Radio Białystok | Gość | Robert Ćwikowski - pedagog, terapeuta
"Warto jest poznać techniki, jak zabezpieczyć internet przed niebezpieczeństwem, bo to nie jest tak, że ja mam zabezpieczyć go dlatego, żeby dziecku uprzykrzyć życie, tylko po to, żeby zadbać o jego bezpieczeństwo" - mówi Robert Ćwikowski.
Trwające od wczoraj ferie są zdecydowanie inne niż zwykle. Czy będą to cyber ferie i co zrobić, żeby jednak nie były - m.in. o tym z pedagogiem, terapeutą Robertem Ćwikowskim z pracowni psychoedukacji i profilaktyki dzieci, młodzieży i dorosłych "Noezis" w Białymstoku rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Na szczęście zmieniono decyzję o zamknięciu dzieci w domach i nawet te, które nie skończyły 16 lat, mogą przebywać na świeżym powietrzu bez opieki dorosłych. To znacząca zmiana?
Robert Ćwikowski: Myślę, że bardzo. Przede wszystkim dzieci będą mogły same dojść do miejsc, gdzie organizowane są różnego rodzaju półkolonie.
Ale te półkolonie to tylko promil zorganizowanego wypoczynku. To ci nastolatkowie w okolicach 13-15 lat najbardziej narzekali na to, że muszą czekać do 16:00, do zmierzchu, żeby wyjść na podwórko, wtedy już jest ciemno.
Nawet jeżeli nie korzystają z półkolonii, to spotykają się ze sobą w kilka osób i też wychodzą na zewnątrz, na podwórko, mogą się dotlenić, mogą spędzić czas na świeżym powietrzu i na pewno to ułatwia choćby nawiązywanie, czy też podtrzymywanie kontaktów z rówieśnikami.
I oczywiście mogą się oderwać w tym czasie od komputerów, ale mimo tego uwolnienia dzieci z domów, istnieje duże ryzyko, że mogą to być cyber ferie. Dzieci zanurzone w sieci ze wszystkimi konsekwencjami, zanurzone jeszcze bardziej niż w czasie zdalnej nauki, jest takie ryzyko?
Takie ryzyko istnieje oczywiście, dlatego że jak korzystały z lekcji, czyli uczestniczyły w zajęciach to wiadomo - wtedy korzystały w taki funkcyjny sposób z internetu, czyli zdobywały wiedzę, natomiast teraz są ferie, w związku z tym nauka zostaje odłożona na bok i ten czas przed komputerem będą spędzali głównie na zabawie, więc będą internet wykorzystywać właśnie do tych celów. Na pewno istnieje ryzyko, że spotkanie z grami komputerowymi, z innymi miejscami będą częstsze.
Z badań wynika, że około 60% nastolatków spędza co najmniej 6 godzin dziennie przy komputerze. To ile teraz będą spędzać? 12-14-15?
Mam nadzieję, że nie. Tutaj też jest duża rola rodziców, żeby jednak umieć internet zabezpieczyć. Jeżeli potrafią robić różnego rodzaju ograniczenia, a są takie możliwości, jak znam takie sytuacje, gdzie rodzice rzeczywiście ustawiają różnego rodzaju limity czasowe, wykorzystują różnego rodzaju oprogramowanie, które instalują na urządzeniach i wówczas też dzieci uczą się przestrzegać tych limitów. Oczywiście nie wszyscy rodzice to potrafią zrobić, ale tutaj jeżeli chodzi o ferie, uczuliłbym bardzo mocno rodziców jednak na to, żeby ten internet trochę bardziej zabezpieczyć przed aktywnością młodych ludzi.
Ale z nastolatkami to trochę gorzej, trudno mi sobie wyobrazić 15-latków, którym rodzice cokolwiek będą narzucać, ograniczać.
Znam sytuacje również takie, że jednak rodzice limitują ten czas również dla 15 i 16-latków. Myślę, że warto jest jednak poznać te techniki, jak zabezpieczyć internet przed niebezpieczeństwem, bo zmieniłbym trochę sposób myślenia - to nie jest tak, że ja mam zabezpieczyć internet dlatego, żeby dziecku uprzykrzyć życie, tylko po to, żeby zadbać o jego bezpieczeństwo.
Jeżeli ja w ten sposób zerknę na aktywność mojego dziecka i też wytłumaczę swojemu dziecku, że nie robię tego, dlatego że jestem niedobrym rodzicem i chcę, żeby moje dziecko cierpiało z powodu braku dostępu do internetu, tylko robię to dlatego, że się o dziecko boję, martwię i w tym internecie jest dużo niebezpieczeństw i dlatego w ten sposób by się zachowuję, czyli ograniczam czy też limituję internet, to myślę, że też będzie łatwiej przyjąć to dziecku. Pewnie nie będą z tego dzieci zadowolone, czy nastolatkowie, bo to nie jest fajna sprawa, kiedy rodzice tak mocno ingerują w tego typu dobra, do których są dzieci przyzwyczajone.
Sposób przekazania tej informacji, że to nie jest właśnie po to, żeby zrobić na złość - tylko muszę wiedzieć, bo ja za to odpowiadam jako rodzic tak naprawdę, za to co robisz młody człowieku w internecie - w ten sposób przekazana informacja może być łagodniej przyjęta przez dziecko.
Wersja de lux jest taka, żeby to sami młodzi ludzie wiedzieli, że to jest niedobre, z różnych powodów - zdrowotnych, ale też ze względów bezpieczeństwa, bo to, że dzieci będą przez najbliższe 2 tygodnie jeszcze bardziej zanurzone w sieci niż dotychczas wiedzą też przestępcy. Na co najbardziej są teraz narażone nasze cyber pociechy w czasie tych pandemicznych ferii?
