Radio Białystok | Gość | Katarzyna Szwarc - współautorka raportu "Zielony renesans"
"Skutki kryzysu klimatycznego są na wyciągnięcie ręki". Jak samorządy mogą walczyć ze zmianami klimatycznymi? Czy Białystok jest miastem ekologicznym?
Między innymi o ekologii w miastach opowiada ekspertka w zakresie rynku finansowego i energetyki Katarzyna Szwarc z Fundacji Instrat, współautorka raportu "Zielony renesans".
Adam Janczewski: Czy Białystok jest zielony miastem, czy tylko takie miasto udaje? Z jednej strony sadzi się łąki kwietne, ostatnio aleję 15 platanów, z drugiej - planuje się wycinkę 70 hektarów lasu, setki drzew wycinane są pod infrastrukturę drogową, w nieodpowiedni sposób buduje się bloki, betonuje miasto, co prowadzi do podtopień podczas każdych większych opadów deszczu.
Katarzyna Szwarc: Jest to bolączka, z którą mierzy się bardzo wiele polskich miast, nie tylko Białystok, ale również Warszawa, Kraków, Wrocław. Z jednej strony wprowadzane są polityki, które mają dać wrażenie, że coś się dzieje w obszarze zieleni, że miasta się zazieleniają. Z drugiej strony podejmowane są decyzje, które z punktu widzenia takiego celu są kompletnie nieracjonalne.
Porównałabym te sytuacje do czegoś, co nazywamy greenwashingiem - to znaczy podejmowania takich kampanii społecznych, które mają dać wrażenie, że na przykład wielkie korporacje podejmują działania mające na celu ochronę klimatu, walkę z zanieczyszczeniem środowiska, a tak naprawdę są to akcje, które niewiele wnoszą, a realne działania pokazują zupełnie co innego.
W "Samorządowym podręczniku transformacji energetycznej. Zielony renesans" zwracacie uwagę na to, że już podczas obrad Okrągłego Stołu podkreślano potrzebę zmian w gospodarowaniu energią. To ponad 30 lat temu.
Tak. Muszę przyznać, że sama byłam bardzo zdziwiona.
Czy te kierunki i potrzeby są wciąż aktualne?
Jak najbardziej. Już w czasie Okrągłego Stołu potrzeba przestawienia Polski, polskiej energetyki na zielone tory już wtedy wybrzmiała, co bardzo jasno pokazuje, że już wówczas elity polityczne zdawały sobie doskonale sprawę z tego, że transformacja energetyczna to jest wyzwanie, które musimy podjąć natychmiast. Nie ma czasu. Po tych 30 latach tak naprawdę niewiele się zmieniło. Nadal nie została przyjęta żadna strategia energetyczna dla polskiej energetyki.
Całkiem niedawno rząd opublikował projekt polityki energetycznej. W naszej ocenie strategia ta jest przede wszystkim mało ambitna. Nie odpowiada na najważniejsze wyzwania związane między innymi z kryzysem klimatycznym. Jest też mało konkretna. Pytanie: ile czasu jeszcze nam to zajmie? Od razu uprzedzę - nie mamy kolejnych 30 lat.
Czy jest aż tak źle? Bo do nie każdego wyobraźni przemawiają wyspy śmieci na oceanach czy topniejące lodowce. Co złego się dzieje tutaj w województwie podlaskim, w Białymstoku, w Polsce?
Częstym błędem aktywistów klimatycznych jest to, że odwołują się do przykładów, które na naszym polskim podwórku rzeczywiście brzmią jak sytuacje bardzo przykre i z jednej strony martwią, ale z drugiej strony bardzo ciężko nam jest sobie wyobrazić, jaki realny wpływ ma to na nasze życie.
Podałabym co najmniej kilka takich przykładów, którymi możemy się posłużyć, które można zaobserwować tu na naszym polskim podwórku, w jaki sposób kryzys klimatyczny na nas oddziałuje.
Mieliśmy w tym roku do czynienia z jedną z najgorszych w historii Polski susz. To właśnie ona spowodowała między innymi statystyczny wzrost cen, zwłaszcza warzyw i owoców. Drugim przykładem jest coś, z czym borykamy się od kilku lat, zwłaszcza w okresie letnim, to znaczy - gwałtowne burze i nawałnice powodujące często bardzo poważne zniszczenia.
