Radio Białystok | Gość | Jarosław Gowin - minister nauki i szkolnictwa wyższego, wicepremier
Nakłady na szkolnictwo wyższe będą rosły także w kolejnych latach - obiecał w Łomży minister nauki i szkolnictwa wyższego, wicepremier Jarosław Gowin.
Jarosław Gowin poinformował, że rząd na swoim ostatnim posiedzeniu odrzucił pomysł zamrożenia w budżecie wzrostu nakładów na służbę zdrowia i szkolnictwo wyższe. A informację tę przekazał podczas obchodów 15 rocznicy utworzenia w Łomży Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości.
Nie tylko o tej rocznicy rozmawiał z nim Adam Dąbrowski.
Fragment rozmowy:
Adam Dąbrowski: Panie premierze, pytać w 15. urodziny czy było warto jest lekkim absurdem. To może zapytam, dlaczego było warto?
Jarosław Gowin: Dlatego, że dobre uczelnie zawodowe, a uczelnia łomżyńska należy do najlepszych, są taką regionalną kuźnią kadr dla wielu młodych osób, pochodzących z tych mniej zamożnych rodzin. To jest często jedyna szansa na skończenie studiów i to studiów na wysokim poziomie. Natomiast z punktu widzenia społeczności lokalnej, nie tylko społeczności Łomży, myślę, że całego regionu podlaskiego, uczelnia buduje zarówno prestiż, jak i jest źródłem emanacji rozmaitych idei rozwojowych. Jestem przekonany, że ta inicjatywa sprzed 15 lat dobrze przysłuży się Łomży, Podlasiu i Polsce.
A jednocześnie to jest jedyny namacalny dowód tego co obiecywano nam wówczas, kiedy nadchodziła reforma administracyjna. M.in. miały powstać uczelnie, uczelnie powstały i właściwie chyba tylko to zostało jako rzeczywista wartość.
Wraz z moimi współpracownikami, przede wszystkim z panią minister Jadwigą Emilewicz ogłosiłem program mojego ugrupowania Porozumienia adresowany do miast. I to nie do tych miast, które rozwijają się wspaniale, bo są wielkimi wojewódzkimi metropoliami, tylko właśnie do miast średnich i mniejszych, w szczególności do byłych miast wojewódzkich. Naukowcy piszą że tracą te miasta funkcje społeczno-gospodarcze. Uczelnie zawodowe były jakąś skromną formą rekompensaty za utratę funkcji miast wojewódzkich, natomiast teraz przyszła faza, że trzeba przygotować nowy program rozwoju dla tego typu miast jak Łomża, jak Suwałki, jak Chełm czy Kalisz.
Co w takim razie dla takich miast? Uczelnie już mamy, infrastrukturę właściwie wystarczającą, bo dla mniejszych miast to będzie infrastruktura.
Dla każdego z tych miast trzeba przygotować osobną ścieżkę rozwojową. I to jest zadanie nie tylko samorządów. Jeżeli Polska ma się rozwijać tak dynamicznie jak w ciągu ostatnich kilku lat, to musimy zbudować taki pomost między władzami samorządowymi a rządem. I tutaj trzeba współpracować ponad podziałami partyjnymi ponad podziałami prawica lewica, dlatego, że chodnik w mieście, uczelnia, instytucje kultury czy nowe firmy oferujące wysoko płatne miejsca pracy, one nie mają legitymacji partyjnych. Tutaj liczy się dobro Polaków i w takich sprawach my politycy powinniśmy ze sobą współpracować.
Nie wiem czy został pan nazwany przez innych czy sam się pan nazwał największym zwolennikiem samorządności w Zjednoczonej Prawicy. Czy jakiś pomysł właśnie na usamodzielnienie czy też dalsze możliwości rozwoju funkcji samorządów są według pana?
Władza jest sprawowana skutecznie dla dobra mieszkańców wtedy, kiedy jest jak najbliżej obywateli. Natomiast reforma samorządowa wymaga pogłębienia. I są tutaj różne koncepcje. Są także koncepcje zdecydowanie szkodliwe. Mam na myśli ten pomysł na federalizację Polski. I nie jest to zgodne z polską konstytucją, ani nie jest to zgodne z Polską tradycją ustrojową, a przede wszystkim w naszych warunkach geopolitycznych rodziłoby to zagrożenie utratą suwerenności. Natomiast jedną z propozycji mojego ugrupowania Porozumienia dla miast takich jak Łomża jest tak zwana deglomeracja. Chodzi tutaj o przenoszenie ważnych instytucji państwowych z jednej strony z Warszawy do miast wojewódzkich, ale jest też ta druga faza, szczególnie ważna. Przenoszenie instytucji z miast wojewódzkich do mniejszych ośrodków, w tym byłych miast wojewódzkich.
