Radio Białystok | Gość | Artur Modrzejewski - z Uniwersytetu w Białymstoku
To jest problem tej ustawy, że jest dosyć dużo rzeczy, które są z różnych historii pozbierane, wrzucone pod jeden tytuł, połączone, pomieszane - ocenia ustawę o zmianach w ordynacji wyborczej dr Artur Modrzejewski.
Wprowadzenie dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz zmiany m.in. w sposobie liczenia głosów zaproponował w ubiegłym tygodniu PiS. Złożone zostały w tej sprawie odpowiednie projekty Sejmie. O propozycjach tych z dr. Arturem Modrzejewskim z Uniwersytetu w Białymstoku rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Propozycje dotyczące dwukadencyjności już od dłuższego czasu były w obiegu politycznym, najbardziej kontrowersyjną propozycją było to, żeby zatrzymać się na owej dwukadencyjności, ale liczonej nawet wstecz. Teraz politycy PiS się z tego wycofali i będzie dwukadencyjność, ale od nowych wyborów w 2018 roku.
Artur Modrzejewski: Generalnie w moim przekonaniu trzeba ocenić pozytywnie pomysł tego, że nie robimy tego wstecz, a robimy to do przodu. Aczkolwiek trzeba zwrócić uwagę, że w uzasadnieniu projektu ustawy wskazane jest wyraźnie - liczymy to do przodu, ale z przepisów przejściowych już można wyczytać zupełnie co innego. Tam zabawa przecinkami polega na tym, że można to interpretować od 2014 roku. To miejmy nadzieję że zostanie zmienione na etapie prac legislacyjnych.
Sam zaś pomysł tego, by ograniczać liczbę tych kadencji do dwóch - są plusy dodatnie i ujemne. Tutaj należy zwrócić uwagę na to, że na pewno taką pozytywną rzeczą jest to, że faktycznie ta zbyt duża liczba kadencji wpływa na to, że pojawiają się różnego rodzaju pomysły, by nadużywać władzy. Znany jest taki przykład w Polsce, gdzie jeden z włodarzy wręczył spore premie swoim pracownikom w urzędzie, by później ci przekazali je na rzecz jego kampanii wyborczej. Z drugiej strony i akurat jestem zwolennikiem tego, by to społeczeństwo wybierało tego, kogo chce do sprawowania władzy.
Ale są różne sposoby manipulowania, wpływania na opinię publiczną, kupowania głosów, które dają taki a nie inny wynik.
Ale czy powinniśmy wpływać na to poprzez zmianę prawa i ograniczenie liczby kadencji, czy też powinniśmy tworzyć takie mechanizmy, które powodowałyby kontrolę, ograniczenie tego rodzaju nadużyć?
W tych propozycjach też są organizmy kontrolne, np. co roku debata na temat samorządności.
Te mechanizmy kontrolne są jak najbardziej pozytywne i generalnie to jest wydźwięk taki, że ma być to debata dla społeczeństwa, dla ludności. W uzasadnieniu ustawy jest wskazane, że nie będzie negatywnych skutków takiej debaty, to jest tylko kwestia dla społeczeństwa, żeby wiedziało w jaki sposób gmina jest zarządzana. I to jest mechanizm kontroli, partycypacji społecznej i to jak najbardziej trzeba ocenić pozytywnie.
Moim zdaniem ludzie powinni sami decydować o tym kogo chcą wybierać, ile ta osoba powinna sprawować kadencji. Obawiam się jednej rzeczy - mianowicie takiej, że jeśli my wprowadzimy tę dwukadencyjność, to czy nie okaże się, że po pierwsze - nie likwidujemy patologii, bo pod koniec tej drugiej kadencji ta osoba sprawującą funkcję wójta, burmistrza, prezydenta będzie chciała jak najwięcej zagarnąć dla siebie, jak najwięcej wykorzystać, wycisnąć jak cytrynę tę drugą drugą kadencję, po drugie - czy nie spowoduje to tego, że osoby które rzeczywiście są zaangażowanymi samorządowcami, liderami, one nie będą się angażowały w samorząd, dlatego że dwie kadencje i co później? Jaka jest rola tej osoby, gdzie ona się znajdzie w życiu zawodowym?
Może to wpłynie ożywczo na życie partyjne, ci którzy się sprawdzili w samorządach będą aktywnie wykorzystywani przez organizacje polityczne i społeczne.
I teraz z drugiej strony - czy to nie spowoduje tego, że ta osoba wiedząc, że jej racją bytu polityczną jest sprawowanie tych dwóch kadencji, nie będzie chciała wykorzystać tego nie na rzecz społeczności lokalnej, a na rzecz tego, żeby pokazać się liderowi politycznemu - że ja chcę zbudować kapitał polityczny, że ja chcę być posłem, senatorem, a nie działam na rzecz społeczności lokalnej. Wydaje się, że można tutaj za każdym razem odbić piłeczkę w drugą stronę, nie jest to wszystko klarowne, proste i jednoznaczne.