Pamiętam jeszcze z dzieciństwa, listopad był już miesiącem zimowym, a święta prawie zawsze były białe. Obecnie od kilku lat w grudniu często notujemy temperatury nawet do 10 stopni. Wydaje nam się to zupełnie normalne.
Także moja rekomendacja: zastanówmy się nad tym głęboko, bo skutki kryzysu klimatycznego są widoczne w Polsce, są na wyciągnięcie ręki, są naokoło nas.
Jak można temu przeciwdziałać? W raporcie podajecie 10 przypadków tego, jak samorządy mogą skutecznie wdrożyć rozwiązania korzystne dla planety. Jakie możliwości widziałaby pani na przykład w takim mieście jak Białystok? Co tutaj samorząd mógłbym zaproponować, żeby próbować zmienić tę sytuację?
Jest kilka obszarów, na których samorządy mogą się skupić. Podajemy kilka konkretnych przykładów zarówno z polskiego podwórka, jak i z zagranicy, gdzie samorządy zrealizowały bardzo konkretne inwestycje. Mówimy tutaj o przedstawieniu energetyki transportu na zielone tory. Mówimy także o gospodarce odpadami i o organizacji na danym obszarze geograficznym czegoś, co nazywamy gospodarką obiegu zamkniętego. Chodzi o wykorzystywanie tych zasobów, które już mamy, którymi często mogą być nawet śmieci, odpady komunalne, na przykład do produkcji energii czy do recyklingu.
Problemem chyba jest to, że samorządowcy niekoniecznie mogą zbić na tym duży kapitał polityczny, bo chyba nie są to wciąż sprawy priorytetowe dla polityków, a niestety też dla społeczeństwa.
A ja właśnie chciałabym polemizować z tym mitem oraz z mitem, że na transformacji energetycznej nie można zarobić. Czy inaczej - że transformacja energetyczna jest tylko czymś, co musi kosztować i że jest takim trendem, który idzie na przekór gospodarce kapitalistycznej.
To jak zarobić na transformacji energetycznej?
Mamy przykład gminy Głuchów, gdzie samorząd do postawienia farmy wiatrowej nie dołożył ani złotówki. Wręcz odwrotnie. To inwestor zauważył okazję, że tam mogłaby powstać farma wiatrowa. Postarał się o kredyty. Inwestycja była też częściowo realizowana z funduszy europejskich. Samorząd tylko na tym zyskał - np. z tytułu podatku od nieruchomości. Jest to taki bardzo namacalny wpływ do budżetu tej gminy, który pozwala jej na realizację innych przedsięwzięć.
Tutaj mieliśmy bardzo namacalny przykład, kiedy inwestor wspomógł odbudowę lokalnego kościoła, zorganizował program edukacyjny w lokalnych w szkołach. W rozmowach z mieszkańcami bardzo wybrzmiewał też ten kapitał polityczny, który lokalni politycy na tym zbili, dlatego że pojawienie się inwestora oznaczało, że potrzebne były ręce do pracy, pojawiło się zapotrzebowanie na pokoje w lokalnych hotelach, motelach, nagle życiem rozbrzmiały lokalne bary i restauracje.
Także myślę, że jest to dobry przykład inwestycji w odnawialne źródła energii, gdzie wszyscy wygrali.
Jak w takim razie przekonać samorządowców do tego, żeby zaangażowali się w politykę energetyczną?
Takim narzędziem do przekonywania samorządowców, że warto, jest właśnie nasz raport "Zielony renesans". Jest to nie tylko narzędzie, taki podręcznik, który chcemy przekazać samorządowcom, żeby w bardzo szczegółowy sposób pokazać im, jak mogą realizować na swoim terenie transformację energetyczną. Mówimy nie tylko o tym, z kim się skontaktować, jakie są pomysły na tę transformację, ale też, w jaki sposób można pozyskać na to fundusze. I odpowiadamy na pytanie, co mogą na tym zyskać i oni jako politycy, i lokalne społeczności.
Jest to taki podręcznik do tego, jak wszyscy mogą wygrać na transformacji energetycznej.
Rozumiem, że te podręczniki trafią również do białostockich samorządowców.
Już trafiły.
Czy macie jakiś odzew z ich strony?
Niestety na razie nie, ale nie tracimy nadziei. Mamy nadzieję, że po prostu cały czas uważnie i z zaciekawieniem czytają ten podręcznik. I tylko dlatego jeszcze się z nami w tej sprawie nie skontaktowali.