Przede wszystkim na różnego rodzaju niebezpieczne relacje. Często wskazuję na czyn groomingu, czyli uwodzenia - osoba dorosła uwodzi osobę niepełnoletnią właśnie za pomocą internetu, uwodzi w taki sposób podstępny, to trwa długo. Teraz przez okres ferii może to być nie takie łatwe, ale myślę, że przestępcy już mogli do tej pory robić różnego rodzaju, że tak powiem, podchody trochę w stosunku do młodych ludzi, a na ferie tylko nasilić to.
Ale młodzi ludzie mogą też wyrządzać krzywdę sobie nawzajem. Jest takie zjawisko zwane sextingiem, które też może się nasilać w czasie ferii, kiedy nie ma co robić, kiedy siedzi się w domu.
No tak, oczywiście, jeżeli jest nudno, to głupoty przychodzą do głowy. To też słyszę od młodych ludzi, że nudy i nie ma co robić, więc coś tam wymyślają. Rzeczywiście istnieje duże ryzyko, że w tym okresie internet będzie do takich sytuacji wykorzystywany dość intensywnie.
Przypomnijmy, na czym to polega, bo pewnie nie wszyscy wiedzą, zwłaszcza my dorośli.
Sexting to jest rozsyłanie swojej golizny, pół golizny innym osobom, swojej albo kolegów, koleżanek. Dość powszechne zjawisko, gdzie młodzi ludzie robią zdjęcia swoich części ciała i to jest rozsyłane do znajomych z podpisem czyje to i oczekują wymiany takiego zdjęcia. Z tym zdjęciem można zrobić potem różne rzeczy.
Nie wszyscy to dobrze znoszą, delikatnie rzecz ujmując. Nie wszyscy mają do tego dystans, trudno mieć.
Pojawiają się później szantaże, wyśmiewania, taki typowy hejt. Młodzi ludzie to bardzo ciężko znoszą, bo są bardzo mocno wyczuleni na krytykę, na ocenę. Jeżeli tak nie do końca świadomie, czy też zbyt lekkomyślnie wysyłają takie zdjęcia, nie przewidują, że ktoś potem może to wykorzystać do złych rzeczy i przeżywają to bardzo mocno, kiedy takie zdjęcie wysłane dla żartu, nagle okazuje się, że jest wykorzystywane po to, żeby kogoś tam wyśmiewać, czy obrazić, czy chociażby szantażować.
Dodajmy, że były takie przypadki, że sexting był też przyczyną samobójstw wśród młodych ludzi.
Tak, to jest przede wszystkim takie typowe zachowanie przemocowe. Też takie mechanizmy powstają u młodego człowieka w głowie, że jestem ofiarą, osobą pokrzywdzoną przemocą, hejt to jest taka typowa przemoc i nie radzą sobie po prostu z tym, podejmują dość ryzykowne decyzje.
Nie chcemy za bardzo straszyć, ale chcemy obudzić, zwłaszcza rodziców. Z badań fundacji "Dbam o mój zasięg" wynika, że co piąty nastolatek jest - jak to ujęli ci badacze - patologicznie związany z nowymi technologiami, a 10% rodziców w ogóle się tym nie interesuje. Powinni się interesować, raczej wszyscy, tak jak pan mówi. Co mogą zrobić, jak ochronić swoje dzieci przed takimi patologicznymi i niebezpiecznymi aspektami sieci, która sama w sobie nie jest zła i jest niezbędna, co pokazało to nauczanie zdalne. Gdyby nie te nowoczesne technologie nie byłoby takiej możliwości, ale ta technologia ma swoją czarną stronę.
Tak i o tej czarnej stronie warto mówić. Od wielu lat już kładę też na to nacisk, że internet nie jest zabawką i myślę, że teraz w dobie zdalnej nauki trochę się to pojawiło, że to nie jest zabawka, że to jest narzędzie, które służy, chociażby do edukacji, że to nie jest tylko narzędzie, które służy do rozrywki. To też jest ważna informacja dla wielu osób, bo często spotykamy opinię, że w tym internecie nic się nie dzieje złego, że to nie jest naprawdę tak - czasami od rodziców słyszałem.
W momencie kiedy nastąpiła zdalna nauka i rodzice zaczęli częściej chyba też korzystać z internetu i sprawdzać jak ta nauka wygląda, zauważają, że i tam jest właśnie dużo przemocy i dużo wyśmiewania. Tutaj już rodzice mogą na własne uszy usłyszeć trochę i zobaczyć, że ten internet to nie jest tylko zabawka, że to są miejsca, gdzie mamy kontakt z innymi, spotykamy się z różnymi sytuacjami niezbyt fajnymi, niezbyt miłymi i myślę, że też zwiększył się trochę nadzór nad tym internetem przez rodziców, bardziej to kontrolują, bardziej są zaniepokojeni. Częściej rozmawiają z dziećmi pod kątem właśnie zachowań w sieci, żebyś na to uważał, na tamto uważał. Zaczynają odciągać te dzieci od komputera, od internetu coraz częściej, to nas też dużo nauczyło. Internet trochę zmienił swój wizerunek też w oczach rodzica.
To nie traćmy tylko czujności i zróbmy wszystko, żeby nasze dzieci podczas tych dwóch tygodni nie utonęły w sieci. Bardzo dziękuję za rozmowę.