Ktoś może powiedzieć, że to jest utopia. To proszę przyjrzeć się, co udało nam się zrobić w ciągu pół roku w Chełmie. Tam wybory wygrał mój młodych kolega partyjny, pierwszy prezydent polskiego miasta urodzony po 1989 roku Jakub Banaszek. I przy współpracy nie tylko mojej, nie tylko minister Emilewicz, dużą pomocą służyli pan premier Morawiecki, minister Szumowski, wielu innych ministrów. W Chełmie udało się zainicjować powstanie sześciu instytucji z których każda tworzy co najmniej dziesiątki, niektóre z setki, wysoko płatnych miejsc pracy.
Czyli to jest tak, że w mieście w którym jest kilkunastoprocentowe bezrobocie, w ciągu pół roku udało się stworzyć więcej nowych miejsc pracy niż w ciągu 8 lat rządów poprzedniczki prezydenta Banaszka.
To są miejsca pracy w administracji?
To są miejsca pracy w instytucjach służących rozwojowi polskiej gospodarki na przykład centra usług, ale oferujące te usługi na wysokim poziomie na przykład usługi księgowe dla międzynarodowych koncernów. To są także miejsca pracy w obszarze służby zdrowia. Tam powstaje instytut który będzie dbał o poziom zdrowotności mieszkańców całego województwa lubelskiego. Więc nie chodzi o rozwój administracji. Chodzi o rozwój takich instytucji, które przekładają się potem na rozwój gospodarczy całej Polski i na podnoszenie jakości życia Polaków.
To co pan mówił o porozumienie ponad podziałami partyjnymi, w jakiś sposób koresponduje z jedną z ostatnich pana wypowiedzi, która wywołała spore zdziwienie, że jeżeli będzie taka konieczność na jesień, to nie wyklucza pan na przykład rozmów z PSL-em.
Nie wiem czy pan pamięta, w 2006 roku byłem bezpartyjnym senatorem i w styczniu 2006 roku opublikowałem taki artykuł, który wywołał wtedy powszechne zaskoczenie, już nie mówiąc o wielu ironicznych komentarzach. Mianowicie napisałem w oparciu o analizę struktury wyborców, że naturalnymi partnerami są do siebie Platforma Obywatelska i PSL. Wtedy mnie wyśmiewano, półtora roku później taka koalicja powstała. Kiedy dzisiaj mówię o możliwości współpracy obozu Zjednoczonej Prawicy z Polskim Stronnictwem Ludowym, to oczywiście trzeba pamiętać że my politycy obozu rządowego będziemy się starali po pierwsze wygrać wybory i zasłużyć na zaufanie Polaków.
Po drugie będziemy oczywiście dążyli do tego, żeby tak jak w obecnej kadencji, obóz rządowy był jednorodny. Czyli żeby sama Zjednoczona Prawica nie potrzebowała koalicjantów. Ale, jeżeli ci koalicjanci będą niezbędni, to naturalnym partnerem jest ruch Kukiz 15. Natomiast ja nie wykluczyłbym, i namawiam też polityków PSL-u, żeby oni nie wykluczali, możliwości współpracy rządowej ze Zjednoczoną Prawicą.
Ktoś mówi koalicjant drugiego wyboru.
To jest rzeczywiście koalicjant drugiego wyboru, ale w polskiej polityce jest zdecydowanie za dużo podziałów, zdecydowanie za dużo konfliktów i te konflikty są często bardzo głębokie. Od lat przypominamy dwa wrogie plemiona, niż jeden wspólny naród. Jeżeli tacy politycy, jak Władysław Kosiniak-Kamysz, człowiek bardzo umiarkowany, roztropny, przywiązany do chrześcijańskich wartości, chcą odcisnąć pozytywne piętno na polskim życiu, jeżeli chcą zrobić coś dobrego dla Polaków, a nie wątpię, że chcą, no to w takim razie powinni patrzeć na nas, na obóz Zjednoczonej Prawicy, jako na potencjalnego sojusznika.