Radio Białystok | Gość | Katarzyna Heba i Rafał Gawkowski - prezes Fundacji im. Hellen Keller z Gdańska i prezes Podlaskiego Sejmiku Osób z Niepełnosprawnościami
- Nie chcemy litości ani podziwu. Chcemy być traktowani jak każdy inny obywatel - mówią przedstawiciele organizacji osób z niepełnosprawnościami. Wciąż czekają na ustawę o asystencji osobistej, która - jak podkreślają - mogłaby realnie zmienić ich codzienne życie.
Osoby z niepełnosprawnościami czekają na ustawę o asystencji osobistej, bo - jak mówią - pozwoliłaby im ona a większą niezależność. Nie zawsze chcą i nie zawsze mogą prosić o pomoc najbliższych, dlatego możliwość skorzystania ze wsparcia asystenta przy załatwianiu codziennych spraw byłoby dla nich przejawem wolności.
Sprawa jest ważna, bo co prawda w wielu miastach funkcjonują programy asystencji osobistej, ale w praktyce są one zwykle dostępne tylko w dużych ośrodkach, z mocno ograniczonym limitem godzin wsparcia i nie mają charakteru trwałego.
O tym, jak ważne jest takie rozwiązanie, dlaczego obecne programy są niewystarczające i z jakimi problemami wciąż mierzą się osoby z niepełnosprawnościami - mówili w Rozmowie Dnia Katarzyna Heba, prezes Fundacji im. Helen Keller z Gdańska, oraz Rafał Gawkowski, prezes Podlaskiego Sejmiku Osób z Niepełnosprawnościami. Rozmawiał Ryszard Minko.
Niezależność dzięki wsparciu
- Osoby z niepełnosprawnościami chcą prowadzić niezależne życie. Chcą być jak najbardziej, na tyle, na ile jest to możliwe, samodzielne, a taką niezależność i samodzielność daje wsparcie asystenta osobistego osoby z niepełnosprawnościami - mówiła Katarzyna Heba.
Jak podkreślała, rola asystenta jest nieoceniona w codziennym funkcjonowaniu.
Mogą z asystentem pójść na zakupy, do teatru, na spacer. Nie zawsze chcemy prosić rodzinę, nie zawsze mamy taką możliwość, a taka osoba bardzo często jest po prostu niezbędna, żeby można było funkcjonować tak jak każdy inny obywatel - dodała.
W wielu miastach działają obecnie programy asystenckie, ale - jak zaznacza Katarzyna Heba - nie jest to rozwiązanie stałe.
Na razie funkcjonujemy na zasadzie programów asystenckich i samorządy otrzymują finansowanie z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Startują w konkursach ogłaszanych w różnych miastach. Każdy samorząd rozwiązuje to wedle własnych możliwości, potrzeb i pomysłów - tłumaczyła.
Problemem jest to, że mniejsze gminy często w ogóle nie przystępują do takich programów. - Czasami w mniejszych samorządach włodarze nawet nie wiedzą, że takie możliwości istnieją, więc nie ubiegają się o te programy. A one są naprawdę ważne, bo o ile na terenach dużych miast nie jest idealnie, to na terenach wiejskich sytuacja osób z niepełnosprawnościami jest bardzo trudna - mówiła prezes Fundacji.
Ustawa o asystencji osobistej ma wprowadzić jednolite zasady w całym kraju i zapewnić stałe finansowanie. - Będzie to systemowe rozwiązanie, które będzie obowiązywało w całym kraju. Oczywiście będą pewne ograniczenia ze względu na wiek czy liczbę punktów, które się otrzyma, ale najważniejsze, że każda osoba w Polsce, niezależnie od miejsca zamieszkania, będzie mogła skorzystać z takiego wsparcia - podkreśliła Katarzyna Heba.
Bariery wciąż istnieją
Rafał Gawkowski zwrócił uwagę, że choć w ostatnich latach poprawiła się dostępność przestrzeni publicznej, to wciąż nie brakuje barier.
