Radio Białystok | Gość | Adam Abramowicz - rzecznik małych i średnich przedsiębiorców
"My proponujemy racjonalne podejście, żeby pobyt Białorusinów bez kwarantanny był ograniczony tylko do woj. podlaskiego i lubelskiego" - mówi Adam Abramowicz.
Chcą zniesienia obowiązku kwarantanny dla Białorusinów - przynajmniej w pasie kilkudziesięciu kilometrów przy granicy.
Podlascy pracodawcy między innymi o tej kwestii rozmawiali w Białymstoku z rzecznikiem małych i średnich przedsiębiorców.
Jakie rozwiązania udało się wypracować? - o to rzecznika Adama Abramowicza pytał Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Wspólnie z podlaskimi przedsiębiorcami zaapelował pan do rządu o zniesienie kwarantanny dla obywateli Białorusi pracujących w tym regionie. Proszę wyjaśnić, na jakich zasadach miałoby się to odbywać.
Adam Abramowicz: Mieliśmy konferencję prasową w Białymstoku, w której uczestniczył też pan poseł Mieczysław Baszko, przewodniczący polsko-białoruskiej grupy parlamentarnej i oczywiście przedstawiciele różnych organizacji, przedsiębiorców z Podlasia. Do rzecznika wpływa bardzo dużo pism z kłopotami związanymi z kwarantanną, dwukanałowo. Po pierwsze, to jest problem z pracownikami, którzy pracują w Polsce z Białorusi. Wiadomo, że najczęściej wybierają regiony przygraniczne, bo mają blisko do rodziny, przy 10-dniowej kwarantannie nie ma na to żadnych szans. W związku z tym jest ich mniej. Druga sprawa - cały pas wschodniej Polski. Przedsiębiorcy nastawieni są na obsługę ruchu z Białorusi, puste sklepy, puste restauracje, hotele, oni mówią, że już dłużej tego nie wytrzymają. My proponujemy racjonalne podejście, żeby pobyt Białorusinów był ograniczony, oczywiście pobyt bez kwarantanny tylko do województwa podlaskiego i lubelskiego albo jeżeli już to jest za dużo to chociaż do tych regionów, które były określone kiedyś w ustawie o małym ruchu granicznym, to jest ten pas do 30-40 km od granicy. W związku z tym będzie łatwo kontrolować. Jeżeli byłoby jakieś zagrożenie w danym powiecie, to można byłoby ten powiat wyłączyć z możliwości pobytu Białorusinów bez kwarantanny, ale coś z tym trzeba zrobić, bo to wielki problem dla wielu firm rodzinnych tutaj właśnie u nas na wschodzie.
Czy faktycznie zdejmowanie obowiązków kwarantanny przy znacznym wzroście zakażeń u nas to jest na pewno rozsądne rozwiązanie? W Polsce liczba przypadków dość znacznie rośnie, zdecydowanie mówimy już o drugiej fali pandemii. Na Białorusi tak naprawdę nie znamy skali problemu, bo epidemia nie jest tam w zasadzie pod żadną kontrolą, trwają też masowe protesty, co sprzyja emisji wirusa, więc można zakładać, że jest tam jeszcze gorzej, niż u nas.
Jeżeli przyjmiemy, że robimy działania przeciwwirusowe rozsądnie, to, w jaki sposób Polacy mogą wyjechać na Białoruś bez problemu i wrócić bez kwarantanny, to on oczywiście się nie zarazi. Jeżeli przyjeżdża tu Białorusin, to on z dużym prawdopodobieństwem jest zarażony. Ja bym tego tak nie widział. Poza tym aspekt ekonomiczny nie może być pomijany, a my się już powinniśmy nauczyć żyć z wirusem. Wracając do ekonomii - bez funkcjonującej dobrze gospodarki to my nie będziemy mogli mieć pieniędzy na utrzymanie służby zdrowia. Przypomnę, że służba zdrowia jest sfinansowana z budżetu, a budżet nie bierze się znikąd, tylko z podatków płaconych przez firmy, więc to wszystko jest powiązane. Ponadto, jeżeli na przykład masowe bankructwa tych firm z tego pasa przygranicznego nastąpią, to oprócz ofiar, które może przynieść Covid, to równie dobrze może przynieść na przykład fala samobójstw albo chorób związanych ze stresem. Ktoś, kto musi zamknąć firmę, zlikwidować majątek swojego życia, jeszcze zapłacić swoje zobowiązania, to jak on będzie widział, że zbankrutował przez to, że nie ma tych gości ze wschodu, to jego zdrowie także się na pewno bardzo mocno pogorszy.
Jaka jest skala tego problemu w ogóle? Czy są jakieś szacunki ilu jest pracowników ze wschodu w Podlaskiem i ilu pracodawców chociażby w tym regionie może zatrudnić Białorusinów?
Ja mogę powiedzieć jaka jest skala tych wyjazdów turystyczno-handlowych do Polski. W 2017 roku zwrot VAT wynosił 700 mln zł tylko z tego terenu. W związku z tym widać jak ogromny to jest zastrzyk dla tych firm, które się specjalizowały właśnie w obsłudze tego ruchu. Jeśli chodzi o ilość zatrudnionych - nie mam takich danych, ale z tego co mówili przedsiębiorcy, którzy byli na naszej konferencji, mają braki 5% do zatrudnienia, a to nie są tylko pracownicy, którzy wykonują pracę fizyczne, to są także inżynierowie czy informatycy co jest dla tych firm niezwykle uciążliwe jak jest ich brak.
