Radio Białystok | Gość | Krzysztof Jurgiel [wideo] - były minister rolnictwa, podlaski europoseł
W związku z deklaracjami europejskich liderów o możliwym przyjęciu Ukrainy do Unii, właściwe uregulowanie importu ukraińskiej żywności jest konieczne - podkreśla Krzysztof Jurgiel.
Z dodatkowymi zabezpieczeniami i pod szczególnym nadzorem - od piątku (21.04) możliwy jest tranzyt ukraińskiego zboża przez nasz kraj. Czy w związku z tym polscy rolnicy mogą odetchnąć z ulgą i kryzys na rynku zbóż będzie zażegnany?
Między innymi o tym w rozmowie z byłym ministrem rolnictwa, podlaskim europosłem Krzysztofem Jurgielem. Rozmawia Michał Buraczewski.
Michał Buraczewski: Po krótkiej przerwie przez nasz kraj znów odbywa się tranzyt ukraińskiego zboża. Transporty są śledzone przez elektroniczny system SENT, plombowane nadajnikami GPS, ciężarówki ze zbożem są konwoje przez celników. Czy w związku z tym polscy rolnicy mogą czuć się spokojniej i nadmierny napływ ukraińskiego zboża do Polski to już przeszłość? Czuje pan satysfakcję, że rząd spełnia pański postulat sprzed dwóch miesięcy?
Krzysztof Jurgiel: Może nie mój. Te postulaty składane były przez szereg osób. System SENT jest drogi, nie ma co ukrywać. Odpowiada za to administracja skarbowa. Jest to jeden z instrumentów, który powoduje, że ryzyko niedotarcia do celu jest bardzo znikome. Wiadomo, że w każdej działalności zdarzają się też różne działania przestępcze. Administracja skarbowa rozpoczęła funkcjonowanie tego systemu jeszcze, jak ministrem był pan Banaś, i system ten funkcjonował w zakresie zwalczania mafii paliwowej. Myślę, że to bardzo dobre działanie. Wierzę, że to złagodzi problem.
A czy pańskim zdaniem ta decyzja mogła zapaść wcześniej?
Myślę, że tak. Natomiast trudno mi powiedzieć, jakie były konkretnie powody, że nie zapadła.
Ostatnio na naszej antenie senator PiS Jacek Bogucki mówił, że najpierw trzeba było wprowadzić zakaz importu ukraińskiego zboża, aby objąć tranzyt systemem SENT. Zgadza się pan z takim twierdzeniem?
Nie chciałbym polemizować, ale powiem, że mamy obecnie taki system prawny, że od 1 stycznia 2023 roku obowiązuje Wspólna Polityka Rolna, czyli cały pakiet legislacyjny, który też planowałem. Tam są zasady, jeśli chodzi o wystąpienie takich niekorzystnych zjawisk, jak chociażby to, które wynika z sytuacji między Ukrainą a Polską. Przewidziane jest tzw. zarządzanie ryzykiem i w tym obszarze można podejmować działania. Rząd państwa narodowego składa wniosek do Brukseli w zakresie ograniczeń, które chce wprowadzić. Dodatkowo, w końcu maja 2022 r. zniesiono cła, ale zapisano w artykule 4. rozporządzenia unijnego, że można je przywróci w związku z wystąpieniem jakichś zakłóceń czy też zjawisk niekorzystnych gospodarczo dla państwa Unii Europejskiej.
Minister Henryk Kowalczyk podał się do dymisji, jako przyczynę podając, że Komisja Europejska nie zgodziła się na przywrócenie ceł na ukraińskie zboże. To w końcu rząd mógł wprowadzić te cła czy nie?
To znaczy, jest postępowanie legislacyjne w zakresie przedłużenia, bo to, co obecnie obowiązuje, jest do 5 czerwca. Nie miałem informacji, że taki wniosek był formalnie składany przez polski rząd. Natomiast obecnie w Parlamencie Europejskim Komisja Handlu zajmuje się nowym rozporządzeniem, które ma przedłużyć zniesienie ceł jeszcze o następny rok.
Tutaj wszyscy będziemy się starali, strona polska szczególnie, żeby nie było przedłużenia, jeśli chodzi o zboża, bo trzeba pamiętać, że to rozporządzenie dotyczy wszystkich produkcji. To nie jest tylko rolnictwo, ale to są inne dziedziny gospodarki.
Przypomina to rok 2004, kiedy Polska wchodziła do Unii Europejskiej. Wtedy też była obawa na Zachodzie, że polskie produkty, surowce będą tak tanie, że będą zbyt konkurencyjne dla produktów rolników Europy Zachodniej.