Jeżeli chodzi o bariery architektoniczne, to dalej trochę z nimi walczymy, dalej tłumaczymy sens idei ustawy o zapewnieniu dostępności osobom ze szczególnymi potrzebami. Sytuacja się poprawia, niemniej jednak organizacje mówią, że jest przede wszystkim ciągły brak stałego finansowania różnych projektów - powiedział.
Stałego wsparcia brakuje zwłaszcza w obszarze rehabilitacji społecznej i zawodowej. - Nawet jeżeli ktoś pójdzie do pracy, nie ma gwarancji, że ta praca będzie stała. Trenerzy pracy, którzy pomagają w tych pierwszych dniach, też nie zawsze mają zapewnione finansowanie, bo potrzeby są większe niż środki - dodał Rafał Gawkowski.
Trudności na rynku pracy
Zdaniem Rafała Gawkowskiego, mimo rosnącej świadomości, osoby z niepełnosprawnościami wciąż napotykają bariery w zatrudnieniu.
Najtrudniej mają osoby z dysfunkcją wzroku, osoby, które chorują na epilepsję oraz osoby z niepełnosprawnością intelektualną. Te grupy mają najtrudniej w znalezieniu wymarzonej pracy, pomimo że nowoczesne technologie są coraz bardziej dostępne i środki finansowe z PFRON czy innych instytucji są także większe - podkreślił.
Część pracodawców wciąż obawia się zatrudniania takich osób.
Boją się, że to będą pracownicy mniej wydajni, będą częściej chorować, a tak naprawdę nie zawsze tak jest. My też chorujemy, mamy rodziny, czasem zwolnienie, ale jesteśmy tacy sami jak inni - zaznaczył.
Katarzyna Heba zwróciła uwagę, że przepisy mogą zniechęcać część pracodawców. - Osoba z niepełnosprawnościami ma prawo do dłuższego urlopu wypoczynkowego. To też może być dla pracodawcy zniechęcające - mówiła.
Bariery mentalne trudniejsze niż architektoniczne
Problemem pozostaje też mentalność - zarówno wśród pracodawców, jak i zespołów pracowniczych.
Czasami wśród pracowników pojawia się pytanie: czemu ta osoba dostaje tyle samo, co ja, a pracuje godzinę krócej? Nie ma edukacji w tym zakresie, często brak przygotowania zespołów do współpracy z osobą z niepełnosprawnością - zaznaczył Rafał Gawkowski.
Zdaniem Katarzyny Heby, przygotowanie powinno dotyczyć obu stron. - Ważne jest, aby osobę z niepełnosprawnością też przygotować, że będzie pracowała w zespole. Nie ma ulg poza tymi ustawowymi, ale jest pracownikiem i musi wykonywać swoje obowiązki tak jak każda inna osoba - podkreśliła.
"Nie chcemy litości - chcemy normalności"
W ocenie gości Rozmowy Dnia coraz więcej zmienia się na lepsze.
Jest coraz więcej kampanii społecznych. Ja sam na uczelni mówię studentom, że osoby niepełnosprawne są takie same jak my. Nie ma świata niewidomych, świata osób niepełnosprawnych. Jest jeden wspólny świat i należy go tak samo traktować - mówił Gawkowski.
A czego oczekują osoby z niepełnosprawnościami od innych? - Zawsze warto zapytać, czy pomóc i jak pomóc. Jeżeli ktoś nie chce tej pomocy, to jej nie udzielajmy. Ale jeżeli potrzebuje, to osoba z niepełnosprawnością też musi potrafić o nią poprosić. My po prostu nie chcemy ani podziwiania, ani litości. Chcemy środka. Chcemy być traktowani tak jak każda inna osoba, która w tym kraju płaci podatki i jest obywatelem - podsumowała Katarzyna Heba.