Radio Białystok | Gość | Filip Chodkiewicz - przewodniczący rady miejskiej w Augustowie
Nie przewiduję takiej sytuacji aby był naszym kandydatem w kolejnych wyborach. - Tak o burmistrz Augustowa Wojciechu Waluliku mówi przewodniczący rady miejskiej w Augustowie Filip Chodkiewicz.
Niemal nie ma tygodnia, aby z Augustowa nie napływały jakieś niepokojące informacje. Urzędniczka zarzuca burmistrzowi Wojciechowi Walulikowi mobbing i molestowanie. Śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura.
Burmistrz zwolnił z pracy swojego zastępcę oraz urzędowego prawnika. CBA poprosiło o przekazanie dokumentów dotyczących jednego z przetargów, który wygrał ojciec radnego.
O tym, co się dzieje w Augustowie, z przewodniczącym rady miejskiej - Filipem Chodkiewiczem rozmawia Tomasz Kubaszewski.
Tomasz Kubaszewski: 3 lata temu, kiedy wybory wygrało apolityczne, pełne stosunkowo młodych i dynamicznych ludzi ugrupowanie "Nasze miasto" wydawało się, że przed Augustowem otwierają się zupełnie nowe perspektywy. Tymczasem burmistrzem interesuje się prokuratura, a o udostępnienie części dokumentów wystąpiło CBA.
Czy nadziei, jakie augustowianie wiązali z reprezentowanym, także przez Pana ugrupowaniem, mogą się nie spełnić?
Filip Chodkiewicz: Te nadzieje, w dużej części, już się spełniły, więc obawy o to, że się nie spełnią - już na starcie mogę określić, jako nieprawdziwe. My jesteśmy w o tyle dobrej sytuacji, że większość naszego programu już jest zrealizowana. Mógłbym tutaj wymieniać, począwszy od budowy dróg, od komitetów, poprzez zmiany w różnych sferach działania miasta.
Mam wrażenie, że wyprowadzamy miasto na prostą i spore sukcesy już na koncie mamy.
A co z tymi relacjami z burmistrzem? Te relacje, części radnych, zaczęły psuć się zanim jeszcze pojawiła się głośna ostatnio - sprawa prokuratorska.
Tu należy rozgraniczyć dwie sprawy. Przede wszystkim patrząc na samorząd i na kształt ustawy o samorządzie gminnym, można stwierdzić, że wręcz z definicji - wpisana jest pewna szorstka przyjaźń między większością w radzie a burmistrzem. Te kompetencje między władzą wykonawczą a uchwałodawczą są podzielone w ten sposób, że tam często iskrzy i po prostu musi iskrzyć. Tak to jest skonstruowane.
My sobie zdawaliśmy z tego sobie sprawę już przed wyborami, zresztą rozmawialiśmy o tym z naszym kandydatem na burmistrza, który tym burmistrzem został.
Te relacje faktycznie w pewnym momencie zaczęły się psuć i tutaj ja rozumiem, że rumieńców sprawa nabiera jak się pojawiają zarzuty prokuratorskie i tego typu tematy, które są najbardziej nośne i o nich się rozmawia. Natomiast faktycznie - my oczekiwaliśmy od burmistrza po prostu tego, na co się umówiliśmy startując w wyborach, czyli efektywnej pracy nad realizacją naszego programu.
A rozumiem, że ta praca nie była efektywna?
Mamy pewne zastrzeżenia, co do tej pracy. Artykułują je zresztą radni na sesjach, to nie jest żadną tajemnicą. Mówimy o tym otwarcie, bo to się należy mieszkańcom.
Chcielibyśmy, żeby pewne sprawy szybciej szły naprzód, żebyśmy mogli cały nasz program zrealizować w tej kadencji, tak, żebyśmy mogli stanąć przed mieszkańcami i powiedzieć: spójrzcie, jednak można. Oto po 4 latach kadencji zrealizowaliśmy wszystko o czym rozmawialiśmy.
Czy jednym z powodów tego, że zaczęło iskrzyć między państwem a burmistrzem nie było to, że pojawiły się takie zarzuty, że burmistrz za bardzo zbliżył się do PiS-u?
Nie wiem czyje to były zarzuty. My trochę wyrywamy się temu schematycznemu myśleniu. Otóż jesteśmy ugrupowaniem bezpartyjnym i obywatelskim i w naszym przypadku nie działa ten zwykły, standardowy, polityczny podział na partię A, partię B, partię C.
My jesteśmy zdania, że trzeba pracować z każdym. Tam, gdzie jest merytoryczna praca, tam gdzie się skupiamy na rozwoju miasta, tam - myślę, idzie dobrze. Nie potrzebne nam są polityczne waśni i spory i ja stroniłbym od tego jak najmocniej. My jesteśmy od tego, żeby rozwijać Augustów i na tym się skupiamy od początku.