Teraz, w związku z deklaracją rządów i Komisji Europejskiej, przyjmiemy Ukrainę do Unii Europejskiej. To jest jeden z głównych problemów, który w ramach negocjacji powinien być rozwiązany. Produkcja na Ukrainie - w związku z jakością gleb, a także z rozmiarem produkcji, bo wiemy, że na Ukrainie teraz dzierżawią grunty spółki krajów zachodnich, Arabii Saudyjskiej - jest dla nas bardzo dużym zagrożeniem. Już teraz czas myśleć o tym, żeby warunki akcesji były takie, żebyśmy nie zaszkodzili zbytnio polskiemu rolnictwu.
Czy w pańskiej ocenie obecnie wprowadzone ograniczenia, jeżeli chodzi o tranzyt towarów przez nasz kraj, wystarczą do tego, żeby zapobiec nadmiernemu napływowi zboża z Ukrainy do Polski?
Na początku maja kończy się porozumienie pomiędzy ONZ, Turcją i Rosją w zakresie udostępnienia statków czy wywozu zbóż do krajów przede wszystkim afrykańskich. Jeśli Putin nie przedłuży tego rozporządzenia, może być znowu bardzo duży problem dla Polski, bo grupy zorganizowane też mogą działać dalej. To powinna wyeliminować policja i to może być problem, dlatego trudno mi dzisiaj jednoznacznie powiedzieć, czy problemu nie będzie.
A teraz problem jest też z nadwyżką zbóż. Mamy około czterech milionów ton. Czy Polska ma możliwości, żeby to zboże wyeksportować?
Nowy minister, pan Robert Telus, którego dobrze znam, podjął działania. Ma posiedzenia zespołów antykryzysowych - w czwartek był taki zespół, bo miałem spotkanie z panem ministrem. Służby przygotowują rozwiązania, które mają spowodować, że to zboże zostanie wywiezione nie tylko przez polskie porty, ale też transportem kołowym do innych portów Unii Europejskiej.
Ale chyba koszty kryzysu, które musimy ponieść, są nadal trudne do oszacowania, bo mowa jest o dopłatach w wywozie zboża w powszechnym skupie.
Rząd ustalił, że to jest 10 miliardów złotych. Na konferencje pan premier podawał te zasady.
To jest pakiet pomocowy dla rolników.
Ważne jest wprowadzenie zwrotu akcyzy do 1,36 zł. Na tyle pozwalają przepisy Unii Europejskiej. Natomiast z tego, co mówił pan premier, będzie złożony wniosek, żeby od 1 lipca były to 2 zł. Tutaj walczymy o opłacalność produkcji. To znaczy, że trzeba wspierać zwrot kosztów i działania rządu są właściwe na tym etapie.
Rząd przedstawił rząd pakiet pomocy o wartości, tak jak pan wspomniał, 10 mld zł, ale do tego wymagana jest jeszcze zgoda Komisji Europejskiej. Jakiej decyzji pan się spodziewa, biorąc pod uwagę obecną postawę Komisji wobec Polski?
Na komisji rolnictwa Parlamentu Europejskiego były wypowiedzi, że pomoc dla Polski, ale i dla innych krajów, bo to nie jest tylko Polska, ale też inne kraje, które sąsiadują bezpośrednio z Ukrainą, jest niezbędna. Zobaczymy, jak ta pomoc będzie wyglądała.
Ostatnio przyznano 100 milionów euro na wsparcie. Myślę, że Komisja Europejska będzie musiała szybko to załatwić.
A czy pańskim zdaniem okoliczności kryzysu na rynku zbóż powinna wyjaśnić sejmowa komisja śledcza?
Nie chcę tego oceniać. Konstytucja przewiduje, że Sejm jest organem kontrolnym dla rządu. Posłowie mogą podejmować pewne inicjatywy. Myślę, że wystarczyłby raport czy informacja rządu na temat powodów powstałej sytuacji. To powinno wystarczyć. Bo sama komisja śledcza przed wyborami może być tylko takim teatrem, który nie będzie prowadził do wyjaśnienia konkretnych spraw, tylko do walki politycznej.
Tak jak komisja do spraw zbadania rosyjskich wpływów w Polsce?
Też jest to różnie oceniane. Parlamentarzyści mają prawo, nie jestem w Sejmie, te decyzje należą do posłów. Jeśli uznają, że takie coś jest potrzebne, a szczególnie ci, co mają informacje, wnioskodawcy, to może to jest potrzebne. Natomiast myślę, że takie działanie chyba powinno być odłożone w czasie.