Radio Białystok | Gość | prof. Robert Ciborowski - rektor Uniwersytetu w Białymstoku
"Ludzie powinni studiować to, co się im rzeczywiście podoba i w ogóle nie brać pod uwagę tego, czy za 5, 10 lat ten kierunek będzie na tyle popularny, że znajdziemy pracę. Świat jest tak dynamiczny, że nie wiemy, co będzie za rok. Może się okazać, że będą to zawody czy kierunki studiów, o których dzisiaj nie mamy zupełnie pojęcia."
Nowy rok akademicki rozpoczyna dziś największa uczelnia publiczna w regionie – Uniwersytet w Białymstoku. To będzie jubileuszowa, bo 25. inauguracja. Jak przebiegła rekrutacja, jak będzie wyglądać nauczanie w czasie pandemii i czy uczelnia będzie miała patrona? M.in. o tym z rektorem uczelni profesorem Robertem Ciborowskim rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Jak będzie wyglądał ten rok akademicki, jeszcze w pandemicznej rzeczywistości? W przeważającej części to będzie stacjonarne nauczanie?
prof. Robert Ciborowski: Powiedziałbym tak, że 90% będą to zajęcia stacjonarne, 10% zajęcia zdalne — na razie. Co będzie dalej, to oczywiście zobaczymy, ale będziemy się starali utrzymać jak najwięcej zajęć stacjonarnych, bo uważam, że to, co mieliśmy przez półtora roku, to jednak był czas stracony. Pamiętajmy, że studia to nie tylko pozyskiwanie wiedzy, ale to jest nabywanie szeregu różnych umiejętności, kompetencji humanistycznych, społecznych, to jest kwestia, spotkań, dyskusji, argumentowania, tworzenia pewnych wspólnot — tego wszystkiego nie ma, jeśli prowadzimy zajęcia w sposób zdalny. Zatem za wszelką cenę będziemy próbowali utrzymać te zajęcia stacjonarne.
W tym roku na Uniwersytet w Białymstoku zgłosiło się ponad 5 tysięcy osób. Przyjęliście mniej niż połowę. To satysfakcjonująca liczba?
Nie do końca, aczkolwiek rozumiemy pewne tendencje, które są widoczne właściwie we wszystkich uczelniach w Polsce. To znaczy, o ile patrzymy na pierwszy stopień studiów, czyli te studia trzyletnie, które kończą się nie licencjatem, to tu nie widać wielkiej zmiany, mniej więcej liczba chętnych jest podobna, nawet na niektórych kierunkach troszeczkę większa. Natomiast widać ewidentnie tendencję do spadku zainteresowania studiami drugiego stopnia, czyli studiami magisterskimi i to już jest widoczne od kilku lat. Dodatkowo jeśli dodamy jeszcze ten niż demograficzny, z którym ciągle się borykamy, to widzimy, że studia drugiego stopnia stają się mniej interesujące. Pewnie będziemy powoli się upodabniać do uniwersytetów europejskich, gdzie właściwie po pierwszym stopniu studenci kończą zainteresowanie studiami i na drugi stopień idą już ci, którzy mają w perspektywie chęć pracy naukowej, czy też studiów doktoranckich. Nie za bardzo przejmujemy się tym, że ta tendencja jest, jaka jest, bo po prostu jest ona tendencją ogólnoeuropejską i musimy po prostu przyjąć ją do wiadomości.
Hitem tegorocznej rekrutacji okazała się ekonomia. Tymczasem według jednego z raportów opublikowanego na stronie barometrzawodów.pl, właśnie ekonomia jest pierwszym kierunkiem studiów, po którym trudno znaleźć pracę. Pan też jest ekonomistą, pan się uśmiecha. Wydawało się, że to jest gwarancja zatrudnienia, ale może się okazać, że kształcie osoby, które potem będą bezrobotne albo będą pracować niezgodnie z wykształceniem, preferencjami, może na kasie w jakimś supermarkecie.
Do tego też jest czasem potrzebne wykształcenie ekonomiczne. Natomiast ja się uśmiecham, dlatego, że liczba absolwentów ekonomii w ostatnich 30 latach była tak olbrzymia i jakoś nie mają oni problemów na rynku pracy, moim zdaniem.
Mówi się teraz o nadprodukcji.
Pewnie tak, pewnie w niektórych obszarach być może jest tego za dużo, natomiast studia ekonomiczne są na tyle elastyczne, że wybór możliwości pracy jest dużo większy, niż po szeregu innych kierunkach. Ja zawsze uważam, że ludzie powinni studiować to, co im rzeczywiście się podoba i w ogóle nie brać pod uwagę tego czy za 5, 10 lat ten kierunek będzie na tyle popularny, że znajdziemy pracę. Świat jest tak dynamiczny...
Wbrew temu co mówią specjaliści, doradcy zawodowi, że jednak trzeba patrzeć?
Jeśli oni wiedzą, co będzie za 5 lat, to świetnie. Natomiast tak wiele rzeczy się zmienia, że my na dobrą sprawę nie wiemy, co będzie popularne za rok, a za 5 czy 10 lat może się okazać, że będą to zawody czy kierunki studiów, o których dzisiaj nie mamy zupełnie pojęcia. Jeśli człowiek coś robi dobrze czy bardzo dobrze, to praca go znajdzie, on nie musi szukać pracy.
Z tą ekonomią jestem rzeczywiście gotowa się z panem zgodzić, ale filozofia, pedagogika, kulturoznawstwo — to też są kierunki, po których trudno o znalezienie dobrze płatnej pracy, też odniosę się do tego barometru zawodów.