Likwidacja jednomandatowych okręgów wyborczych też jest to jest w projekcie.
Likwidacja jednomandatowych okręgów wyborczych, to jest w przypadku gmin do 20 tysięcy mieszkańców dosyć spory, moim zdaniem, problem. Dlatego, że do tej pory kiedy mieliśmy na tym poziomie ordynację większościową i sposób wyboru większościowy, to należy zwrócić uwagę, że wybierane były najczęściej te lokalne komitety wyborcze, a nie partie polityczne.
I nagle budujemy taki system, który właśnie szczególnie na poziomie tych małych społeczności lokalnych, powoduje że jednak partie polityczne będą mimo wszystko premiowane, jeśli chodzi o sposób wyboru. Małe, lokalne komitety wyborcze nie nazbierają często aż tak dużej liczby kandydatów, bo tam są ograniczenia dotyczące liczby osób wpisanych na listę, powiększana ta liczba osób, mało tego komitet wyborczy nie będzie w stanie zebrać takiej liczby głosów, by przekroczyć określony punkt wyborczy, pomimo tego że my głosujemy na przykład na określoną osobę, na lidera.
To wszystko jest opakowane pod tym kątem, że zmieniamy sposób wyboru dlatego, żeby wręcz pokazać preferencje wyborcze wyborców na poziomie lokalnym. Niekoniecznie wydaje mi się, że na poziomie tej gminy, małej do 20 000 mieszkańców jest to istotne, tam istotne jest to w jaki sposób ten "Kowalski" angażuje się w życie społeczności lokalnej, w jaki sposób jest znany przez ludzi, w jaki sposób ludzie wiedzą, że będzie wykonywał swoje zadanie, jako radny, w związku z tym tutaj to jest istotne.
Z niewątpliwych pozytywów, to wprowadzenie obowiązkowego budżetu obywatelskiego.
To jest problem trochę tej ustawy, że to jest dosyć dużo takich rzeczy, które są z różnych historii pozbierane, wrzucone pod nazwę, pod jeden tytuł, połączone, pomieszane. W związku z tym to są zmiany kilku regulacji prawnych de facto, pod nazwą jednej ustawy.
Plusy moim zdaniem zdecydowane to są kwestie na przykład budżetu partycypacyjnego, gdzie jest obowiązkowy taki budżet na poziomie gminy, powiatu, województwa. Plusem niewątpliwym w moim przekonaniu jest inicjatywa obywatelska, oczywiście można później w szczegółach analizować, że może to być tak, że ludzie będą zasypywali może czasami kuriozalnymi propozycjami, ale nie zmienia to faktu, że angażuje społeczeństwo, daje możliwość w jaki sposób artykulacji potrzeb. Plusem są kwestie techniczne często, które do tej pory były przedmiotem statutów, typu kluby radnych, typu uprawnienia radnych, podniesienie poziomu tych uprawnień, bo radny powinien wiedzieć jak sprawuje swój mandat. I to jak najbardziej należy ocenić w moim przekonaniu pozytywnie.
Rządzący są bardzo konsekwentni i chcą odebrać sporą władzę sędziom, którą do tej pory mieli i między innymi ta zmiana ma być także w Państwowej Komisji Wyborczej, sposób wyboru członków owej komisji będzie zmieniany.
Zawsze to jest kwestia tego, jak się to ujmie. Czy to jest odebranie władzy sędziom czy też zaburzenie trójpodziału władzy. Ja raczej bym powiedział, że to jest zaburzenie trójpodziału władzy niż odebranie władzy sędziom.
Pan doktor, jeśli zrobi habilitację, będzie mógł być członkiem Państwowej Komisji Wyborczej.
Nie o to chodzi co kto może, tylko o to jak działa system. W systemie faktycznie założenie było takie, że PKW składa się z sędziów NSA, Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego, jako ten organ niezależny do kontroli wyborów, które to wybory przecież wyłaniają władzę, inną władzę - ustawodawczą. W związku z tym, jeśli zmieniamy zasady wyboru członków PKW i zachowujemy sędziów, po jednym, Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, a resztę dobieramy spośród przedstawicieli Sejmu, nieważne czy to są z partii rządzącej czy z opozycji, to już jednak moim przekonaniu, jest zaburzenie trójpodziału władzy, pomimo tego nawet, że projektodawca wskazał, że te osoby wybierane spośród przedstawicieli Sejmu mają być osobami, które mogłyby sprawować funkcję sędziego. Ale to nie chodzi o kwestie tytułów, tylko chodzi o to w jaki sposób wybierany był skład tego organu i kto wchodzi w skład tego.