscowych, w gminach i mieście mogłyby dużo sprawić, bo zapisy w planach mogą być bardzo różnorakie, obowiązujące dla inwestycji i tworzące jakąś przyszłość. Teraz jest nowa ustawa o zawodzie architekt inżynier budownictwa i urbanista i znowu wprowadzają elementy urbanistyki jako ważny element życia architektury.
Tym bardziej, że tworząc plany miejscowe, współpracując z architektami, urbanistami możemy zrobić zapisy, które w sposób bardziej zdecydowany będą kształtowały naszą rzeczywistość.
Wierzy pani w przepisy? Od 2 lat mamy ustawę o ochronie krajobrazu, czyli możemy wpływać na tablice, bilboardy i tak dalej i w tej sprawie nic się nie zmieniło.
Barbara Sarna: My jesteśmy w tych przepisach stale i na okrągło i musimy z nich korzystać. Wiem, że potrafią rygorystyczne rzeczy robić, ale architekci też potrafią w sposób swój interpretować przepisy.
Janusz Grycel: Ja wierzę w tę ustawę - Chociaż by przykład Krakowa, gdzie cały Stary Rynek został parkiem kulturowym, gdzie się tych reklam pozbyto. Jest to chęć włodarzy miejskich, osób odpowiedzialnych. U nas są prace nad wdrożeniem tej ustawy, to wszystko wymaga czasu. Jesteśmy na dobrej drodze, by tego chaosu z centrum miasta się pozbyć.