My nie patrzymy na to w kategoriach, że jak ktoś kończy filozofię, to ma zostać filozofem. Rzeczywiście, miejsc pracy dla filozofa sensu stricto jest pewnie mało, ale filozofia jest takim kierunkiem, która naprawdę daje tyle umiejętności humanistycznych i społecznych dla młodych ludzi, że oni sobie znajdą pracę w zupełnie innych miejscach, bo to nie jest kwestia zawężania tego, co my umiemy, tylko właśnie nabywania tych zdecydowanie szerszych kompetencji.
I kulturoznawcy też?
Oczywiście, że tak. Jeśli coś robimy bardzo dobrze, mamy szereg różnych umiejętności, które w danym zawodzie są potrzebne, to może się okazać, że te kierunki, które my uważamy za niszowe, wcale takimi nie są. Steve Jobs powiedział, że on tworzy produkty, ale żeby te produkty dotarły do ludzi, to on potrzebuje humanistów, ludzi z nauk społecznych, nawet tych, którzy umiejętnie językowo napiszą instrukcje do tego. W tej chwili te kompetencje, umiejętności i wykształcenia zachodzą za siebie, one się mieszają, stają się swego rodzaju interdyscyplinarnymi konglomeratami, które później są potrzebne z racji charakteru firm, przedsiębiorstw i instytucji, które funkcjonują na rynkach, to jest zdecydowanie szersze, niż nam się wydaje.
Czyli kierujemy się pasją, zainteresowaniami?
Pasja, umiejętności, znalezienie tego czegoś, co nas interesuje, dla czego chcielibyśmy poświęcić swój czas, umiejętności, wiedzę, sposób funkcjonowania. Jeśli to wszystko posiądziemy to praca nas znajdzie, a nie my pracę.
Uniwersytet w Białymstoku cały czas ewoluuje, rozwija się, ale są jeszcze takie kłopotliwe kwestie, myślę tutaj na przykład o Domu Partii przy ulicy Liniarskiego. Pojawiły się jakieś szanse na sprzedaż tej kłopotliwej budowli?
Ze sprzedażą tego budynku nigdy nie było problemów, tylko był problem z budową nowego. W tej chwili podpisaliśmy już z Ministerstwem Edukacji i Nauki umowę na budowę humanistyki. Zatem za trzy, cztery lata wszystkie kierunki z Domu Partii znajdą się już w kampusie.
A co z Domem Partii?
Idzie do sprzedaży. Już w tej chwili możemy go sprzedawać dlatego, że mamy zapewnione miejsce.
Są chętni?
Tak, są. Budynek Domu Partii i ten, który jest po przeciwnej stronie, czyli neofilologia, to są budynki o dużym zainteresowaniu.
Co z patronem uczelni? Długo jeszcze będzie sam Uniwersytet w Białymstoku, bez imienia?
Senat Uniwersytetu w Białymstoku na ostatnim swoim posiedzeniu w zeszłym tygodniu z czterech kandydatów wybrał dwóch: Ludwika Zamenhofa i Zygmunta Augusta. Kolejny senat, październikowy, będzie się zastanawiał czy jeden z tych dwóch może zostać patronem. Oczywiście wchodzi w grę jeszcze trzecia opcja, czyli nie wybierzemy patrona, ale ciągle nad tym pracujemy, ciągle o tym dyskutujemy.
Na jubileusz przydałby się patron.
Też tak uważam, natomiast nie chcę tu narzucać swojego spojrzenia na to, bo jednak Uniwersytet jest wspólnotą i wydaje mi się, że cała społeczność powinna być przekonana, że ten patron jest nam potrzebny i że ta właśnie osoba powinna być tym patronem. Za miesiąc będziemy wiedzieć, czy ten patron będzie, powinien być.
Mamy teraz 25. jubileuszową inaugurację. Co pan uważa za największe osiągnięcie tej uczelni, co za największą porażkę?
Nie ma porażek. Uczenia się rozwija, ma znakomitych ludzi, bo największym sukcesem uczelni jest zawsze człowiek. Mamy coraz większą grupę ludzi, którzy na sukces Uniwersytetu pracują, którzy zdobywają stopnie, tytuły, rozwijają naukę, dydaktykę, to jest siła uczelni. I póki będziemy mieli takich znakomitych ludzi, zdeterminowanych, z pasją, z chęcią do pracy na uczelni, to Uniwersytet będzie się rozwijał.
A największy sukces?
To właśnie ludzie, ale również proszę pamiętać, że zaczynaliśmy kiedyś od niewielkiego Uniwersytetu rozrzuconego w różnych miejscach w mieście, gdzie warunki do pracy i studiowania były gorzej niż złe. Dzisiaj mamy przepiękny kampus, gdzie przyjeżdżają ludzie z Europy czy ze świata, i są zachwyceni, są w szoku, że w takim miejscu jak Białystok jest coś takiego, gdzie jest miejsce w naukach ścisłych, bo na razie to są nauki ścisłe, ale zaraz będą humaniści, nauki społeczne, że mamy 21 wiek, mamy sprzęt, mamy ludzi, którzy mogą pracować w warunkach porównywalnych do całego świata. I to jest również sukces. Ludzie w połączeniu z tym naszym rozwojem infrastrukturalnym to jest siła uczelni.
Czego by pan sobie jeszcze życzył z okazji jubileuszu?
Żeby zamknąć pewne kwestie związane, chociażby z kampusem. Wygląda to dobrze i mam nadzieję, że w tym roku szereg jeszcze takich działań podejmiemy i z okazji 25-lecia będziemy mogli powiedzieć, że na przykład kwestia przeprowadzki uczelni w przeciągu paru lat do kampusu jest zrealizowana.
Niech się spełni. Bardzo dziękuję za rozmowę.
Dziękuję bardzo i miejmy nadzieję, że się uda.