Czy Państwo domagając się dzisiaj dymisji burmistrza nie wybiegają za bardzo w przyszłość? Chodzi o to, że o winie czy niewinności danej osoby w Polsce decydują przecież sądy.
Takie było stanowisko naszego klubu, że wezwaliśmy burmistrza do tego, żeby rozważył złożenie urzędu. Argumentem przemawiającym za tym nie było w żadnym razie osądzanie. My nie jesteśmy sądem i nie chcemy tutaj wydawać wyroków - broń Boże. Żadne słowa nie padły, które by się w tę stronę zbliżały. I nie chcemy nawet rozważać tych kwestii - niech się tym zajmuje prokuratura i odpowiednie służby.
Natomiast ta sytuacja, zauważamy, że wpływa na pracę urzędu. Nam zależy na tym, żeby przede wszystkim zachować stabilną sytuację w mieście i urzędzie, aby uniknąć perturbacji. Teraz zdarzają się sytuacje, które nasuwają wątpliwość, czy burmistrz jest w stanie stabilnie wykonywać swoją pracę.
Pojawił się prywatny prawnik burmistrza na sesji, który odpowiadał na interpelacje radnych. Pytany o to kim jest i kogo reprezentuje stwierdził, że nie reprezentuje burmistrza tylko reprezentuje prywatnie Wojciecha Walulika, a wiemy, że kilka dni później został zatrudniony w urzędzie.
Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że za rok, kiedy będą się odbywały wybory samorządowe prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy burmistrza Walulika nie będzie.
Czy to oznacza, że może on być kandydatem Państwa ugrupowania na stanowisko burmistrza za rok?
Byłaby to daleko idąca przewrotność, gdybyśmy teraz wzywali burmistrza do ustąpienia z urzędu, a jednocześnie planowali wystawiać go w kolejnych wyborach. My z Panem burmistrzem umówiliśmy się na początku kampanii 3 lata temu, że będzie naszym kandydatem, że wpisze się w nasz program i będzie go realizował.
Nie przewiduję takiej sytuacji aby był naszym kandydatem w kolejnych wyborach.
A może wiadomo, kto? Np. Filip Chodkiewicz?
Ja jestem o to bardzo często pytany i za każdym razem odpowiadam, że nie mam takiego planu, a jako, że jesteśmy ugrupowaniem obywatelskim i niezależnym, to tak na prawdę pracujemy trybem ciągłym, bez takiego szarpania się: kampania, później sprawowanie władzy i kolejna kampania.
My mamy bardzo szerokie zaplecze. Z nami jest bardzo wielu mieszkańców Augustowa. Nie jesteśmy wąską grupą. W przeciwieństwie do partyjnych ruchów, jesteśmy szerokim ruchem obywatelskim i myślę, że nie będziemy mieli żadnego problemu, żeby móc spośród siebie wybrać naprawdę fantastycznego kandydata.
Ale do końca tej kadencji jeszcze rok. Trzeba jakoś przetrwać. Czy Augustowowi nie grozi teraz przypadkiem podobny paraliż jaki ma miejsce w Sejnach, gdzie burmistrz i radni znaczną część swojej energii poświęcają robieniu sobie na złość, a nie rozwiązywaniu problemów mieszkańców?
Nie znam tak dokładnie sytuacji Sejn. Wiem, że tam faktycznie burmistrz ma dość ciężko z radą i musi bardzo się gimnastykować, żeby faktycznie miasto z problemów wyciągać, ale jakoś mu to wychodzi.
Natomiast, jeśli chodzi o Augustów, nie obawiałbym się tutaj awantury. Tzn. my czujemy obawę czy burmistrz w sytuacji, w której jest prokuratura i jest CBA, są jacyś prawnicy wokół niego, nieformalni doradcy, jest pewna nerwowość, czy burmistrz poradzi sobie z panowaniem nad urzędem. To jest nasza obawa.
Natomiast jeśli chodzi o ewentualną polityczną awanturę, to my stoimy na straży tego, żeby jednak nie zajmować się awanturnictwem. Nie eskalować żadnego konfliktu, tylko pilnować spokojnie tego, żeby sprawy miasta szły do przodu. I naprawdę proszę te słowa traktować poważnie. My do tego podchodzimy z dużą odpowiedzialnością.
Nasz klub rozmawia z innymi klubami. Jesteśmy w stałej relacji i z radnymi Platformy, i z radnymi PiS-u. Próbujemy to wszystko tak koordynować, żeby naprawdę żaden uszczerbek miasta nie spotkał z powodu kłopotów Pana burmistrza.