Jeżeli mówimy już o sytuacji na Białorusi, to warto wspomnieć też o tej sytuacji społeczno-politycznej. Jakie sygnały ma pan od Podlaskich przedsiębiorców z tej strony. Czy ta sytuacja społeczno-polityczna znacznie utrudnia prowadzenie działalności na wschodzie?
My jako przedsiębiorcy życzymy Białorusi wszystkiego najlepszego, ale nie chcemy się ustosunkowywać do problemów politycznych Białorusi. Uważamy, że oczywiście prawa człowieka powinny być przestrzegane, ale my nie prowadzimy polityki.
Ale niewątpliwie sytuacja polityczna wpływa na prowadzenie działalności. Chociażby ostatnio mieliśmy ogromne problemy na przejściach granicznych - kilkudziesięciokilometrowe kolejki samochodów ciężarowych czekały na odprawę na wjazd na Białorusi, paraliż transportu także nie ułatwia prowadzenia biznesu.
Ale nie mamy na to wpływu panie redaktorze. Możemy tylko apelować o to, żeby te utrudnienia były usuwane, bo ta nasza współpraca to jest obopólna korzyść, nie tylko dla Polski, ale także dla Białorusi. Stąd liczymy na to, że to się wszystko unormuje i ta współpraca będzie normalna.
To wróćmy na krajowe podwórko. GUS poinformował, że skala wzrostu polskiej gospodarki w ubiegłym roku była wyższa o 4,5 punktu procentowego, niż wcześniej szacowano. PKB zwiększyło się nie o 4,1%, a o 4,5%, czyli skaczemy w przepaść z jeszcze wyższego progu. Ten upadek będzie jeszcze bardziej bolesny?
A dlaczego mamy skakać w przepaść, jak się zwiększyło nam PKB...
W ubiegłym roku, a w tym roku myślę, że te dane nie będą tak optymistyczne.
Zobaczymy jeszcze jak to będzie wyglądało. Na pewno część gospodarki nie uzyska tych efektów, które miała. Są dziedziny, takie jak na przykład turystyka, hotele, transport, gastronomia, państwo na pewno widzicie, jak chodzicie po mieście, że restauracje się zamykają, w związku z tym w tych dziedzinach będzie dość duży spadek i trzeba robić wszystko, żeby te obroty wróciły do normy, ale są też gałęzie gospodarki, które mocno poszły do przodu: sprzedaż internetowa, transport z tym związany, w ogóle informatyka. Zobaczymy jak to będzie. Ja nie jestem optymistą, oczywiście uważam, że to był ciężki okres, który co prawda został zasypany środkami pomocowym, ale przypomnę, że one są z emisji obligacji, a więc te pieniądze są pożyczone i wszyscy będziemy je musieli oddać. Ten okres blokady, tej pandemii, będzie się odbijał jeszcze długo, długo na polskiej gospodarce.
Chociażby branża gastronomiczna, hotelarska, wciąż są w sporym dołku, nadal obowiązują limity osób, które mogą uczestniczyć w imprezach czy też chodzić do restauracji, a wkrótce poznamy nowe wytyczne i lepiej raczej nie będzie, a to wsparcie rządowe też nie jest bez końca.
Ono już się w zasadzie skończyło, jeszcze branża turystyczna korzysta z tych dodatkowych środków. Mamy te punktowe działania i to jest dobrze, reagujemy na sytuację w powiatach, ale bardzo niedobrze jest, że w powiatach czerwonych są niektóre branże wyeliminowane, czyli po prostu mają przedsiębiorcy zamknąć swoją firmę, bo jest zagrożenie. To jest zrozumiałe, ale nie idą za tym żadne pieniądze. Ja apelowałem - jeżeli wyłączamy jakąkolwiek firmę z działania, dla dobra wspólnego, to niestety musimy też znaleźć pieniądze w budżecie. Bo co ma zrobić taki przedsiębiorca, który ma na przykład solarium? On ma zamknąć solarium, wynajmuje lokal, musi zapłacić czynsz, oczywiście zatrudnia dwóch, trzech pracowników, musi im też zapłacić wynagrodzenia i składki ZUS, podatki też od wynagrodzenia... I co on ma zrobić, jak on nie dostanie ani złotówki? Czy to z jego winy zostało zamknięte? Nie. Dla dobra wspólnego to wszyscy powinniśmy się na to złożyć. Na razie nie mam odpowiedzi pozytywnej na moje pismo, ale liczę, że ona nastąpi, a poza tym napisałem też, że jeżeli nie mamy już tych pieniędzy, to nie zamykajmy. Zróbmy dodatkowe obostrzenia dla tych solariów czy dla innych firm, które w czerwonych powiatach są zamykane, ale nie uniemożliwiajmy przedsiębiorcom pracy, bo niestety to są też jak przyjdziemy od ogółu do szczegółu, indywidualne tragedie poszczególnych ludzi.
To są porady dla rządzących, a co może pan poradzić już na koniec małym i średnim przedsiębiorcom w obecnej sytuacji? Jak mają sobie poradzić i prowadzić swój biznes, aby przetrwać ten trudny czas?
Przede wszystkim mają swojego rzecznika. Ja zachęcam wszystkich do tego, żeby wejść na stronę https://rzecznikmsp.gov.pl/. Rzecznik staje w obronie mikro, małych i średnich przedsiębiorców, wchodzi w postępowania administracyjne.
Biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców - róg ulicy Jurowieckiej i Ciepłej w Białymstoku, tam także można uzyskać pomoc. Dziękuję bardzo za rozmowę.